August Lecker

EuroKoza w EuroAfryce

Przez pomyłkę skręciliśmy w lewo. Całkiem niespodziewanie otoczył nas tłum czarnoskórych frankofonów, zamieszkujących tę biedniejszą uliczkę Brukseli. Głód nie chciał dalej szukać, nie miał też ochoty na spacer, trzeba więc było szybko zasiąść w skromnym senegalskim wyszynku, w którym biali wzbudzili duże zainteresowanie. Biali także patrzyli z zainteresowaniem, jak wokół nich zwolnił czas. Kelnerka nie spieszyła się z podaniem kart i słodkiego piwa. Na danie główne też czekaliśmy długo. Pieczona na węglach kozina serwowana na miękkiej cebuli z diżońską musztardą (pokolonialni Murzyni łaskawie przyjęli do swego menu ów smakowy trybut metropolii) na długo pozostawiła mocny, męski aromat. Smażone banany warzywne dopełniły go wspaniale –pozostawiając uczucie sytości, jednocześnie nie pchając się na sam czubeczek języka.

* * *

Dzień później S. – niesiona myślą o Afryce – usmażyła naleśniki słodkie i egzotyczne, perforowane gorącem i z lekka chrupiące. Nie chciała zdradzić swojego przepisu. Podejrzałem ukradkiem, że do mąki, jajka i jogurtu dodała świeżego, domowego kwasu chlebowego i garść tartych w moździerzu suszonych owoców. Smakowo zwłaszcza wybił się ananas. Jakby ktoś chciał spróbować fantazyjnej epigonii w kuchni, proszę pamiętać, że ten kwaskowy i wonny owoc (może być z Sumatry), musi być suszony. Suszony, nie kandyzowany. To wielka różnica!!!

* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.

„Kultura Liberalna” nr 84 (34/2010) z 17 sierpnia 2010 r.