August Lecker
Kubki smakowe na wagarach
Stołów stoi tu wiele. Za jednym Rosjanie szampanem płuczą zęby po homarach. Za drugim Amerykanie skrupulatnie szykują się do złożenia zamówienia najeżonego trudnymi nazwami. Kelner podał im kartę, w której znaleźli całą talię ostryg. Jest sezon. Trzeba więc korzystać.
Ja skromnie wybieram zupę rybną i talerz wędzonych ryb na ciepło w sosie ze śmietany i szytego na miarę garnituru ziół.
I Chablis. Ponoć nic innego nie pasuje. A w ogóle nawet nie wypada pytać.
Zanim przyjdzie zupa, kelner zjawia się kilka razy.
Przynosi musztardę.
Do zupy.
I zapieczone w oliwie czosnkowej skórki pełnoziarnistego chleba.
Do zupy.
I suszony, tarty ser o ostrym smaku.
Do zupy.
I dwie różne łyżki.
Do zupy.
A potem przynosi drugie. Nakrochmaloną serwetką wachluje talerz, by zapach sosu i ryb złączył się w jeden obłok smaku. I znika.
Okazuje się jednak, że nie na długo. Wkrótce bowiem na stoliku obok ustawia kolorowe napoje (ten przesłodzony z kofeiną też). Po chwili zasiadają za nim kucharze, kelnerzy i otwieracze ostryg. Kotleta z frytkami zapijają tym, co jest pod ręką. Nie mija kwadrans, a po ich zdradzieckiej eskapadzie smakowej za ocean nie ma ani śladu.
Nie wiem nawet kiedy mój kelner zdążył zepchnąć er z powrotem w głąb gardła. Podchodzi i pyta mnie z dwornym zblazowaniem, czy monsieur życzyłby uprzejmie boire jeszcze jeden kieliszek Chablis?
Czemu nie, w końcu jestem w Paryżu.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę.