August Lecker
Krewetki. Ujęcie naukowe
Dobrze rozumiejąc swój inteligencki obowiązek ironicznego zanegowania obchodzonego dziś hucznie Święta Zakochanych (tzw. Walentynek), Lecker postanowił sięgnąć po księgę, którą na podręcznej półce ma każdy szanujący się kucharz, jeśli nie chce obrazić intelektu swoich biesiadników – On Food and Cooking, the Science and Lore of the Kitchen Harolda McGee. O popularnych w menu intymnym (ze względu na ich afrodyzjakalne walory) krewetkach nastrojony antyindukcyjnie teoretyk smaku przeczytać może, co następuje:
„JAKOŚĆ. Smak świeżych krewetek przechowywanych na lodzie pogarsza się po kilku dniach ze względu na powolną utratę aminokwasów i innych substancji odpowiedzialnych za rozkosze podniebienia. Dzięki ochronnej skorupce krewetka może przetrwać w formie zjadliwej nawet do 14 dni. Krewetkarze często sztucznie utrzymują zabarwienie skorupiaka (siarczyny) i wilgotność (polifosforan sodu), co powoduje niepożądany posmak. […] Choć na rynku dostępne są krewetki gotowane i obrane, poważny smakosz najwyżej ceni krewetkę świeżą i nieobraną, którą może przyrządzić szybko i sprawnie, a obrać dopiero na talerzu.”
Badacz nastrojony indukcyjnie da się skusić i poda krewetki kupione w formie mrożonki, licząc, że umiejętne dobranie przypraw pozwoli całkowicie zatuszować ewentualne smakowe konsekwencje chemicznych manipulacji. Kolendra, papryka, czosnek, sos sojowy i duża kropla oleju arachidowego połączone z krewetką w miękkim sosie na blaszanej patelni (paellera!) powinny zaspokoić spragnione damskie podniebienie. Jednak jeśli to się nie uda, pozostaje mu tylko liczyć na postulowany walor afrodyzjakalny. Przynajmniej w teorii.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 110 (7/2011) z 15 lutego 2011 r.