Dziewczęta dojrzały. Lila Cerullo postawiła na małżeństwo ze Stefanem Caraccim, zaś Elena Greco (często postrzegana jako alter ego samej pisarki) na edukację i kontynuację nauki – a była to decyzja odbierana w jej regionie z niedowierzaniem, czy wręcz mało krzepiącą złośliwością jej matki.
Jako świeżo upieczona mężatka Lila spełniła swoje największe marzenie, wyprowadzając, kosztem własnego szczęścia i wolności, rodzinę ze skrajnej biedy; wciąż jest najbardziej pożądaną młodą kobietą w całej dzielnicy. Lena natomiast rozkwita powolutku i nieśmiało w jej cieniu, o swoją wolność walczy w inny sposób, mniej spektakularny, lecz konsekwentny. Tak oto rysuje się punkt wyjścia drugiej serialowej odsłony słynnej tetralogii Eleny Ferrante, obecnie najpopularniejszej włoskiej pisarki na świecie.
„Gorączka na Ferrante” zdaje się nie mijać, czego dowodem jest nie tylko telewizyjna saga Saveria Costanza. Pojawiają się już zapowiedzi adaptacji innych powieści tajemniczej Neapolitanki, której pełna i prawdziwa tożsamość do dziś pozostaje tak naprawdę w kręgu domysłów. Chociażby: nagrodzona Oscarem Olivia Colman ma zagrać główną rolę w „Zaginionej córce”, reżyserskim debiucie Maggie Gyllenhaal. Już wkrótce także w polskim przekładzie ma się ukazać najnowsza powieść Ferrante, „Zakłamane życie dorosłych” [La vita bugiarda degli adulti, 2019]. Czy „gorączkę” tę może jeszcze podsycić najnowszy sezon „Genialnej przyjaciółki”?
Księga bólu kobiet
Filmową wersję „Historii nowego nazwiska” można odebrać jako zbiór tragicznych wspomnień z życia dwóch kobiet, z czego najwięcej miejsca poświęcone jest łamaniu cielesnej nietykalności Lili. Sprowadzona do roli żony Stefana (i – w domyśle – przyszłej matki jego dziecka), bohaterka musi mierzyć się nieustannie z przemocą seksualną. Życie miejsko-małżeńskie nie różni się zresztą niczym od „wielkiego teatru”, w którym każdy ma w założeniu potulnie (a najlepiej milcząco) odgrywać z góry przypisaną mu rolę.
Lila na taki stan rzeczy nie jest w stanie się zgodzić. Podobnie jak w książce, także i w serialu odnajdziemy ważny dla interpretacji tej postaci epizod ze ślubnym portretem, który miał stać się ozdobą nowego sklepu jej męża oraz (tylko pozornie byłego) wroga, Michele Solary. Dziewczyna z pomocą Eleny ratuje symbolicznie samą siebie, poprzez całkowite zniekształcenie swojego wizerunku – bohaterka niczym awangardowa artystka kroi swoje „fotograficzne ciało”, aby nie stało się już własnością cudzego spojrzenia, spojrzenia mężczyzn, których bohaterka porównuje do wygłodniałych wilków. To gest piękny i odważny. Sam portret natomiast ostatecznie „usamodzielni się” i zapłonie, co przywołuje na myśl oczywiście chwyt z nagrodzonego na ostatnim festiwalu w Cannes filmu Celine Sciammy, „Portret kobiety w ogniu”.
Drugi sezon „Genialnej przyjaciółki” świetnie ukazuje pęknięcie lat 60., znanych jako „mitici anni” [wspaniałe lata], które pod koniec dekady przemienią się – dla niektórych szczególnie boleśnie – w „anni di piombo” [lata ołowiu]. | Diana Dąbrowska
Trudno powiedzieć, aby postaci Eleny przypadły w udziale w najnowszym sezonie równie ciekawe sceny. Trzeba przyznać, że adaptujący powieść Ferrante scenarzyści i scenarzystki (sama pisarka jest również częścią owego zespołu) z większą dbałością podchodzą do postaci drapieżnej Lili. Introwertyczna Lena została co prawda wzbogacona w serialu o głos z offu jej starszego wcielenia, który niejako ex-post dookreśla w elegancko skrojonym opisie mentalny stan postaci, nazywając jej wewnętrzne przeżycia. Jednakże jest w tej metodzie coś przyciężkiego, co zabiera świetnie odegranej przez Margheritę Mazzucco postaci „emocjonalną samodzielność”. Ponadto, zdecydowanie za mało uwagi poświęca się tu procesowi edukacji Eleny, nie ukazując prawie w ogóle jej lat studenckich. Tymczasem jest to okres ważny dla psychologicznej konstrukcji bohaterki i jej emancypacji zawodowo-literackiej – wszak Elena pisze w ramach tej części cyklu swoją pierwszą, autobiograficzną powieść, w której opisuje między innymi, ku zgorszeniu części krytyków i neapolitańskiej socjety, swój bardzo trudny „pierwszy raz”.
