A Christine Schäfer lubi zaskakiwać, tak jak na swoim „białym” albumie – przez style i epoki prowadzi słuchacza krokiem konika szachowego, który pierwszy raz eksperymentował z meskaliną. Kto odważnie przejdzie przez dyskretnie uchylone drzwi percepcji, tego czeka wiele głębokich przeżyć. Jeśli zaś zdecyduje się na odrobinę synestetycznej swawoli i ośmielony onirycznymi zdjęciami Bodo Vitusa (towarzyszą tekstom zamieszczonym w płytowej książeczce) poszuka barwy w słowach poszczególnych postaci, w które wciela się Schäfer, pojawią się przed nim kolejno:

Kompozytor z „Ariadny na Naksos” Richarda Straussa: „Musik ist eine heilige Kunst”.
Rozmarzona Semele Jerzego Fryderyka Haendla: „O sleep, again deceive me”.
Amina z „Lunatyczki” Vincenza Belliniego: „O fiore, passasti al par d’amore”.
Philine z „Mignon” Ambroise Thomasa: „Je suis Titania la blonde”.
Hrabina z „Capriccia” Richarda Straussa: „In ein verschmolzen sind Worte und Töne – zu einem Neuen verbunden”.
Desdemona z „Otella” Verdiego: „O salce! Salce! Salce!”.
Anioł ze „Świętego Franciszka z Asyżu” Messiaena: „La musique nous porte à Dieu par défaut de Vérité”.

Ilekroć album się kończy, mam ochotę przekonać się, jak będzie następnym razem. A potem znowu. I jeszcze raz.

Płyta:
Christine Schäfer sopran
Deutsches Symphonie Orchester Berlin
Julien Salemkour dyrygent
Sony Classical 2011

Zdjęcia:
http://www.bodovitus.de/index.php?/portraits/christine-s/