August Lecker
Świńska skórka, czyli smakowe alikwoty rozkoszy
Nie smakuje! August Lecker ostatecznie przestał kupować „tradycyjną polską szynkę”. Do tego, że zawsze jest przesolona, nawet mógłby się przyzwyczaić. Jako esteta nie znosił natomiast tego, że ilekroć kładł jej plaster na świeżo posmarowaną masłem bagietkę, nadmiar wody z sodą (spółdzielczo – korporacyjny gwarant zdrowych proporcji wagi do ceny) wyciekał i nieapetycznie ślizgał się po maśle. Co jak co, ale wtórna śliskość masła o charakterze błotno-kanalizacyjnym do zniesienia możliwa nie jest.
W swojej decyzji postanowił trwać, wiedząc, że sprawa wygląda zupełnie inaczej, gdy trafi się rzadka okazja delektowania się jeszcze ciepłą, pieczoną przez kilkanaście monotonnych godzin w niskiej temperaturze, szynką z prosiaczka, który – choć skończył marnie – żył tyleż szczęśliwie, co ekologicznie. Różowy kolor, wykwintny smak kruchego, acz soczystego mięsa, tłuszczyk puszysty jak sycylijskie lody i zapach wywołujący śliniankową ondulację mięsożernego łasucha – wszystko to godne niemałych oczekiwań najdelikatniejszego podniebienia. Tym razem jednak El Tio (Nasz Wuj) przeszedł samego siebie i zaatakował także zmysł słuchu. Skutecznie. Lecker i S. musieli zdobyć się na niemal nadludzki wysiłek, by nie mruczeć z rozkoszy, kiedy w ich ustach chrupnęła dźwięcznie – tu pomyślcie o afrykańskiej marimbie – mocno wypieczona skórka. Gryźli bez onomatopei. Wszak żal byłoby zagłuszyć smakowe alikwoty rozkoszy. A biedny August nie może uwierzyć, że za oknem już zima.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 99 (49/2010) z 30 listopada 2010 r.