Lata sześćdziesiąte, lata pęknięte
Drugi sezon „Genialnej przyjaciółki” świetnie ukazuje pęknięcie lat 60., znanych jako mitici anni [wspaniałe lata], które pod koniec dekady przemienią się – dla niektórych szczególnie boleśnie – w anni di piombo [lata ołowiu]. Rok 1968 staje się na półwyspie Apenińskim (ale też szerzej w całej Europie) dramatycznym zwieńczeniem dekady, którą z początku cechowały niezwykła beztroska i optymizm, społeczny rozkwit oraz masowy konsumpcjonizm. Pod koniec lat 60. do głosu doszło pokolenie wyznające ideały zupełnie inne niż ich profesorowie i rodzice. Była to generacja młodych, która „zakazywała zakazów”, a przy tym nie obawiała się konfliktów, zderzenia racji ani społecznego odrzucenia.
Chociaż Elena jest postacią uwikłaną w ówczesne środowisko uniwersyteckie oraz intelektualne, nie ma wątpliwości, że to raczej Lila stawiana jest w roli pasującej do diagnozy tego pokolenia „największej buntowniczki”. Jak głosi znane powiedzenie Ericha Fromma, kontestacja to umiejętność powiedzenia „nie”, gdy świat chce usłyszeć „tak”. Bohaterka nie godzi się na zaistniały porządek, za co zostaje wielokrotnie ukarana przemocą. Bez trudu utożsamia się z filozofią Pier Paola Pasoliniego, którego zresztą ma okazję przez chwilę zobaczyć na spotkaniu autorskim w kinie (w serialu słyszymy nawet prawdziwy głos reżysera „Mammy Romy”). Pomimo niesamowitej błyskotliwości, musi ona nieustannie walczyć o możliwość jakiejkolwiek edukacji, włącznie z podkradaniem książek Elenie.
Warto zauważyć, że oprócz Lili i Eleny, jedną z głównych bohaterek serii staje się zatem niewątpliwie sama Italia i jej burzliwa historia. Z niesfornie „raczkującej Republiki” przemienia się ona w (nazbyt) pewne siebie gospodarczo-polityczne mocarstwo. Serialowa reprezentacja włoskich dziejów stanowi ważny punkt odniesienia dla kształtowania charakteru i działań zwłaszcza męskich postaci. Ale też, z drugiej strony: postacie te same utożsamiają sprzeczności, fascynacje i frustracje towarzyszące społecznym przemianom. Epoka powojennego „cudu gospodarczego” (1958–1964) odcisnęła wyraźne piętno na historii Półwyspu Apenińskiego i jego mieszkańców. Był to czas wielowymiarowych innowacji (wystarczy pomyśleć o wyposażeniu mieszkania Lili), ale też czas głębokich i burzliwych przemian społecznych objawiających się chociażby już na poziomie zachowań, obyczajów i kostiumów. Medium kinowe nie pozostało bynajmniej w tyle owego „spektakularnego zgiełku” – nie bez przyczyny mówi się właśnie o tym okresie jako „złotej erze” włoskiej kinematografii. Obfitowała ona zarówno w dzieła o jawnym autorskim zabarwieniu (wystarczy pomyśleć o „Słodkim życiu” Federica Felliniego, „Rocco i jego braciach” Luchina Viscontiego czy „Przygodzie” Michelangela Antonionego), jak i różnorodne filmy gatunkowe, które osiągnęły dziś status obrazów kultowych. Warto zauważyć, że ta dynamika historii filmu znalazła przełożenie na formę „Genialnej przyjaciółki”.
