To nie „szwedzki Miłosz”, ale…
O Tomasie Tranströmerze z Grzegorzem Gaudenem rozmawia Piotr Kieżun
Piotr Kieżun: Czy literacka nagroda Nobla dla Tranströmera pana zaskoczyła?
Grzegorz Gauden: I tak i nie. Zaskoczyła mnie, bo wydawało się, że nigdy jej nie dostanie. Od lat był faworytem. Nie tylko w mojej opinii, ale także ludzi, których zdanie bardzo cenię – polskich poetów i znawców literatury. Tranströmer przez długi czas miał pecha. Mówi się, że w 1996 „przegrał” z Wisławą Szymborską. Oboje byli wówczas typowani na zwycięzców. Jednak Tranströmer jest Szwedem, a Szwedzka Akademia zawsze była bardzo powściągliwa w nagradzaniu swoich autorów. Na szczęście sprawiedliwości stało się zadość. Tegoroczny laureat to naprawdę wielki poeta, a przy tym – niezwykle skromny człowiek.
Mieszkał pan przez wiele lat w Szwecji. Zna pan dobrze ten kraj. Kim dla Szwedów jest Tomas Tranströmer?
Nie oszukujmy się: kim była Szymborska dla Polski póki nie dostała Nobla? Albo Miłosz? Dla ludzi, którzy interesują się literaturą, były to postacie wybitne, ale ogół kojarzył ich mgliście jako „jakichś tam poetów”. Podobnie jest w Szwecji. Może nieco lepiej, ponieważ obecność kultury jest o wiele bardziej widoczna w szwedzkich mediach. Szwedzi rozpoznają nazwisko Tranströmera chociażby z prasy, w której dużo pisze się o literaturze i sztuce.
W ostatnich 20 latach literackiego Nobla otrzymało tylko czterech poetów. Czy dzięki tegorocznej nagrodzie poezja ma szanse stać się bardziej poczytnym gatunkiem literackim?
Poezja nie jest sztuką popularną. Jest to wyjątkowa dziedzina. Trudno oczekiwać od jej twórców, że zdobędą masowych odbiorców, tak jak zespół rockowy. Zresztą współczesne środki przekazu proponują tak płytką formułę istnienia publicznego, że wielu poetów odnosi się niechętnie nie tylko do obecności w mediach, ale w ogóle do jakiejkolwiek obecności w życiu publicznym.
Często zwraca się uwagę, że pisarz otrzymuje nagrodę Nobla nie tylko za walory literackie swojego dzieła. W grę wchodzi również postawa moralna autora, często jego polityczne przesłanie. Jak jest w przypadku Tranströmera? Czy można w stosunku do niego użyć określenia „pisarz zaangażowany”, w sensie zaangażowania politycznego?
Nie słyszałem, żeby Tranströmer zabierał głos w kwestiach stricte politycznych. Nie jest on pisarzem pokroju Llosy, który miał w swoim czasie ambicje polityczne, a nawet startował w wyborach prezydenckich. Tranströmer to kompletnie inny typ osobowości. Opisałbym go raczej jako intelektualistę skupionego przede wszystkim na sprawach literatury. Zresztą warto zauważyć, że owe zainteresowanie rozciąga się również na literaturę polską. Istnieją ścisłe związki między poezją szwedzkiego laureata a twórczością wielu polskich poetów, na przykład Szymborskiej.
Tranströmer tłumaczył też Miłosza.
Tak, ktoś nazwał go nawet „szwedzkim Miłoszem”. Może to przesada, ale jedno jest pewne: decyzja w stosunku do Miłosza była trafna, tak jak jest trafna w stosunku do Tranströmera. I bardzo się z tego cieszę.
* * *
Czytaj także tekst Jerzego J. Kolarzowskiego o Tranströmerze: [LINK]
* Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, wiceprezes Izby Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenia „Polska Książka”, w latach 80. przebywał na emigracji Szwecji.
** Piotr Kieżun, szef działu „Czytając” w „Kulturze Liberalnej”.
*** Współpraca: Agata Tomaszuk.
„Kultura Liberalna” nr 143 (40/2011) z 4 października 2011 r.