0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

Szanowni Państwo!

Najnowszy kazus do rozwiązania brzmi: czy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz miał prawo postawić media publiczne w stan likwidacji i powołać do zarządzania nimi likwidatorów? W poniedziałek pojawiły się nowe fakty w tej sprawie – referendarz sądowy Sądu Rejonowego dla miasta stołecznego Warszawy oddalił wniosek o likwidację spółki Polskie Radio i odmówił wpisania likwidacji i likwidatora radia do KRS. Podobna decyzja zapadła w sprawie TVP. 

Na stronie Ministerstwa Kultury pojawił się komunikat, że decyzje te nie wywołują skutków prawnych, ponieważ przysługuje od nich odwołanie do sądu, a zatem Polskie Radio oraz TVP są nadal w stanie likwidacji. Minister Sienkiewicz wypowiedział się natomiast na portalu X: „11 sądów wpisało likwidację państwowych spółek medialnych a jeden sąd w Warszawie odmówił. Czy dlatego, że na czele tego sądu jest ktoś mianowany przez sędziego Plebiaka od Ziobry? Tego nie wiem, ale wiem, że świetle prawa obecni likwidatorzy są legalni” [pisownia oryginalna – przyp. red.].

Z kolei Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości w resorcie Zbigniewa Ziobry, tę samą decyzję skomentował zupełnie inaczej: „Kolejna widowiskowa porażka Sienkiewicza. Sąd rejestrowy potwierdza to o czym mówiliśmy od tygodni – wniosek o wpis likwidacji oraz likwidatora Polskiego Radia jest bezprawny i podlega oczywistemu oddaleniu”. 

To tylko jedna z odsłon jednego z wielu procesów uruchomionych po przejęciu władzy przez nowy rząd. Procesów spornych, bo zarówno prawnicy, jak i politycy oceniają je i interpretują skrajnie różnie. Dzieje się tak dlatego, że odchodząca władza zostawiła nowej, jak pisał redaktor naczelny „Kultury Liberalnej” Jarosław Kuisz, państwo zaminowane prawnie.

W poniedziałkowym komentarzu Tomasz Sawczuk zwraca uwagę, że kryzys praworządności jest kryzysem politycznym, a nie prawnym. Wynika bowiem z agendy PiS-u, a nie ze złych ustaw czy instytucji. Dotyczy to również procesu przywracania praworządności, który będzie zwalczany przez nominatów Prawa i Sprawiedliwości w upartyjnionych instytucjach. To zaś rodzi pytanie, jak w ogóle możliwe jest przywrócenie stabilności państwa i prawa, skoro nie chodzi tu tylko o wojny prawników i nie rozwiąże go żadna liczba opinii prawnych.

W aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o tym, jak zakończyć wojnę na opinie prawne i rozwiązać problem kryzysu konstytucyjnego w Polsce.

Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, mówi w rozmowie z Jarosławem Kuiszem: „Sytuacja, w sensie zadań do wykonania, jest nawet trudniejsza niż była w 1989 roku. Bo wtedy mieliśmy do czynienia z odchodzącym establishmentem, który chciał odejść [...]. Natomiast teraz ci, którzy mieli władzę, specjalnie oddać jej nie chcą. A jednocześnie przez osiem lat doznaliśmy poważnej destrukcji, gdy idzie o państwo prawa. […] Wyobraźmy sobie miskę z czekoladkami, gdzie wszystkie papierowe etykiety wyglądają tak samo, ale część to bardzo dobre czekoladki, a część blok czekoladopodobny. I przez ostatnich osiem lat naprodukowano tych wyrobów czekoladopodobnych bardzo dużo. […] Mamy teraz problem odróżniania czekoladek od wyrobów czekoladopodobnych. Jest tutaj również problem dla prawników, takich jak ja, bo mogę przecież przemawiać tylko mocą argumentu, nie mam żadnej mocy sprawczej. W dyskursie mój głos jest wart tyle samo, co mającego inny pogląd na wiele spraw kolegi z uniwersytetu prof. Ryszarda Piotrowskiego. I jedni wierzą Łętowskiej, a drudzy Piotrowskiemu. Jeżeli więc mamy te mroki stulecia teraz rozjaśniać, to mogę tylko starać się wyjaśnić, jak proponuję, żeby te czekoladki od tych wyrobów czekoladopodobnych odróżniać”.

