W jednym z wywiadów Komasa wspomniał, że propozycja stworzenia filmu wyszła od producenta, a nie od niego. Rynek filmowy sam zauważył więc poniekąd wszechobecność hejtu w naszym społeczeństwie. A ten wycinek rzeczywistości paradoksalnie nie zawsze jest widzialny. Tytułowy bohater działa zza klawiatury, z mroku mieszkania lub agencji marketingowej. Choć nie widzimy go na co dzień, ale możemy mocno odczuwać skutki jego działań. Ale czym właściwie jest hejt? W Poradni Językowej PWN :

„Pojęcie to jest bardzo szerokie, ale można uznać, że odnosi się do takich treści, których zadaniem jest jedynie zdyskredytowanie kogoś, nie zaś wyrażenie swojego (nawet krytycznego) zdania w konstruktywnej dyskusji”.

Film Komasy doskonale obrazuje tę definicję, pokazując, że hejt nie jest wylewem złości lub frustracji, której ludzie dają upust w internecie. Prawdziwy hejt jest działaniem mającym wywołać konkretny efekt polityczny lub społeczny. Albo raczej pozwalającym na manipulowanie jednostkami w celu osiągnięcia własnych korzyści. Dlaczego hejter może posunąć się tak daleko?

Fot. Jarosław Sosiński. Materiały prasowe dystrybutora Kino Świat

Polski Joker?

„Hejter” już przed premierą zdążył zasłużyć sobie na miano „polskiego Jokera”. Możemy znaleźć kilka wspólnych punktów między filmem Komasy i Phillipsa. Główny bohater „Hejtera” wprawdzie nie ma problemów natury psychicznej (a przynajmniej nie tak wyraźnych), jak Arthur Fleck, ale podobnie jak on odczuwa skutki odrzucenia przez społeczeństwo. Jeśli w przypadku Jokera jest to wyrzucenie całkowicie poza nawias, tak w przypadku hejtera, jest to ostracyzm wyższych sfer, do których nasz bohater aspiruje. Tyle jednak wystarczy, aby poczuł się upokorzony i zapragnął zemsty.

Bohaterem filmu jest Tomek (Maciej Musiałowski) – młody chłopak, który przyjeżdża do Warszawy z małej miejscowości, aby studiować prawo. Jest to możliwe dzięki dobrym wynikom w nauce, a także wsparciu Krasuckich – zamożnej warszawskiej rodziny przekazującej mu prywatne stypendium na naukę. Krasuccy w młodości przyjeżdżali do miejscowości Tomka na wakacje, można powiedzieć, że są przyjaciółmi jego rodziny. Wsparcie finansowe przekazywane przez nich Tomkowi, by umożliwić mu naukę, kończy się w momencie, gdy zostaje wyrzucony z uczelni, a on zataja ten fakt przed Krasuckim, nadal pobierając pieniądze. Sytuacja zmusza go do zatrudnia się w agencji buzz marketingowej – w której zacznie pracować jako hejter. Firmy, z którymi współpracuje agencja, zlecają mu zniszczenie wizerunku konkurencji. Usługi hejtera wykupują także politycy… Najważniejszą „robotą” Tomka jest zniszczenie reputacji liberała Pawła Rudnickiego – kandydata na prezydenta miasta (w tej roli Maciej Stuhr).

Zestawienie Tomka z Krasuckimi nakreśla swoistą walkę klas – uprzywilejowanych z młodymi przyjeżdżającymi do Warszawy z mniejszych miasteczek, którzy, tak jak Tomek, są często w gorszej sytuacji. Dystansu klasowego nie jest w stanie zmniejszyć żadne stypendium ani miłe wspólne kolacje. Krasuccy zresztą reprezentują tu stereotypową, pretensjonalną rodzinę o wysokim statusie materialnym; pod płaszczem takich działań, jak prowadzenie fundacji charytatywnej czy stypendium dla Tomka, kryje się małostkowość i arogancja. Widzimy to, gdy Tomek zakłada podsłuch w ich mieszkaniu i odkrywa, że to, co brał za życzliwość, było w istocie mieszaniną litości i pewnego rodzaju protekcjonalności. Te oraz inne działania pozwalają snuć Krasuckim wyobrażenia o własnej sprawczości, a tym samym dystansować się od realnego świata i jego problemów.

W schemacie działań Tomka, dla jego efektywności, najważniejsze jest to, że nie kierują nim pobudki ideologiczne. Dzięki temu z lekkością manipuluje zarówno liberalnymi postępowcami i prawicowymi konserwatystami, używając tych samych haseł, różniących się w zasadzie paroma słowami. | Mateusz Słowik

Film Komasy daleki jest jednak od jednostronnej krytyki społecznej: dostaje się tu także młodemu pokoleniu. W „Hejterze” widzimy młodych jako zblazowane, obojętne, żyjące za pieniądze rodziców jednostki. Mimo że nie muszą martwić się o swoją przyszłość, to w życiu czują się często bardzo zagubieni. Przytłacza ich presja rodziców, aby dostać się na jak najlepszą zagraniczną uczelnię czy mieć prestiżową pracę. Ukojenie znajdują w imprezach, lub używkach. Znajdziemy tu zatem także zarys konfliktu pokoleniowego, któremu Komasa daje wybrzmieć, głównie za sprawą Gabi, córce Krasuckich, w której zakochany jest Tomek. Niespełnianie oczekiwań rodziców pogłębia jej depresję, wprawiając w stan ciągłego poczucia winy. Ale jest to tylko jedna ze ścieżek młodości pokazanych w filmie. Drugą reprezentuje Tomek, który dąży do celu choćby po trupach. Jest młody i zdolny, ale woli wybrać drogę na skróty – szybszą i mniej czasochłonną, ale naznaczoną oszustwami i kłamstwem. Widzimy to już na początku filmu, gdy zostaje wyrzucony z uczelni za plagiat, którego się dopuścił.

