August Lecker
Rukolimy roszponkę
Biel za oknem w duszy spragnionej wiosny wciąż budzi zapędy artystyczne. Bure płótno przednówkowej rzeczywistości śnieg, całkiem niespodziewanie, zagruntował właśnie na biało. Kuchenny poeta świata nie zmieni, ale może chociaż go umaić radosnymi barwami. Bez przesady i nie w całości, jedynie na własnym talerzu – pars pro toto.
A skoro ma być bez przesady, postawmy na monochromatyczny pejzaż warzywny w zieleniach. Najbezpieczniej sięgnąć po ukochane evergreeny nowoczesnych Polaków z wytwornych apartamentów strzeżonych całodobowo – rukolę i roszponkę.
A zatem…
Opakowanie rukoli i opakowanie roszponki otwieramy. Rozczapierzone na durszlaku rośliny płuczemy. Dajemy im spokojnie osiąknąć. Następnie porwane w strzępy układamy w białej misie i zraszamy specjalnie na tę okazję przygotowanym sosem. Widziałem, jak S. sporządza go na bazie oliwy z oliwek i wytrawnego octu jabłkowego. Dodaje trochę syryjskiej konfitury z jeżyn, owoce czarnej porzeczki wyłowione z dwunastoletniej domowej nalewki, jakieś wonne zioła i sporo świeżo zmielonego pieprzu. Szczegóły? To Jej tajemnica.
Sos wlany do misy jest sprawcą smakowego cudu. Dzięki niemu rukola słodko się roszponi, a roszponka chrupko daje się rukolić.
Idzie wiosna!
PS Powyższa sałata jest idealnym dodatkiem do schaboszczaków omawianych w poprzednim numerze „Kultury Liberalnej”.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę.
„Kultura Liberalna” nr 61 (11/2010) z 16 marca 2010 r.