Pożegnanie z neorealizmem
W pierwszej odsłonie serii Ferrante ekipa filmowa z Saveriem Costanzem na czele bardzo świadomie osadziła klucz stylistyczny opowiadanej historii (w szczególności jej początkowych odcinków, opowiadających o dzieciństwie bohaterek) we estetyce włoskiego neorealizmu. W tkance wizualno-fabularnej serialu wprowadzono wręcz bezpośredni cytat filmowy z „Rzymu. Miasta Otwartego” [1945] Rosselliniego, w którym partyzantka Pina (w tej roli legendarna aktorka, Anna Magnani) biegnie za nazistowską ciężarówką z jej ukochanym na pokładzie; kobieta zostaje zastrzelona, a nad jej ciałem pochylają się synek i ksiądz, tworząc obraz (odwróconej genderowo) piety. W podobnych okolicznościach w serialu wywieziony został (niewinny zresztą) mąż Meliny, matki Antonia i Ady.
Sama powieść „Historia nowego nazwiska” obfituje w nawiązania do kultury popularnej epoki boomu ekonomicznego (przede wszystkim muzyczne i filmowe), co znalazło też przełożenie na formalne wybory twórców ekranizacji. Chwilami nawiązują oni do wielkiej tradycji commedia all’ italiana – gatunku, który zdaje się w pełni oddawać charakter owych szalonych, (i tylko pozornie) beztroskich czasów. Autorzy owej „komedii” opowiadali z humorem i swadą o perypetiach ówczesnego italiano medio (tak zwanego statystycznego Włocha), operując zazwyczaj konwencją tragikomiczną (chwilami wręcz mocno satyryczną i groteskową). W „Genialnej przyjaciółce” odnajdziemy zatem echo złożonego dziedzictwa takich reżyserów jak Dino Risi, Pietro Germi, Alberto Lattuada czy Vittorio de Sica. Ten ostatni, zapamiętany przez filmoznawczy kanon głównie jako „smutny neorealista”, był tak naprawdę autorem wielu znanych i lubianych „komedii po włosku” z Sophią Loren i Marcello Mastroiannim w rolach głównych, by wspomnieć chociażby na przykład nagrodzone Oscarem „Wczoraj, dziś i jutro” czy wyróżnione Złotym Globem „Małżeństwo po włosku”. O reżyserze tym w książce Ferrante wspomina się swoją drogą wprost w dialogach – według neapolitańskich „miejskich legend” sam de Sica miał być ponoć zachwycony wspomnianym już zdjęciem ślubnym Lili.
Nie dziwi wcale wybór twórczyni „Szczęśliwego Lazzaro” na drugi reżyserski głos serialu. Alice Rohrwacher zrealizowała dwa odcinki, które możemy uznać w strukturze serialu za centralne (w powieści wspomnienia ze wspólnego wypadu na Ischię zajmują właściwie najwięcej miejsca i są fabularnym punktem zwrotnym). | Diana Dąbrowska
Wspomniani twórcy filmowi stawiali ważne i niezwykle trafne diagnozy społeczno-polityczne dotyczące „włoskiej tożsamości narodowej”, której napędzana kulturą spektaklu i konsumpcjonizmu postać zdaje się krystalizować właśnie w okresie ekscytacji boomu ekonomicznego. Ich filmy określa się często mianem „emocjonalnego chiaroscuro” – motywacje egocentrycznych, ale też po prostu „ludzkich” bohaterów tychże komedii trudno oceniać w sposób jednowymiarowy. Jak słusznie zauważył jeden z mistrzów opisywanego gatunku, Mario Monicelli: „Komedia po włosku dotyka w sposób komiczny i ironiczny tematów, które są w istocie dramatyczne. To właśnie odróżnia włoską odmianę komedii od wszystkich innych komedii…”. W „Genialnej przyjaciółce” ów duch „komedii po włosku” pojawia się najczęściej tam, gdzie z bohaterów (szczególnie męskich) wciąż wychodzi na jaw stereotypowa rozumiana neapolitańskość i groteska. Twórcy podkreślają jak bardzo nieprzystosowani są oni do wielkiego świata interesów i świata dorosłej odpowiedzialności w ogóle. Jako przykład wystarczy przywołać postać młodego Carracciego, który początkowo w ogóle nie mógł zostać ojcem, tu natomiast okazuje się mieć na koncie dwójkę dzieci (jedno z żoną, drugie z kochanką, pracującą jako kasjerka w jednym z jego sklepów spożywczych).
