August Lecker
Antysemicka kuchnia żydowska
Długo oczekiwany kelner w końcu stawia wodę na stoliku. Pławią się w niej rozbełtane paprochy przypominające resztki skórki od chleba.
Kelner po dziesięciu minutach pojawia się znowu. Zabiera feralną szklankę. Wraca. W zaserwowanej przez niego powtórnie wodzie ilość paprochów zredukowano o 90 procent.
Kelner po dziesięciu minutach pojawia się znowu. Zamaszystym ruchem podaje zupę „berdyczowską”. Uporczywie zastanawiamy się, co w niej żydowskiego. Z pewnością nie to, że nie jest ciepła.
Kelner po dwudziestu minutach pojawia się znowu. Czas na „Wątróbkę po żydowsku”. Tym razem nie ma powodu do narzekań – letnia nie jest. Nie ma też powodów do radości. Przypalona cebula pływa w mętnym oleju. Pomiędzy pływają też brunatne korpusiki, smutne wspomnienie po migdałowych płatkach, które dostały się w ręce kuchennego oprawcy. Tam i siam połać pieczonego jabłka ze skórką. Też pływa. Tylko drobiowa wątróbka wysmażona na sucho w geście desperacji poszła całkiem na dno.
Nie lubię, jak się używa antysemityzmu do załatwiania własnych porachunków i dyskredytowania przeciwników. Jednak wulgarne żerowanie na pamięci po pomordowanych w miejscu, gdzie winno się oddać im cześć, trudno odczytać inaczej.
***
Mój zamorski gość z melancholią wpatruje się w talerz. W końcu z zadumy wyrywa go pytanie, które sam zadaje:
– Is there a Jewish cook?
Zdziwiony kelner przeczy ruchem głowy:
– Jewish-style cuisine, sir.
A ja znowu muszę wstydzić się za Polskę.
Miejsce:
Restauracja Ariel, Kraków, Kazimierz, ulica Szeroka.
piątek, 25 września 2009 r.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę.