0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Słysząc > Z ziemi toruńskiej...

Z ziemi toruńskiej do bydgoskiej, czyli I Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego

Gniewomir Zajączkowski, Szymon Żuchowski

O Bogdanie Paprockim w latach 50. dość powszechnie zaczęto pisać „najlepszy polski tenor”. Owszem, tego rodzaju kwantyfikatory, podobnie jak obietnice wyborcze, nic nie kosztują, a więc bywają nadużywane. W tym przypadku jednak takie określenie wydaje się o tyle zasadne, że Paprocki faktycznie najpierw został jednym z filarów zespołu Opery Śląskiej w Bytomiu, a później Opery Warszawskiej.

Żeby uczcić stulecie urodzin Bogdana Paprockiego, zorganizowano Ogólnopolski Konkurs Wokalny jego imienia, którego pierwsza edycja niebawem odbędzie się w Bydgoszczy.

Mówiąc o śpiewakach operowych z Polski występujących w drugiej połowie XX wieku, nie sposób pominąć takich nazwisk jak Halina Słonicka, Krystyna Szostek-Radkowa, Hanna Rumowska, Hanna Lisowska, Jerzy Kulesza, Andrzej Hiolski, Wiesław Ochman, Bernard Ładysz, Teresa Żylis-Gara, Ewa Podleś czy Stefania Toczyska.

Należy do nich zaliczyć bez wahania również Bogdana Paprockiego, o którym w latach 50. dość powszechnie zaczęto pisać „najlepszy polski tenor”. Owszem, tego rodzaju kwantyfikatory, podobnie jak obietnice wyborcze, nic nie kosztują, a więc bywają nadużywane. W tym przypadku jednak takie określenie wydaje się o tyle zasadne, że Paprocki faktycznie najpierw został jednym z filarów zespołu Opery Śląskiej w Bytomiu, a później Opery Warszawskiej. I choć nie zostawił po sobie zbyt wielu nagrań, jego dorobek artystyczny należy do najbogatszych.

Zdjęcie z Barbarą Kostrzewską ze spaktaklu „Don Pasquale” wystawionego w Operze Śląskiej w 1948 roku.

Wielu polskich śpiewaków pierwsze artystyczne kroki w powojennej Polsce stawiało właśnie w Operze Śląskiej. Bytomski gmach działającego do lipca 1944 roku Oberschlesisches Landestheater wymagał napraw, ale już w 1945 roku był gotów do zainaugurowania w nim działalności artystycznej. Silnie związany z Kresami Zachodnimi krytyk Zdzisław Hierowski pisał o tym z poruszeniem:

„Opera Śląska zrodziła się z tego wielkiego rozmachu, z jakim Śląsk przystąpił do pracy kulturalnej w pierwszych miesiącach roku 1945-ego. Powstała w tym okresie gdy natchnieni odzyskaną wolnością artyści i pracownicy kultury nie cofali się przed najcięższymi nawet zadaniami, gdy wiara w nowy ład społeczny otwierała najszersze perspektywy ich inicjatywie i poczynaniom. […] Dzieło to wyrosło zarówno z wielkiego umiłowania sztuki, jak i świadomości, że wielki, robotniczy i przemysłowy Śląsk nie może w dobie Manifestu Lipcowego pozostać bez tak ważnej placówki kulturalnej, jaką jest opera […]” [1].

Do uruchomienia instytucji doprowadzono w rekordowym czasie pod kierownictwem legendarnego rywala Szalapina – Adama Didura. To on skompletował pierwszy zespół solistów, wśród których znaleźli się między innymi Adam Dobosz (gwiazda przedwojennej Opery Warszawskiej), Tadeusz Bursztynowicz (reżyser i późniejszy dyrektor Opery Śląskiej), czy Andrzej Hiolski. Niestety, Didur dość niespodziewanie zmarł podczas lekcji w styczniu 1946 roku. Stanowisko dyrektora Opery Śląskiej objął po nim na siedem lat Stefan Belina-Skupiewski i to przed nim – tuż po demobilizacji, wciąż jeszcze w mundurze – stanął młody Bogdan Paprocki. Był wówczas początkującym śpiewakiem, który występował uprzednio tylko z Zespołem Wojska Polskiego i wprawdzie miał świetne warunki głosowe, ale żadnego doświadczenia teatralnego.

Mimo to już po kilku lekcjach aktorstwa odebranych od Beliny-Skupiewskiego w gabinecie dyrektora, pojawił się na scenie Opery Śląskiej w listopadzie 1946 roku jako Alfred w „Traviacie” Giuseppe Verdiego. Kolejną przygotowaną przez Paprockiego rolą był hrabia Almaviva w „Cyruliku Sewilskim” Gioacchina Rossiniego w marcu 1947 roku. Partia ta okazała się przełomowa – śpiewak poświęcił jej bardzo dużo uwagi i, jak wspominał, była ona dla niego największym wyzwaniem artystycznym, a jednocześnie najlepszą praktyczną szkołą techniki wokalnej. W tym i następnym roku Paprocki zdobywał laury w ogólnopolskich konkursach wokalnych w Warszawie. Dalej jego kariera potoczyła się bardzo szybko i tenor włączył do swojego repertuaru kolejne pierwszoplanowe partie w „Don Pasquale” Gaetana Donizettiego, „Fauście” Charles’a Gounoda, „Lakmé” Léo Delibes’a, „Rigolettcie” Giuseppe Verdiego, „Halce” Stanisława Moniuszki oraz wielu innych.

