W poniedziałek Europejska Agencja Leków warunkowo dopuściła do obrotu pierwszą szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Od 8 grudnia w Wielkiej Brytanii każdego dnia tysiące ludzi dostaje zastrzyk z tą szczepionką. Szczepienia trwają też w kilku innych krajach, w tym w USA, gdzie ostatnio przyjęto do obrotu kolejny preparat tego typu. Polska, dzięki kontraktom zawartym w ramach Unii Europejskiej, ma zarezerwowaną odpowiednią liczbę dawek, aby już niedługo zacząć szczepić grupy najwyższego ryzyka, a w dalszej kolejności większość obywateli.
Tymczasem badania opinii publicznej zgodnie pokazują, że znaczna część z nas nie jest chętna, by zaszczepić się na koronawirusa w pierwszym możliwym terminie. Co zaskakujące, także wśród lekarek i lekarzy oraz innych pracowników systemu ochrony zdrowia nie brakuje osób, które nie zgłaszają się do szczepień, chociaż mają już taką możliwość. Jak przekonać społeczeństwo do szczepionek na covid, jeśli nawet ci, którzy mają nas szczepić, często nie są do nich przekonani?
Nie tylko antyszczepionkowcy mają obawy
O przyczynach rosnącego od dawna ogólnego lęku przed szczepionkami pisaliśmy na stronach „Kultury Liberalnej” wielokrotnie. Nie ma jednak powodu sądzić, że nagle połowa polskiego społeczeństwa i znaczna część lekarzy stała się antyszczepionkowcami. Oczywiście, w narracjach na temat szczepionek na covid pojawiają się także stare teorie spiskowe – o czipach, sieci 5G, Billu Gatesie czy niepłodności.
Jednak większość lęków związanych z nowymi szczepionkami ma inny charakter. Wiele osób wyraża obawy o to, czy badania nad nowymi preparatami nie zostały nadmiernie przyśpieszone? Czy dopuszczające je do obrotu instytucje były niezależne od nacisków politycznych? Czy jest sens się szczepić, jeśli ktoś już przeszedł covid i aktualnie ma przeciwciała? Czy w polskim chaosie organizacyjnym uda się zapewnić przechowywanie preparatów w odpowiedniej dla nich, niskiej temperaturze?
Traktowanie każdej wątpliwości tego typu jako wyrazu głębokiej irracjonalności i zacofania do niczego nie prowadzi i nikogo nie przekona. Lepiej spokojnie szukać odpowiedzi na te i podobne pytania. Można je znaleźć na przykład tu.
Czego nie wiemy o nowych szczepionkach?
Jak jednak mówić o szczepionkach na covid, aby nie nakręcać lęku przed szczepieniami, a jednocześnie zachować przestrzeń dla uzasadnionych wątpliwości i pytań? To bardzo trudne. Zwracanie uwagi na to, czego jeszcze nie wiemy, może wzbudzać przesadną podejrzliwość i zniechęcać ludzi do szczepień. Z drugiej strony, negowanie niepewności i hurraoptymistyczne narracje mogą nakręcać nierealistyczne oczekiwania. A zawiedzione oczekiwania wobec nowych szczepionek na covid mogą niesłusznie podważyć zaufanie do szczepionek w ogóle.
W dotychczasowych badaniach nie ustalono, jak długo trwa odporność nabyta dzięki szczepieniu. Nie mamy też jeszcze pewności, czy niektóre zaszczepione osoby nie mogą być bezobjawowymi nosicielami wirusa (przez co teoretycznie mogłyby zarażać innych; choć zapewne i tak w znacznie mniejszym stopniu niż objawowi chorzy). Ostateczna skuteczność szczepionki również może okazać się trochę niższa niż ta wykazana w badaniach, zwłaszcza że zaszczepione zostaną także osoby najstarsze. Jednak nawet szczepionka o skuteczności powyżej 50 procent pomogłaby odciążyć niewydolny z powodu pandemii system ochrony zdrowia. Z kolei krótki czas trwania odporności oznaczałby, że szczepienia trzeba będzie powtarzać.
Europejska Agencja Leków i inne odpowiednie instytucje uznały nową szczepionkę za wystarczająco bezpieczną. Jednak przekonywanie, że nowe szczepionki na pewno u nikogo nie wywołają żadnych skutków ubocznych, byłoby składaniem obietnic bez pokrycia. Pewne efekty uboczne muszą wystąpić, zwłaszcza jeśli mówimy o zaszczepieniu milionów ludzi. Stąd plany powołania funduszu kompensacyjnego, z którego mają być wypłacane ewentualne odszkodowania dla osób, u których wystąpią niepożądane odczyny poszczepienne. Zdaniem niektórych już samo wspominanie o nim może być odbierane jako straszenie szczepionkami. Niesłusznie. Kluczowy jest bowiem stosunek ryzyka związanego z zarażeniem koronawirusem do ryzyka wystąpienia niepożądanych odczynów poszczepiennych. Na podstawie dostępnych danych eksperci odpowiednich instytucji w kilku krajach uznali, że szczepionki są wystarczająco bezpieczne, aby zostać warunkowo dopuszczone do obrotu. Dlaczego tak wiele osób nie jest skłonnych im zaufać?
W listopadzie umarło dwa razy więcej Polaków niż zwykle
Do ryzyka zachorowania na covid trochę się już przyzwyczailiśmy. Dziś prawie każdy zna kogoś, kto zaraził się koronawirusem. Jednak znacznie mniej osób zna bezpośrednio kogoś, kto z powodu tej choroby wylądował w szpitalu lub zmarł. Trudno, żeby było inaczej, skoro większość zarażonych przechodzi tę chorobę dość łagodnie lub bezobjawowo. Te osobiste doświadczenia istotnie wpływają na odczuwanie ryzyka, dając złudne poczucie, że pandemia to sztuczny problem.
Tymczasem o tym, że wkrótce będzie można się zaszczepić, wiemy od niedawna. Potencjalne ryzyko związane ze szczepieniem jawi się zatem jako nowe i nieznane. Niepoddanie się szczepieniu może wydawać się wyborem oswojonej sytuacji, zgodą na życie z ryzykiem, do którego się przyzwyczailiśmy. Z kolei zaszczepienie się bywa odbierane jako narażenie na nowe, dodatkowe ryzyko.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że warunkiem dopuszczenia szczepionek na rynek, nawet w ramach przyśpieszonej procedury, było uznanie, że korzyści z zaszczepienia przeważają nad ryzykiem. Nie jest tak, że tylko zgoda na szczepienie jest aktywnym wyborem, a odmowa szczepienia to niegroźne zaniechanie. Odmowa zaszczepienia także jest wyborem, który pociąga za sobą konsekwencje. Ponieważ covid jest chorobą zakaźną, konsekwencje te nie dotyczą tylko nas samych, ale także innych.
W ostatnich miesiącach w Polsce odnotowano radykalny wzrost liczby zgonów w porównaniu z poprzednimi latami. Zwykle w Polsce dziennie umiera około tysiąca osób, w listopadzie 2020 dziennych zgonów było dwa razy więcej. Oczywiście nie wszystkie z tych osób umarły „na koronawirusa”. Drastyczny wzrost liczby zgonów jest jednak pośrednio spowodowany epidemią – przeciążonym systemem opieki zdrowotnej, przekładanymi zabiegami, opóźnioną diagnostyką, kolejkami na SOR-ach, zwlekaniem pacjentów z udaniem się do lekarza ze strachu przed zarażeniem. Nie rozwiążemy tych problemów bez opanowania pandemii, a szczepionki są obecnie jedyną znaną nam szansą na jej opanowanie.