Wojciech Zomerski, dr prawa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, pisze: „W oczekiwaniach społecznych prawo powinno przypominać matematykę. Kwalifikacja legalny–nielegalny powinna przebiegać w oparciu o zerojedynkowy algorytm. Albo Wąsik i Kamiński są posłami, albo nie są. Jeśli prawnicy nie są w stanie dojść do konsensusu w tak elementarnych sprawach, to najwidoczniej prawo nic nie znaczy albo może znaczyć cokolwiek. Pytanie w takim razie, czy różni się ono czymkolwiek od polityki”. Zdaniem autora „sporność i polityczne uwikłanie prawa, to jego cechy konieczne, które zasługują na uwzględnienie, a nie zapomnienie”. Jednak problem polega na tym, że w którymś momencie dochodzi do rozstrzygnięcia, które musi być dla wszystkich wiążące. Tymczasem „wymiar sprawiedliwości po ośmiu latach jego reformowania przez PiS, nierzadko niezgodnie z prawem, […] nie jest w stanie spełniać swojej funkcji i dostarczać ostatecznych odpowiedzi na temat treści obowiązujących reguł prawnych”.

Stefan Sękowski, konserwatywny publicysta i doktor nauk ekonomicznych z UMCS w Lublinie, pisze: „Przez lata Jarosław Kaczyński mówił, że jednym z problemów Polski jest imposybilizm prawny, polegający na tym, że władza polityczna jest nadmiernie ograniczona przez prawo w realizacji swoich zamierzeń. Oznaczało to, że należy ograniczyć kompetencje instytucji kontrolnych, takich jak Trybunał Konstytucyjny, a prokuraturę podporządkować rządowi, by mógł realizować swoją politykę karną. Praktyka rządzenia pokazała, że te poglądy były wyłącznie przykrywką dla zawłaszczania państwa przez obóz Zjednoczonej Prawicy. […] Po 15 października 2023 roku do władzy doszła nowa większość – z realną chęcią rządzenia i potencjalną chęcią przywracania praworządności, które miała na sztandarach. Kłopot w tym, że po drugiej stronie miała przejęte przez PiS instytucje, od prokuratury przez Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy, media publiczne, po nieżyczliwego prezydenta. Koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy stanęła wobec problemu imposybilizmu nie tylko prawnego, ale szerzej – instytucjonalnego”.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”

Nr 785

(4/2024)
23.01.2024

Z Ewą Łętowską rozmawia Jarosław Kuisz

Konstytucja nie jest paktem samobójców

„Jeśli konstytucja nie jest paktem samobójców, to obowiązek w tej chwili jest taki: wyciśnij z przepisów, z własnej inwencji, jak cytrynę, wszystko, co może sprzyjać samoobronie konstytucji i ładu przez nią stwarzanego” – mówi profesor prawa Ewa Łętowska.

Wojciech Zomerski

Wojna na opinie prawne

Przy prawidłowym funkcjonowaniu Sądu Najwyższego spór o Kamińskiego i Wąsika najpewniej nigdy by się nie wydarzył. Co można zrobić, gdy trwa wojna na opinie prawne? Pisze Wojciech Zomerski z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Stefan Sękowski 

Jak uniknąć terroru praworządności

Marzy mi się, że wśród polityków PiS-u, albo szerzej – prawicowych działaczy, objawi się ktoś, kto powie: „byliśmy głupi”.

PATRZĄC
WIĘCEJ
CZYTAJĄC

Tomasz Leszkowicz

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety – wariant polski. O książce „Platerówki? Boże Broń!” Olgi Wiechnik

W latach dziewięćdziesiątych platerówki – żołnierki walczące na froncie wschodnim drugiej wojny światowej – obsadzano często w podwójnie negatywnej roli: nie dość, że „komunistek”, to jeszcze „niecnotliwych”. Olga Wiechnik oddaje im sprawiedliwość i kreśli sylwetki odważnych kobiet, które potrafiły się odnaleźć w męskim, wojennym świecie.

Krzysztof Rybak

Spojrzeć inaczej. Recenzja książki „Ten Pan” Artura Gębki [KL dzieciom]

Nikogo nie obchodzi, jak ma na imię Ten Pan. Gdy wolno przemierza podwórko, ciągnąc za sobą wózek, tylko zwierzęta go witają. A potem pojawia się Staś ze swoją wrażliwością i dociekliwością. Czy jednak gest dziecka może zmienić czyjeś życie? W „Tym Panu” Artur Gębka mierzy się z przedstawieniem małemu czytelnikowi problemu bezdomności.

WIĘCEJ

FELIETONY

[Bodziony w piątek] Co Rosjanie myślą o wojnie z Ukrainą i Putinie?

[Prawo do niuansu] PiS wpadło we własne sidła