Fot. Jarosław Sosiński. Materiały prasowe dystrybutora Kino Świat

Niech świat płonie, choćby ze mną

Zdjęcia do filmu zakończyły się w 2018 roku, autorem scenariusza jest Mateusz Pancewicz (współscenarzysta „Bożego ciała”, wcześniejszego filmu Jana Komasy). Film Komasy pozostaje aktualny, co możemy zauważyć, ilekroć korzystamy chociażby z mediów społecznościowych. Hejterzy nie są już ciekawostką lub zjawiskiem; to zawód, który wpływa na aktualny pejzaż internetu. Trwałym efektem tych działań mogą być zmiany na scenie politycznej lub w show biznesie. W schemacie działań Tomka, dla jego efektywności, najważniejsze jest to, że nie kierują nim pobudki ideologiczne. Dzięki temu z lekkością manipuluje zarówno liberalnymi postępowcami i prawicowymi konserwatystami, używając tych samych haseł, różniących się w zasadzie paroma słowami. Hejter doskonale wie, za jakie sznurki pociągnąć, aby wywołać spodziewaną reakcję. Tomka nie interesuje przy tym polityka czy pieniądze. Jego działania mają przynieść chaos, a on sam szuka zemsty na świecie, który tak brutalnie go odrzucił. Główny bohater zdaje się zakładać, że raz przypisanej mu pozycji społecznej nie przesłonią pieniądze, ani zawód zdobyty ciężką pracą. Woli patrzeć, jak świat płonie, nawet jeśli będzie musiał spłonąć razem z nim.

Do działania zdaje się popychać hejtera także samotność; nieufność wobec ludzi, którzy go otaczają. Każdy z otaczających go bohaterów zdaje się przywdziewać szereg masek, za którymi kryją się trudne do rozpoznania intencje. Czara goryczy przelewa się, gdy Tomek zostaje zraniony przez jedną z najbliższych mu osób. Staje się aniołem zemsty, który wyzbywa się wszelkich dotychczasowych uczuć.

Młodzi o współczesności

„Hejtera” odbiera się jako film wiarygodny być może dlatego, że za jego realizacją stoi młoda ekipa – na czele z Janem Komasą, niespełna 40-letnim reżyserem, posiadającym już w swoim dorobku film nominowany do Oscara i 27-letnim scenarzystą Mateuszem Pancewiczem. W głównych rolach wystąpiła dwójka młodych aktorów: Maciej Musiałowski oraz Vanessa Aleksander, dobrze odnajdujących się w swoich rolach.

Główny bohater zdaje się zakładać, że raz przypisanej mu pozycji społecznej nie przesłonią pieniądze ani zawód zdobyty ciężką pracą. Woli patrzeć, jak świat płonie, nawet jeśli będzie musiał spłonąć razem z nim. | Mateusz Słowik

Można odnieść jednak wrażenie, że pomimo znajomości problemu hejtu i wyczucia nastrojów młodzieży, twórcy poruszyli zbyt wiele tematów, na czym ucierpiała dynamika akcji. Nadmierny i mało wiarygodny jest chociażby wątek, w którym Tomek wciela się w bohatera gry MMO. Oczywiście można dopatrywać się w tym metafory relacji w dobie internetu, ale zarówno tutaj, jak i w pierwszej „Sali samobójców”, wybrzmiewa ona nieco pretensjonalnie. Samo dodanie marki „Sali samobójców” do „Hejtera” nie wydaje się też szczególnie trafne – jedynym łącznikiem między pierwszym a drugim filmem jest wspomniana gra sieciowa, oraz postać Beaty Santorskiej, szefowej Tomka, a także matki Dominika z pierwszego filmu.

Fot. Jarosław Sosiński. Materiały prasowe dystrybutora Kino Świat

„Hejter”, jak wiele innych filmów w ostatnim czasie, pokazuje osobiste konsekwencje procesów zachodzących w globalnym, konsumpcyjnie zorientowanym społeczeństwie (wystarczy przywołać wspomnianego „Jokera” czy „Parasite”). Podobnie jak w tych filmach, punktem wyjścia jest tu sytuacja, gdy jednostka jest poniżana, oszukiwana przez zaufane osoby, a przy tym przykuta do określonego statusu społecznego. Taki punkt wyjścia staje się zapowiedzią zmiany w bohaterze. Może być tak, że każdy z nas ma w sobie jakiegoś hejtera, który uaktywnia się w momencie, gdy zaczynamy odczuwać odtrącenie ze strony społeczeństwa. Chaos, którego pragnie Tomek i którego szukał również Joker, okazuje się jednak pewnego rodzaju sztafetą krzywd, przypominającą kulę śnieżną wywołującą lawinę.

Mimo, że film Komasy zbliża się raczej do stwierdzenia, że napięcie klasowe jest w społeczeństwie kapitalistycznym nie do uniknięcia, daje nam też nadzieję, że uczciwe i szczere intencje są w stanie uczynić naszą rzeczywistość odrobinę lepszą. I być może zmniejszyć ryzyko pojawiania się kolejnych hejterów.