Większość teatrów operowych i filharmonii w 2019 roku skupiła się na prezentowaniu tych samych dwóch tytułów, które i tak są stale grane – „Strasznego dworu” i „Halki”. W najlepszym wypadku pokuszono się o nowe produkcje i tylko czasem sięgano po inne utwory Moniuszki. Chciałoby się, żeby tak majestatyczna rocznica urodzin ojca polskiej opery narodowej zaowocowała publikacją pierwszego w historii kompletu studyjnych nagrań jego dzieł scenicznych i pieśni albo chociaż oper, których wcale nie ma aż tak wiele (6 ukończonych i kolejnych 5 we fragmentach). Trzeba podkreślić, że wciąż nie wszystkie tytuły Moniuszki mają godną reprezentację fonograficzną, a wiele z istniejących nagrań liczy sobie już kilkadziesiąt lat.

Sytuację na rynku operowych nagrań moniuszkowskich podratowują wydawane z rzadka rejestracje live. Firma DUX w 2019 roku rozszerzyła swój katalog o kilka płyt z muzyką Moniuszki, w tym dwa wydania operowe. Pierwsze to „Paria” pod dyrekcją Łukasza Borowicza, propozycja ciekawa choćby ze względu na wykorzystanie włoskiej wersji libretta, zarejestrowana podczas koncertu na Wielkanocnym Festiwalu im. Ludwiga van Beethovena. Drugie to „Straszny dwór” w wykonaniu muzyków związanych z Akademią Muzyczną w Gdańsku. Nagranie powstało w 2018 roku na koncercie z okazji 70-lecia Akademii – mimo udziału Stefanii Toczyskiej (Cześnikowa) całościowy rezultat tego przedsięwzięcia to materiał na osobny, długi tekst, który co najmniej w równej mierze co muzyce, musiałby zostać poświęcony kondycji polskiego wyższego szkolnictwa muzycznego oraz priorytetom osób, które mają w nim najwięcej do powiedzenia, a niekoniecznie do zaśpiewania.

Do niedawna ostatnim godnym uwagi takim nagraniem operowym Moniuszki był „Straszny dwór” pod batutą Jacka Kaspszyka nagrany w 2001 roku, więc prawie 20 lat temu! | Szymon Żuchowski, Gniewomir Zajączkowski

Znacznie gorzej jest z wydawnictwami nagraniami. Do niedawna ostatnim godnym uwagi takim nagraniem operowym Moniuszki był „Straszny dwór” [EMI, 2003] pod batutą Jacka Kaspszyka nagrany w 2001 roku, więc prawie 20 lat temu! Rozwiązania zaproponowane w nim przez dyrygenta, takie jak wprowadzenie niektórych części attacca, dobór temp, pomysły na proporcje brzmienia orkiestry, są oryginalne i uzasadnione dramaturgicznie i stanowią dużą zaletę tego nagrania. Śpiewaków przygotowała Janina Anna Pawluk, dzięki której nawet gorzej obsadzeni soliści wypadli w swoich partiach względnie korzystnie. Wspaniałe kreacje solowe stworzyły Iwona Hossa i Anna Lubańska jako Hanna i Jadwiga. Rozumieją one wcale nie zawsze oczywistą Moniuszkowską frazę oraz mają głosy i technikę pozwalające na realizację wizji kompozytora. Wyjątkowe role wykreowali też Adam Kruszewski (Miecznik) i Stefania Toczyska (Cześnikowa). Nagranie to przeszło próbę czasu i weszło do fonograficznego kanonu moniuszkowskiego.

Jeszcze przed rozpoczęciem roku jubileuszowego Narodowy Instytut Fryderyka Chopina – w odróżnieniu od wielu instytucji – udowodnił, że korzystanie z kalendarza nie jest wcale takie trudne, a dwusetne urodziny Moniuszki można przewidzieć i odpowiednio się na nie przygotować. NIFC już parę lat temu przystąpił więc do produkcji kilku nowych nagrań moniuszkowskich. Część z nich pochodzi z koncertów Festiwalu Chopin i Jego Europa, a część powstała w studiu. Największym bodaj przedsięwzięciem fonograficznym Instytutu było studyjne nagranie „Strasznego dworu” na dawnych instrumentach. Zaangażowano do niego Orkiestrę XVIII Wieku, kierownictwo muzyczne zaś powierzono Grzegorzowi Nowakowi – ze skutkiem równie marnym, co przewidywalnym. Na łamach „Kultury Liberalnej” pisaliśmy już wielokrotnie o tym, jakie szkody może wyrządzić ten dyrygent operze [2].

Gdy przy pulpicie staje Grzegorz Nowak, wykonawców nie uratują nawet warunki studyjne, możliwość nagrywania dubli i zabiegi reżyserów dźwięku. Choć w tym wypadku praca realizatorów (Lech Dudzik i Gabriela Blicharz) również prowokuje do zadania pewnych pytań. Sesje nagraniowe odbyły się w Studiu S1 Polskiego Radia w Warszawie, które posiada bardzo selektywną akustykę. Oznacza to, że dźwięki nie zlewają się ze sobą, co może dawać suche, niespoiste brzmienie, a wszelkie nieczystości, nierówności i inne ułomności zostają uwydatnione, a wręcz wyolbrzymione. Takie warunki stanowią wyzwanie dla artystów – i aby im sprostać, należy dostosować do nich środki wykonawcze. Często wymaga to niemałego wysiłku. Można też pójść na skróty i korzystając z dobrodziejstw najnowszych technologii, dodać na przykład sztuczny pogłos. Takie „fonoszopowanie” pozwala zamaskować niedoskonałości, ale rozmazuje przy okazji to, co powinno mieć wyrazisty kontur. Przy tym nagraniu ktoś chyba grubo przesadził z pogłosem – słuchając tych płyt, trudno oprzeć się wrażeniu, że akcja utworu rozgrywa się nie szlacheckim dworku, lecz w wielkim renesansowym pałacu, a chwilami nawet w studni na jego dziedzińcu.

Bardzo problematycznie przedstawia się obsada. Mariuszowi Godlewskiemu powierzono rolę Zbigniewa, którą wbrew przeciwnościom udało mu się dobrze zaśpiewać, choć nie można się oprzeć wrażeniu, że dużo lepsza byłaby dla niego partia Miecznika. Tę jednak powierzono Tomaszowi Koniecznemu, którego cechą charakterystyczną jest to, że w odtwarzaną przez siebie postać wciela się z nadmiernym poświęceniem i niezależnie od tego, czy chodzi o dramat, czy o komedię, sięga po te same środki wyrazu. Śpiewa według zasady „byle dużo i głośno”, z pobrzmiewającą w każdej frazie swoistym pogardliwym tonem, który stał się już chyba jego znakiem rozpoznawczym. W ujęciu Koniecznego Miecznik to agresywny histeryk, co daje efekt komiczny. Przerysowana jest również postać Damazego, którego zaśpiewał Karol Kozłowski. Barwa głosu tenora odpowiada farsowemu charakterowi postaci i można by ten występ uznać za udany, gdyby nie zmagania śpiewaka z materią muzyczną – forsowanie głosu, brak oddechu, problemy z intonacją.

Narodowy Instytut Fryderyka Chopina – w odróżnieniu od wielu instytucji – udowodnił, że korzystanie z kalendarza nie jest wcale takie trudne, a dwusetne urodziny Moniuszki można przewidzieć i odpowiednio się na nie przygotować. | Szymon Żuchowski, Gniewomir Zajączkowski

Cześnikowa w ujęciu Małgorzaty Walewskiej pokazuje, jak trudna technicznie jest to partia. Walewska również nie zgrzeszyła powściągliwością w doborze środków wyrazu. Dziwi to trochę u tak doświadczonej śpiewaczki, u której aktorstwo zawsze było mocną stroną występów. W głosie Moniki Ledzion (Jadwiga) słychać zmęczenie, co nie zawsze pasuje do postaci młodej dziewczyny. W arii „Biegnie słuchać w lasy, w knieje” ma problem z utrzymaniem tempa, wyższe dźwięki „przepycha”, o lekkości nie może tu być mowy. Udane fragmenty można znaleźć u Edyty Piaseckiej (Hanna), Arnolda Rutkowskiego (Stefan) i Marcina Bronikowskiego (Maciej) – z pewnością takich wzlotów byłoby więcej, gdyby śpiewacy mogli liczyć na wsparcie dyrygenta.

Podsumowując: ten „Straszny dwór” nie obroniłby się nawet jako rejestracja spektaklu na żywo. Najwyraźniej NIFC wyszedł jednak z założenia, że skoro materiał już jest, to trzeba koniecznie go wydać. A może byłoby warto wziąć przykład z winnic, które w przypadku kiepskich zbiorów w ogóle nie wypuszczają danego rocznika na rynek. Nagranie, o którym mowa, powstało w dwóch ratach (w sierpniu 2018 i sierpniu 2019), a jego producenci, dysponując dwoma słabymi rocznikami, zamiast uczciwie dać za wygraną, skupażowali je, zabutelkowali i wprowadzili do sprzedaży. Po takim trunku nieżyt murowany.

NIFC wrzucił na płyty także „Halkę” we włoskiej wersji językowej, o której festiwalowym wykonaniu pisaliśmy w „Kulturze Liberalnej”. Po jej sukcesie Fabio Biondi podjął się zrealizowania partytury zabawnej jednoaktówki pod tytułem „Flis”. Z solistów pozytywnie wyróżniają się Matheus Pompeu (Franek), Ewa Tracz (Zofia), a zwłaszcza Mariusz Godlewski (Jakub). Najsłabiej wypadł Aleksander Teliga jako Antoni, który co gorsza odzywa się jako pierwsza z postaci w towarzystwie ładnie brzmiącej orkiestry Europa Galante i dobrze przygotowanego przez Violettę Bielecką Chóru Opery i Filharmonii Podlaskiej.

