Najistotniejsza jest osobista mitologia

Z Pablem De Santis rozmawiają Katarzyna Kazimierowska i Karolina Wigura

KATARZYNA KAZIMIEROWSKA, KAROLINA WIGURA: Los pisarza kryminalnego to ciągła walka o pozycję. W najlepszym wypadku o drugie miejsce. Agatha Christie, Arthur Conan Doyle, Friedrich Dürrenmatt postawili poprzeczkę bardzo wysoko. A jednak zdecydował się pan właśnie na ten typ pisarstwa.

PABLO DE SANTIS: Jest w tym dużo racji, ale z jednym zastrzeżeniem. Otóż istnieje podstawowa różnica między pisarzem kryminalnym w ogóle, a pisarzem kryminalnym pochodzącym z Argentyny. Mój kraj reprezentuje szczególną tradycję opowieści z pogranicza fantastyki i kryminału. Tu najważniejszymi autorytetami są nie Christie czy Dürrenmatt, ale przede wszystkim Borges i Cortázar. Obowiązują inne standardy dobrego kryminału. A zatem, nie to jest najważniejsze, kto wymyśli bardziej wyrafinowaną zbrodnię, ale to, czyj świat jest ciekawszy. A także, kto ma więcej cierpliwości dla rzeczy na pierwszy rzut oka ukrytych. Wreszcie – czyja osobista mitologia jest bogatsza.

KK, KW: Co w takim razie było dla pana najważniejsze w tworzeniu mitologii ostatniej powieści – „Tajemnicy Paryża”?

PDS: Ta książka tylko częściowo jest kryminałem. Dla mnie osobiście o wiele ważniejszy jest jej wymiar fantastyczny. To podróż w świat mojego dzieciństwa. Książki, które „występują” w „Tajemnicy Paryża”, czytałem jako młody chłopak. Historie opowiadali mi dziadkowie. Opowieść o miłości to zapis młodzieńczych marzeń. Wszystkie te elementy w kontekście fabuły pełnią rolę poboczną, ale w istocie są najgłębszym elementem książki. Znacznie ważniejszym od tego „kto zabił”.

KK, KW: Zastanawiające jest, że pisze pan o Paryżu, a nie o Buenos Aires. Czyżby autor z Argentyny, który pragnie zrobić światową karierę, musiał pisać o mieście europejskim?

PDS: Nie. Nie piszę o mieście realnym, ale raczej jego idei. Dla Argentyńczyka Paryż to miejsce szczególne. W czasach mojej młodości wybierano go na cel pierwszych podróży do Europy. W rezultacie tej fascynacji Buenos Aires jest dziś swoistą mieszanką tego, co włoskie i hiszpańskie w naszej kulturze z dosłownym kopiowaniem Paryża. Świetnym przykładem jest umieszczenie rzeźb Braudela w centrum miasta…

KK, KW: Są w pańskiej powieści również wątki polskie. O jednym z bohaterów, pisze pan, że to osoba wyjątkowo silna, bo reprezentuje polski typ religijności.

PDS: Polscy Żydzi, a później Polacy, stanowili liczną i ważną imigrację do Argentyny w od lat 30. XX wieku. Silne były też wpływy waszej kultury – jak choćby filmy Żuławskiego, Kieślowskiego, Wajdy. Oglądałem je jako dwudziestolatek z zapartym tchem.

KK, KW: Czy czytał pan również Gombrowicza, najsłynniejszego polskiego emigranta do Argentyny? Jedna z jego książek, „Opętani”, to również opowieść kryminalna.

PDS: Zgadza się, była w Argentynie publikowana w odcinkach przez jedną z gazet. Akurat tej jego książki nie czytałem. Znacznie ciekawsze dla mnie były jego rozważania w zebranym przez Ritę Gombrowicz tomie „Gombrowicz w Argentynie”. Jego poczucie humoru i przenikliwość w opisie argentyńskiej rzeczywistości były jedną z najważniejszych inspiracji w moim rozwoju jako pisarza.

*Pablo De Santis, pisarz argentyński, autor m.in. „Przekładu” i „Teatru pamięci”. Autor przyjechał na zaproszenie Wydawnictwa Muza, by promować swoją najnowszą książkę,„Tajemnica Paryża”.