August Lecker
Szczęście w glonie
Glon śliski i dobitne morzem pachnący zaufania w Leckerze nie wzbudzał wcale. Jednak prawdziwą palpitację August przeżył, gdy po raz pierwszy glona w stanie przetworzonym do spożycia długoterminowego zobaczył. Małe czarne robaczki, o naturze suchej, a konsystencji sypkiej, nijak nie stwarzały natychmiastowej siatki smakowych skojarzeń w kulinarnie rozbudzonej głowie Augusta. Glony zamieszkały wysoko, w szafce o wdzięcznej nazwie „zsyłka”.
Do życia przywróciła je głęboka miłość do zupy miso i sushi. Dopiero później pojawiła się bowiem w smakowym życiu Leckera sałatka o wdzięcznej nazwie wakame. I tak się zaczęło. Prób było wiele. Glony płukano, parzono, gotowano, mrożono, odsączano tylko po to, by znaleźć ten jeden smak. Oczywiście sprawa, jak zwykle, okazała się banalnie prosta: trzeba kisić! Ta refleksja nadeszła jednak dopiero, gdy Lecker ochłonął nieco z pierwszej fali gorącego uczucia i gdy w złości zastanawiał się już nawet, czy w ogóle nie wykluczyć glona ze swego życia miłosnego. Stało się inaczej i zamiast opisu zerwania może teraz w radości i spokoju przedstawić szczęśliwym czytelnikom ten oto przepis:
Do dwóch szklanek ZIMNEJ! wody dodajemy 4 łyżki octu ryżowego, dwie-trzy łyżeczki cukru, łyżeczkę soli i kilka kostek lodu. Wrzucamy garść suchych glonów wakame i odstawiamy do lodówki, najlepiej na całą dobę. Dwie godziny przed podaniem przygotowujemy warzywa twarde. Jedną marchew i pół średniej kalarepy ścinamy na cieniutkie wiórki bądź paseczki, zależnie od fantazji, a raczej od tego, jakim narzędziem akurat dysponujemy. August na przykład posługuje się z wprawą obieraczką do szparagów. W miseczce przygotowujemy zaprawę. I znów trzy łyżki octu ryżowego, łyżeczkę cukru (najlepiej brązowego), łyżeczkę utartych nasion sezamu mieszamy i próbujemy. Smak musi być zrównoważony, słodko-kwaśny. Do zaprawy wrzucamy warzywa i ugniatamy energicznie, żeby wchłonęły jak najwięcej płynu. Wkładamy do lodówki.
15 minut przed podaniem.
Myjemy dokładnie cztery świeże ogórki, najlepiej gruntowe. Obcinamy ogórkom czubeczki, rozpoławiamy wzdłuż i kroimy na paseczki o boku mniej więcej pół centymetra. Niektóre szkoły głoszą, by pozbywać się też dokładnie pestkowego miąższu, ale Leckerowi wydaje się to nie do końca słuszną teorią. Ogórki należy lekko posolić.
W lodówce odnajdujemy wczorajsze glony, odcedzamy na sicie, możemy spłukać zimną wodą, jeśli pachną zbyt intensywnie; jeśli nie – wrzucamy do misy. Odsączmy z zaprawy warzywa i dorzucamy do glonów. Zaprawę doprawiamy do smaku sosem sojowym i dobrym olejem sezamowy. Ogórki lekko ściskamy, aby pozbyć się nadmiaru wody i dorzucamy do sałaty. Mieszamy. Tak przygotowane glono-warzywa polewamy sosem i posypujemy obficie prażonym sezamem.
Gdy przyjdą goście oczekujemy, że nikt nie zawoła: „Co u Was tak pachnie tranem? Zupełnie jak w przedszkolu!”.
Z najczulszymi pozdrowieniami dla B.
August
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 135 (32/2011) z 9 sierpnia 2011 r.