Paprocki w jednej ze swoich popisowych ról na scenie Opery Warszawskiej – Andrea Chenier (rok 1961)

Śląska scena okazała się istną kopalnią śpiewaków – stamtąd w latach 50. eksportowano artystów do innych teatrów operowych w Polsce. Wielu z nich trafiło później do stolicy i związało się z nią na stałe – taką drogę przeszli Krystyna Szostek-Radkowa, Krystyna Szczepańska, Jerzy Kulesza, Andrzej Hiolski i właśnie Bogdan Paprocki, który od 1957 roku łączył występy na scenie Opery Śląskiej i Opery Warszawskiej, gdzie debiutował jako Don José w „Carmen” Georges’a Bizeta.

Paprocki zaśpiewał w swojej karierze wiele spektakli i koncertów za granicą, ale to właśnie stołeczna scena przez lata była dla niego tą najważniejszą. Na jej deskach wziął udział w imponującej liczbie tysiąca siedmiuset sześciu przedstawień (słynął z tego, że każdy swój występ skrupulatnie odnotowywał). Od warszawskiego debiutu w 1957 roku do lat 80. występował w pierwszoplanowych rolach tenorowych, a w partiach epizodycznych (na przykład w „Madame Butterfly”, „Turandot” czy „Halce”) pojawiał się aż do roku 2009. Bogdan Paprocki zmarł w 2010 roku w wieku prawie 91 lat.

Na ostatnim etapie swojej działalności artystycznej Paprocki zaglądał do teatru dość często, nawet gdy sam nie występował, a zwłaszcza wówczas, gdy pojawiali się w obsadach śpiewacy, których wcześniej nie słyszał; co zrozumiałe, szczególnie interesowali go tenorzy. Czasem dzielił się wrażeniami z przedstawień, cieszył się z udanych występów młodszych kolegów po fachu. Jego uwagi bywały bardzo dowcipne, zwracał dużą uwagę na wyraz dramaturgiczny i grę aktorską śpiewaków. Mimo to – a może właśnie dlatego – nie zawsze miał cierpliwość, żeby zostać na spektaklu do końca.

Paprocki zaśpiewał w swojej karierze wiele spektakli i koncertów za granicą, ale to właśnie stołeczna scena przez lata była dla niego tą najważniejszą. Na jej deskach wziął udział w imponującej liczbie tysiąca siedmiuset sześciu przedstawień.

Gniewomir Zajączkowski, Szymon Żuchowski

Żeby uczcić setną rocznicę urodzin Bogdana Paprockiego i uhonorować tego artystę, powołano w Bydgoszczy konkurs wokalny jego imienia. Współorganizują go tamtejsze Opera Nova i Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego oraz warszawskie Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego. Na ironię zakrawa fakt, że patrona dla powstającego właśnie konkursu Bydgoszcz zaczerpnęła z pobliskiego… Torunia, tam bowiem tenor przyszedł na świat. Nic w tym jednak dziwnego, bo w szeroko pojętej okolicy trudno byłoby znaleźć śpiewaka porównywalnej klasy. Jedyną konkurencję dla Paprockiego mogłaby pod tym względem stanowić urodzona w samej Bydgoszczy (wówczas Brombergu) wybitna niemiecka śpiewaczka żydowskiego pochodzenia – Hilde Zadek (1917–2019), która obecnie patronuje konkursowi współorganizowanemu przez Konserwatorium Wiedeńskie.

Jednym z pomysłodawców i dyrektorem konkursu I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego jest tenor Adam Zdunikowski. W jury natomiast zasiądzie piątka polskich śpiewaków kilku generacji: Ewa Podleś, Stefania Toczyska, Andrzej Dobber, Mariusz Kwiecień i Rafał Siwek, a w finale dołączą do nich dyrektorzy artystyczni polskich teatrów operowych (choć zabraknie reprezentacji Teatru Wielkiego-Opery Narodowej). Zdaje się to dobrym i zrównoważonym połączeniem: z jednej strony wiedza doświadczonych śpiewaków, a z drugiej możliwości, jakie mają do zaoferowania młodym artystom osoby odpowiedzialne za dobór obsad w instytucjach muzycznych.

Paprocki jako Leński w „Eugeniuszu Onieginie” Piotra Czajkowskiego na scenie Opery Śląskiej w 1952 roku.

Jak w przypadku każdego nowego wydarzenia tego typu pojawia się nadzieja, że Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego stanie się okazją do propagowania dobrych praktyk organizacyjnych i artystycznych. Ma taką szansę zwłaszcza w sytuacji, gdy Konkurs im. Ady Sari w Nowym Sączu nieco stracił na znaczeniu, Konkurs im. Antoniny Campi w Lublinie dopiero od kilku lat pracuje na swoją pozycję, a największa tego typu impreza w kraju – Konkurs Moniuszkowski – może budzić mieszane uczucia. Niejawność bądź ogólnikowość regulaminów oceniania i utajnianie punktacji na krótką metę mogą się komuś przysłużyć, ale w dłuższej perspektywie szkodzą renomie i poziomowi wszelkich analogicznych wydarzeń. Warto, by wreszcie zaczęła w nich zwyciężać transparentność.

 

Przypis:

[1] Zdzisław Hierowski, „Pięć lat Opery Śląskiej” [w:] Program do spektaklu „Dama Pikowa” Piotra Czajkowskiego, POŚ 1950.

Zdjęcia Bogdana Paprockiego dzięki uprzejmości Stowarzyszenia im. Bogdana Paprockiego.

Konkurs:

I Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego, Bydgoszcz, 12–17 listopada 2019.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 564

(44/2019)
29 października 2019

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj