Nazwa letniego festiwalu w Baden-Baden „La Capitale d’Été”, jakkolwiek mogłoby się wydawać, nie nawiązuje do tytułu powieści Leonida Cypkina „Lato w Baden”. Powieść przedstawia małżeństwo Dostojewskich w podróży przez Europę m.in. do Baden. Sommerfesstspiele „La Capitale d’Été” wzięło swoją nazwę od pewnego zapisu, który pojawił się w relacji francuskiego dziennikarza i autora licznych powieści w odcinkach publikowanych w gazetach, Eugèna Guinota.
Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku…
W obliczu szybko zmieniających się technologii i mediów nie pozostajemy bierni. Aby móc nadal dostarczać Ci jakościowe treści, prosimy o podzielenie się swoją opinią na temat pracy Kultury Liberalnej i wypełnienie anonimowej ankiety.
Dołącz do nas i współtwórz Kulturę Liberalną — wypełnij ankietę >>
Dwie stolice Europy
W 1847 Guinot, dokumentując życie wyższych sfer, zanotował, że Europa ma dwie stolice: zimową, czyli Paryż, i letnią, czyli Baden. Dokładnie kiedy pisał te słowa, jedna ze stolic, z resztą jak cała Francja, zmagała się z wielkim kryzysem gospodarczym, bankructwem wielu przedsiębiorstw i banków oraz gigantycznym bezrobociem, co w lutym 1848 roku doprowadziło do kolejnej rewolucji oraz abdykacji Ludwika Filipa. Tymczasem druga stolica beztrosko szastała pieniędzmi przy ruletce. Zatem „La Capitale d’Été” swoją nazwą bardzo silnie zakotwiczone jest w Baden i jego historii.
Można powiedzieć, że historia Baden jako „letniej stolicy” zaczęła się od zakazu hazardu we Francji wydanego w 1837 roku przez Ludwika Filipa I. Jacques Bénazet, kontroler gier i właściciel koncesji na prowadzenie dziesięciu paryskich kasyn, musiał w tej sytuacji przenieść swój biznes gdzie indziej. Baden już od pewnego czasu zyskiwało na znaczeniu jako miejsce wypoczynku europejskich elit, tam też udał się Bénazet, a za nim zjechało jeszcze więcej bogatych ludzi gotowych uszczuplić swoje fortuny.
Kilka lat działalności Bénazeta w Baden znacząco przyczyniło się do rozwoju miasta. Przedsiębiorca sfinansował na przykład budowę odcinka kolei, żeby wygodnie dowieźć gości do kurortu – 27 lipca 1845 roku otwarto stację, która kilkadziesiąt lat później przestała być jedynie lokalnym połączeniem i obsługiwała bezpośrednie połączenia z Brukselą, Lucerną, Berlinem czy Monachium. Więcej o muzyce w Baden i samym dworcu, który stał się w 1998 roku największym w RFN teatrem operowym, pisaliśmy w tekście o Wielkanocnym Festiwalu w Baden-Baden.
W latach czterdziestych XIX wieku Baden weszło w swój złoty okres. Eleganckie towarzystwo potrzebowało urozmaiconych rozrywek muzycznych, więc Edward Bénazet, który przejął prowadzenie interesu po ojcu właśnie w 1848, zaczął lobbować za budową teatru, w którym można by wystawiać opery. Projekt ten zrealizowano dopiero w 1862. W owym czasie Hektor Berlioz, całkiem już w Niemczech rozpoznawalny jako kompozytor i dyrygent, choć opinie o jego twórczości nie zawsze były pozytywne, odwiedzał to miejsce regularnie. Kompozytorowi w Baden fortuna sprzyjała i odnosił tu spore sukcesy; Bénazet zamówił u niego operę na otwarcie teatru, a jako dyrygent stał się też kimś w rodzaju dyrektora pierwszych letnich festiwali muzycznych w Baden.
Makdonaldyzacja Mahlera
Yannick Nézet-Séguin, Joyce DiDonato i Gustaw Mahler – połączenie tych trzech nazwisk 20 lipca 2024 miało zapewnić głębokie przeżycia, ale okazało się koncertem dla mało wymagającej publiczności. Jeśli ktoś oczekiwał po wykonaniu „Rückert-Lieder” i IV Symfonii Mahlera rozrywki, to wyszedł zachwycony, pozostałych wykonanie mogło wpędzić w zakłopotanie sprzężone z irytacją. Koncerty spod znaku „disco-classico” nie są wcale rzadkie, jednak z Mahlerem w programie to doprawdy rzecz oryginalna. DiDonato z Nézet-Séguinem dokonali makdonaldyzacji poruszającego cyklu pieśni. Wyszło płytko i banalnie, bo zamiast skupić się na muzyce śpiewaczka oraz dyrygent skupiali się wyłącznie na sobie.
