August Lecker

Rzodkiewka nie uwodzi

Mrozy prawie za nami i chociaż słońce coraz łaskawiej traktuje nasze spragnione ciepłego oddechu płuca, nie dajmy się zwieść. Nachodzi Przesilenie. Magiczne Słowo. U trwożliwych meteopatów wywołujące nawet wilgotne mrowienie w okolicach potylicy. I chociaż chcielibyśmy tak jednostkowo – a nie ukrywajmy, czasami i w większym gronie – oddać się radosnej konsumpcji świeżo przybyłych nowalijek – ostrzegam! Jeszcze nie czas! Nie dajmy się uwieść podejrzanie rozłożystym sałatom i krwistoczerwonej rzodkiewce! Zima trwa.

Powróćmy zatem do osobistości czającej się w zakamarkach każdej polskiej duszy, nie wyłączając tej bardziej zwegetarianizowanej części społeczeństwa. Sam owładnięty jej chrupiącym, natrętnie powracającym czułym wspomnieniem w niedzielę, jak przystało, postanowiłem – dziś schabowy. Nie zwyczajny, ale szeptany w kuchniach przez babki i prababki.

Świeży schab karkowy nacieramy czosnkiem i zmielonym kminem, wkładamy do lodówki. Na noc. Nazajutrz pokrojone już w centymetrowe plastry mięso rozbijamy delikatnie i posypujemy obficie świeżo zmielonym pieprzem. Solimy. Każdy kotlet maczamy. Po pierwsze – w dobrze rozbełtanym jaju. Po wtóre – w przyrządzonej na sposób domowy tartej bułce. Delikatnie rozkładamy na rozgrzanym na patelni oleju. Mięsu dajemy odetchnąć.

Złotobrązowe schaboszczaki podajemy w prostym, niezakłócającym ich aromatu towarzystwie. Lubią je szczególnie delikatnie marynowana papryka i zielone pomidory.

A tych kilka niezjedzonych chowamy skrzętnie przed sprytnie wyostrzonym powonieniem nocnych łasuchów. I aby do wiosny.

* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę.

„Kultura Liberalna” nr 59 (9/2010) z 2 marca 2010 r.