Tyle się mówi o zakorzenieniu muzyki Chopina w twórczości kompozytorów wcześniejszych z jednej strony, a z drugiej – o jej recepcji, wpływie na innych kompozytorów, że można by sobie wyobrazić program, który jak najgodniej uczciłby jego urodziny, a nie składał się tylko z jego kompozycji. Na dodatek mowa przecież o uczestnikach Konkursu, którzy zagrali ten program w trakcie rywalizacji, a potem jego część na koncertach szóstki laureatów. Wtedy, 21–23 października 2015 r., ze zrozumiałych względów wykonawcy byli wyraźnie zmęczeni wielomiesięcznymi przygotowaniami i stresem podczas konkursu. Teraz nie było im o wiele łatwiej, ponieważ od listopada artyści zdążyli dać masę koncertów (laureat I miejsca – ponad 70!), docierając aż do Korei czy Japonii. Nie pozostało to bez wpływu na to, co usłyszeliśmy na początku marca w Warszawie. Były to koncerty na dobrym poziomie – tak jak dobrymi pianistami są Cho i Hamelin. Nie można jednak mówić o radykalnej czy choćby jakiejkolwiek zmianie w interpretacjach utworów albo w grze tych artystów w ogólności, bo minęło za mało czasu i niedorzecznością byłoby oczekiwać metamorfozy w kilka miesięcy.

Gra Seonga-Jin Cho w pierwszej części koncertu miała w sobie coś wymuszonego – może wynikało to ze zmęczenia tournée, a może było wynikiem szczególnego stresu. Pianista wystąpił bowiem w Filharmonii Narodowej po raz pierwszy od października, a niektórzy triumfatorzy Konkursu przyznawali, że wciąż ogarnia ich specyficzna trema, ilekroć stają przed publicznością w sali, która przypomina im olbrzymie napięcie towarzyszące dawnej rywalizacji. Nie do końca fortunna była decyzja Cho, by zacząć od „Nokturnu c-moll” op. 48 – wyjątkowo brzemiennego w wyraz i słabo nadającego się na otwarcie programu. W osiągnięciu pełnego skupienia nie pomogła mu też „Fantazja f-moll”, ze swojej natury wielowątkowa i enigmatyczna, ani jeszcze bardziej efemeryczne mazurki z op. 33. W kończącym pierwszą część koncertu „Polonezie As-dur” brakowało kulminacji, jakby pianista wycofywał się z nich w ostatniej chwili. Może był to wpływ stresu, a może poszukiwania nowych tropów w interpretacji utworu, za którego wykonanie na Konkursie otrzymał nagrodę specjalną.

W drugiej części Cho wydawał się spokojniejszy. W „Balladzie F-dur” był bardziej liryczny, podobnie w „Sonacie b-moll”, która jednak skorzystałaby na oszczędniejszym stosowaniu lewego pedału. Mieliśmy wrażenie, że w pełni Cho otworzył się dopiero przy kończącym program „Scherzu b-moll”, którego fragment w cis-moll zabrzmiał wzruszająco. Również 17. i 24. preludium zagrane na bis wypadły swobodniej i przestrzenniej. Swoją drogą preludia stanowią swoistą sygnaturę Seonga-Jina Cho, który jako jedyny spośród uczestników Konkursu wykonał sonatę oraz pełen cykl 24 preludiów (w III etapie trzeba wykonać sonatę lub cykl preludiów; Cho wybrał preludia, a potężną sonatę zagrał w II etapie jako utwór dowolny).

6044920

Częścią nagrody dla zwycięzcy jest publikacja płyty z jego przesłuchaniami konkursowymi w wytwórni Deutsche Grammophon. Na płycie Cho znalazły się właśnie preludia, a także wspominane sonata, polonez i nokturn. Znakomitym uzupełnieniem jest album przygotowany przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, który miał premierę 1 marca; płyta z „Błękitnej Serii” zawiera nagranie „Koncertu e-moll” i innych utworów, które wraz z płytą DG składają się na komplet wykonań Cho z Konkursu. Kto więc nie dotarł na koncerty konkursowe i urodzinowe, na tej płycie może usłyszeć Seonga-Jina Cho w tamtej formie.

2059666

Na kolejnym koncercie urodzinowym wystąpił Charles Richard-Hamelin. O ile przez większość swojego koncertu Cho wydawał się spięty, o tyle Richard-Hamelin swobody miał chwilami aż nadto. Tym razem wyraźniej ujawnił się u niego idiom jazzowy, który dawał o sobie znać już podczas Konkursu. Najwyraźniej teraz pozwolił sobie na więcej niż w październiku, co było słychać choćby w „Nokturnie H-dur” op. 62: w sforzatowych na akcentach w części środkowej oraz w podejściu do fiorytur. W ciekawy i raczej nietypowy sposób pianista zaprezentował „Sonatę h-moll” – przerażony gromkimi brawami po jej pierwszej części, trzy pozostałe zagrał attacca (bez przerw między ogniwami). Hamelin bisował aż trzykrotnie, najpierw „Nokturnem E-dur”, kolejnym z op. 62, a następnie „Rondem C-dur” op. 51 nr 1 Beethovena i „Pawaną” op. 10 Enescu. I podobnie jak w przypadku Cho końcówka koncertu była najbardziej udana i najprzyjemniejsza w odbiorze. Przesłuchania konkursowe Hamelina (I–III etap) również zostały utrwalone na dwóch płytach wydanych przez NIFC pod koniec zeszłego roku w „Błękitnej Serii”.

5578801

Chopinowskie koncerty urodzinowe mogłyby być bardziej interesujące, gdyby pianiści mieli okazję wykorzystać swój niewątpliwy potencjał w innym repertuarze albo przynajmniej trochę odpocząć, zanim wrócą do Chopina. Jednocześnie trudno się dziwić, że NIFC wykorzystał niedawny konkurs i dostępność jego laureatów. Poza tym dla tych, którzy nie śledzili bliżej konkursu, możliwość usłyszenia laureatów w jego programie była nie do przecenienia, a dla tych, którzy go śledzili, mogła mieć wymiar sentymentalny.

Twórczość Chopina ma to do siebie, że prawie nie ma w niej utworów nieudanych i niegrywanych, a monograficzne programy konstruuje się dość łatwo i z dobrym skutkiem. Taki też był program marcowych koncertów. Jest jednak coś pociągającego w idei koncertu ku czci Chopina, który składałby się wyłącznie z utworów dedykowanych mu przez innych kompozytorów albo w inny, niebezpośredni sposób nawiązujących do jego twórczości, życia i osoby.

 

Koncerty:

1 marca 2016, fortepian: Seong-Jin Cho, muzyka: Fryderyk Chopin, Filharmonia Narodowa.

2 marca 2015, fortepian: Charles Richard-Hamelin, muzyka: Fryderyk Chopin, Filharmonia Narodowa.

 

Albumy:

Seong-Jin Cho, „Winner: 17th International Chopin Piano Competition Warsaw 2015”, DG 2015.

Seong-Jin Cho, „Chopin”, NIFC 2016.

Charles Richard-Hamelin, „Chopin”, NIFC 2015.