Nézet-Séguin starał się tak pokazywać wszystko orkiestrze, żeby publiczność zobaczyła jak głęboko rozumie i przeżywa każdą ćwierćnutę. Miało się wrażenie, że komunikuje się z orkiestrą, jakby opowiadał sześciolatkom jakąś przedziwną, niezrozumiałą historyjkę. DiDonato w podobny sposób podeszła do swojej partii – opowiadała, konfabulując. Ponadto śpiewaczka czuła się w tych utworach niepewnie, czasem wchodziła „macając” dźwięki lub gubiła rytmy, i choć rzadko były to bardzo ordynarne błędy, jak na przykład nietrafione skoki we frazie „Ich atmet’ ein liden Duft” lub „Liebst du um Liebe, O ja, mich liebe!” zaśpiewane w całości pod dźwiękiem, to całość robiła wrażenie huśtania się na krześle… choć wiemy, że to się raczej nie wydarzy, to poddenerwowani czekamy, aż upadnie.
IV Symfonia Mahlera przez Nézet-Séguina została potraktowana jak wielki orkiestrowy plac zabaw. Tyle fajnych efektów można tu uzyskać! Owszem, można. Bernard Haitink, który bodaj jako ostatni z Chamber Orchestra of Europe przed Nézet-Séguinem wykonywał Mahlera, dobrze o tym wiedział, tylko że nie robił tego dla zabawy. Obecność publiczności na tym koncercie była potrzebna, z punktu widzenia dyrygenta i śpiewaczki, żeby ich podziwiać, bynajmniej nie po to, żeby usłyszeć czy też zrozumieć muzykę. I ku uciesze wykonawców duża część publiczności podziwiała. Pozostali się zdziwili.
Zmiana placu zabaw
Dzień później, w koncercie kończącym tegoroczną edycję Sommerfestspiele, Nézet-Séguin zmienił plac zabaw i porzucił Mahlera na rzecz Schuberta i Beethovena, lecz ci okazali się o dziwo znacznie mniej rozrywkowi. Na program koncertu złożyły się IV oraz V Koncert fortepianowy Beethovena, w których partię solową wykonał zwycięzca Konkursu Chopinowskiego z 2015 roku Seong-Jin Cho, zaś pomiędzy umieszczono Symfonię h-moll „Niedokończoną” Schuberta.
W „Niedokończonej” Nézet-Séguin sięgnął po ciemniejsze brzmienia podbarwione melancholią. Symfonię otworzył naprawdę pięknie brzmiącym piano klarnetu z obojem na tle uporczywych rytmicznie smyczków, snujących jakby swoją narrację. Udało się zachować wywarzone proporcje brzmienia i wprowadzić róg z jego dopowiedzeniami w przejrzysty sposób. W tych pierwszych taktach można było usłyszeć wspaniale skonstruowany plan brzmieniowy i tak pozostało do końca. W tym wykonaniu Chamber Orchestra of Europe wykazała się świetnym przygotowaniem; każde z wejść solowych wpływało w odpowiednim momencie, a wielowarstwowa faktura była wydobyta nie tylko harmonią czy rytmem, ale przede wszystkim kolorem. Dyrygent również wydawał się mniej rozproszony samym sobą, w porównaniu z jego występem dzień wcześniej.
Seong-Jin Cho IV koncert Beethovena zagrał bardzo intymnie, lekko, uroczo. Udało się usłyszeć, tak rzadko wykonywane przez pianistów młodej generacji piano bez użycia pedału una corda. Druga część koncertu miała w sobie coś schyłkowego, coś z nastroju kończącego się lata. Koniecznie należy odnotować twórcze podejście pianisty do grania kadencji. Nézet-Séguin zachował równowagę między symfonicznym a kameralnym brzmieniem orkiestry. O ile IV koncert Beethovena może być jak liryka miłosna, to V jest już czystym popisem techniki, który Cho wykorzystał w każdej najdrobniejszej nucie.
Niewątpliwie jest to pianista, który lubi grać szybko, głośno, efektownie i który V koncert Beethovena zagrał ze sto razy. Jego interpretacja może się oczywiście nie podobać, ale raczej większość dostrzeże i doceni wartość wykonawczą w technice. Nézet-Séguin okazał się dobrym partnerem dla Cho – znaleźli wspólny język i nie był to język przedszkolaków, a raczej Beethovena-wirtuoza fortepianu, który bawi się z słuchaczem w pokazywanie różnorodnych faktur, bez kamuflażu i tanich chwytów.
Sommerfestsiele „La Capitale d’Été” Baden-Baden 2024
Koncert 20 lipca 2024
Program: Gustaw Mahler, „Rückert-Lieder” i IV Symfonia, solistka: Joyce DiDonato
Koncert 21 lipca 2024
Program: Ludwig van Beethoven, IV i V Koncert fortepianowy, solista: Seong-Jin Cho; Franz Schubert, VIII Symfonia „Niedokończona”
dyrygent: YannickNézet-Séguin
Chamber Orchestra of Europe
Zdjęcia © Alexandra Muravyeva/Festspiele Baden-Baden