Powrót do stanu natury
Warto zwrócić uwagę na przemiany scenerii, w jakich rozgrywa się akcja serialu. O ile postaci Ferrante w scenerii swojej dzielnicy, miejskiego centrum, mieszkań czy sklepów wydają się często „dziećmi przebranymi za dorosłych”, tak w przestrzeni zjawiskowej wyspy powracają na krótką chwilę do „stanu naturalnego”. To właśnie latem przychodzi czas na nieskrępowaną radość z płynącego zewsząd dobrobytu (albo jego zniewalającego mirażu), uwolnienie pożądania, beztroskiej frywolności. Nagość cielesna bohaterek podczas pobytu na Ischii staje się doskonałym pretekstem dla obnażenia słów i przeżyć. To właśnie tam dochodzi do materializacji ich „ukrytych pragnień”, a także konkurencji o postać tego samego mężczyzny, Nina Sarratorego (który urasta powoli do roli największego antagonisty sagi).
Nie dziwi wcale wybór twórczyni „Szczęśliwego Lazzaro” na drugi reżyserski głos serialu. Alice Rohrwacher zrealizowała dwa odcinki, które możemy uznać w strukturze serialu za centralne (w powieści wspomnienia ze wspólnego wypadu na Ischię zajmują właściwie najwięcej miejsca i są fabularnym punktem zwrotnym).W najmłodszym pokoleniu włoskich „kobiet filmu”, Rohrwacher (rocznik 1981) święci zdecydowanie i zasłużenie największe triumfy. Bohaterami jej filmów są przede próbujące wybić się na niepodległość „czarne owce” gnijących, zdegradowanych stad – to poprzez ich wrażliwość, marzenia i lęki reżyserka przygląda się otaczającej rzeczywistości i to właśnie im reżyserka najmocniej się utożsamia. Już w debiutanckim „Corpo celeste” [2011] Rohrwacher surową kreską nakreśliła emancypacyjną opowieść o wchodzeniu w dorosłość, rozbudzaniu kobiecości zestawionej z umiejętnością samodzielnego myślenia i podejmowania ryzykownych decyzji. Nastoletnia Marta buntuje się przeciwko wspólnocie kościelnej, którą Włoszka portretuje niczym sektę z „Dziecka Rosemary” Romana Polańskiego. Podobny nastrój odnajdziemy właśnie w najnowszym sezonie „Genialnej przyjaciółki” i można jedynie żałować, że reżyserka nie otrzymała więcej odcinków do wyreżyserowania. Być może wpłynęłoby to na sposób ukazania brutalności i przemocy w filmie, który w wydaniu tej autorki kina byłby rzadziej utrzymany w konwencji czysto realistycznej.
Na historię wielu przyjaźni składają się momenty przybliżenia, po których może nadejść okres mocnego oddalenia. Tak też dzieje się w „Historii nowego nazwiska”. O ile w pierwszych odcinkach tej odsłony serialu Lila była ukazana jako „pani na włościach”, która co noc musi przymusowo płacić słoną karę za możliwość korzystania z majątku męża, druga portretuje dziewczynę w stanie kryzysu (jeśli bohaterka postawi na niezależność finansową, zmuszona będzie do ciężkiej, poniżającej pracy w fabryce). Odwrotny jest zaś wektor historii Leny, która swoją fortunę zdobywa nie dzięki „przeklętej urodzie”, a nauce. Tym samym losy bohaterek coraz bardziej będą przypominać, silnie oddalone i stale oddające się, losy dwóch różnych klas społecznych we Włoszech – bogatej klasy średniej i stale wykorzystywanej klasy robotniczej. To klasowe napięcie jeszcze bardziej wpłynie na rywalizację między kobietami.
Kobietami, które w męskim i wrogim świecie będą miały tak naprawdę „tylko” i „aż” siebie.
https://www.youtube.com/watch?v=mBAT6Ufso-s&feature=youtu.be