Konsensus panuje od prawicy do lewicy. Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził, że „USA we własnej wojnie politycznej idą na zabój, nie patrzą na to, gdzie lecą kule, a w Polskę lecą chyba najmocniej”. Z kolei Leszek Miller – przywódca polskiej lewicy – powiedział, że trzeba walczyć z terrorem, a nie oburzać się na walkę z terrorem, tak jakby metody tej walki były nieistotne. Można powiedzieć, że Miller broni siebie. Ale broni go też… Jarosław Gowin: „Jestem ostatnim, który by rzucił kamieniem w prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera” – powiedział były minister sprawiedliwości, a niegdyś redaktor naczelny katolickiego pisma „Znak”. Gowin przyznał, że „wszyscy prezydenci i premierzy, którzy sprawowali swoje funkcje po Kwaśniewskim i Millerze, zdali egzamin z obrony interesu narodowego i bezpieczeństwa obywateli”, ponieważ nawet nie zająknęli się o konieczności wyjaśnienia tej sprawy.
Zdaje go też najwyraźniej Bronisław Komorowski. Na antenie Radia Zet prezydent powiedział, że „nie jesteśmy, jako kraj, zainteresowani eskalowaniem dyskusji”, a straty wynikłe z ujawnienia tortur „trzeba minimalizować”. Ta wypowiedź musi budzić zdziwienie, ponieważ prezydent powinien stać na straży przestrzegania Konstytucji RP. W tym wypadku złamano nie tylko jej ducha – tortury są wprost zakazane w artykule 40. ustawy zasadniczej – i nie bez powodu pod listem otwartym „Kultury Liberalnej” w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce podpisali się byli sędziowie Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent wypowiada te słowa w kraju, w którym przed kilkudziesięcioma laty tajna policja torturowała i więziła ludzi z powodów politycznych. Wypowiada je jako człowiek dawnej opozycji demokratycznej, walczącej o wolność ze stosującą nieuprawnioną przemoc władzą. To nie ujawnienie istnienia więzień CIA na terytorium Polski kompromituje nasz kraj – lecz ich usprawiedliwianie, sprzeczne z dziedzictwem środkowoeuropejskich dysydentów.
Ostatnie dni ujawniły skrajne lekceważenie polityków wobec obowiązujących w Polsce praw. Tymczasem tylko rządy prawa są gwarancją obywatelskich wolności, o które przecież wielu z tych polityków walczyło! | Tomasz Sawczuk
Niektórzy uważają, że rozprawiając się z terrorystami, trzeba posuwać się do nadzwyczajnych środków. Hipotetycznie może się tak zdarzyć. Ale każdy, kto łamał prawo – nawet w słusznej sprawie – powinien być bezstronnie osądzony przez wymiar sprawiedliwości. Tym razem sprawa była jednak niesłuszna. Tortury nie przynosiły bowiem CIA specjalnych korzyści wywiadowczych, a sama Agencja była kompletnie nieprzygotowana do przetrzymywania i przesłuchiwania więźniów.
Jeżeli więc osoba usprawiedliwiająca tortury uważa się za politycznego realistę, który rozumie świat i nie wycofuje się w obliczu trudnego wyzwania, powinna pamiętać, że drogę od realpolitik do barbarzyństwa można przebyć jednym krokiem.
Wszyscy, którzy twierdzą zaś, jak przywołany Leszek Miller, że nie należy za dużo mówić o torturach CIA, bo przecież islamiści w Syrii obcinają głowy jeńcom, powinni się zastanowić, czy naprawdę chcą się porównywać ze stosującymi terror fundamentalistami.
Ostatnie dni ujawniły skrajne lekceważenie polityków dla obowiązującego w naszym kraju prawa. Tymczasem tylko rządy prawa są gwarancją naszych obywatelskich wolności, o które przecież wielu z tych polityków walczyło!
Jeżeli więc PiS bije na alarm, ostrzegając przed zagrożeniem demokracji – ma rację. Przyczynia się do niego wespół ze wszystkimi głównymi partiami. Demokracja jest bowiem zagrożona wtedy, gdy politycy mają jej fundamenty za nic.
Podpisz list otwarty w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce [link].