Teliga śpiewa niestarannie, z vibratem tak znacznym, że czasem nie sposób określić wysokości dźwięku. Na szczęście nieprzyjemne wrażenie po jego występie szybko zaciera późniejsza scena (recytatyw i aria Zosi) zaśpiewana przez Ewę Tracz piękną kantyleną. W równym albo i większym stopniu wybija się Mariusz Godlewski. Realizuje on swoją rolę w odpowiedzialny i przemyślany sposób i z dużym wyczuciem. Godlewski rozumie, co to dobrze pojęty komizm operowy czerpiący z Rossiniego, i wie, jak z nim nie przeholować. Już od pierwszych słów da się uwierzyć we wszystko, co śpiewa: „Odkąd żyję tu w tym mieście, / Miałem romansów ze dwieście, /Młoda wdówka czy mężatka, / To mi kąsek, to mi gratka”. Baryton prowadzi głos swobodnie, dbając nie tylko o ładne brzmienie, ale i wyraźne podanie tekstu. To właśnie dla Tracz i Godlewskiego warto zaopatrzyć się w to nagranie „Flisa”.

Oczywiście, to nie wszystkie nagrania wokalnej muzyki Moniuszki, które pojawiły się w ostatnich latach, ale prawdopodobnie to właśnie włoskojęzyczna „Halka” oraz „Flis” na stałe zagoszczą w kanonie dyskografii moniuszkowskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że aby powstały kolejne sensowne nagrania oper i pieśni Moniuszki, nie trzeba będzie czekać do kolejnego wielkiego jubileuszu kompozytora. I że jeśli już powstaną jakieś nagrania, to będzie można słuchać ich potem bez kaca.

 

Przypisy:

[1] O pokłosiu Roku Moniuszkowskiego pisaliśmy też w tekście „Taranem w gong, czyli o wpływie rocznic na życie muzyczne” w „Ruchu Muzycznym” nr 2/2020.
[2] Opery pod dyrekcją Grzegorza Nowaka, które komentowaliśmy w KL: „Goplana”, „Rigoletto”, „Manru”, „Król Roger”, „Eros i Psyche”.

Nagrania wspomniane w tekście:

  1. Moniuszko, „Flis”, wykonawcy: Ewa Tracz, Matheus Pompeu, Mariusz Godlewski, Aleksander Teliga, Wojtek Gierlach, Paweł Cichoński, Violetta Bielecka, Fabio Biondi, Europa Galante, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, NIFC 2019.
  2. Moniuszko, „Halka” (włoska wersja), wykonawcy: Tina Gorina, Monika Ledzion-Porczyńska, Mathaus Pompeu, Robert Gierlach, Rafał Siwek, Karol Kozłowski, Violetta Bielecka, Fabio Biondi, Europa Galanta, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, NIFC 2018.
  3. Moniuszko, „Straszny dwór”; wykonawcy: Arnold Rutkowski, Mariusz Godlewski, Edyta Piasecka, Monika Ledzion-Porczyńska, Małgorzata Walewska, Tomasz Konieczny, Marcin Bronikowski, Rafał Siwek, Karol Kozłowski, Joanna Motulewicz, Paweł Cichoński, Oksana Gołambowska, Violetta Bielecka, Grzegorz Nowak, Orkiestra XVIII Wieku, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, NIFC 2019.
  4. Moniuszko, „Straszny dwór”, wykonawcy: Dariusz Stachura, Piotr Nowacki, Iwona Hossa, Anna Lubańska, Stefania Toczyska, Adam Kruszewski, Zbigniew Macias, Romuald Tesarowicz, Krzysztof Szmyt, Agnieszka Zwierko, Jacek Parol, Bogdan Gola, Jacek Kaspszyk, Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego-Opery Narodowej, EMI 2003.
  5. Moniuszko, „Straszny dwór”, wykonawcy: Paweł Skałuba, Stanisław Daniel Kotliński, Anna Fabrello, Karolina Sikora, Stefanie Toczyska, Leszek Skrla, Krzysztof Bobrzecki, Piotr Lempa, Ryszard Minkiewicz, Alicja Rumianowska, Piotr Kusiewicz, Wiesława Maliszewska, Konstaty Andrzej Kulka, Zygmunt Rychert, Chór i Orkiestra Akademii Muzycznej w Gdańsku, DUX 2018.
  6. Moniuszko, „Paria”, wykonawcy: Katarzyna Hołysz, Robert Jezierski, Yuri Gorodetski, Szymon Komasa, Tomasz Warmijak, Justyna Jedynak-Obłoza, Bartosz Michałowski, Łukasz Borowicz, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, Chór Filharmonii Narodowej, DUX 2019.