August Lecker
Ersatz i świnia
Nawet najpospolitszy schab źle znosi substytuty. Innymi słowy, kto głupio oszczędza, ten cierpi. Lecker niestety przekonał się o tym na własny język.
Uwiedziony wykwintnym amaretto – oleistym, wonnym, słodko-gorzkim jak hollywoodzka Kleopatra Mankiewicza – postanowił kolekcjonować ów włoski likier. A że pierwsza butelka w kolekcji, otrzymana w darze, wyparowała szybko i niepostrzeżenie, gromadzenie zbiorów należało rozpocząć raz jeszcze. W sklepie wielkometrażowym dużego wyboru nie było, kusiły za to niskie ceny. I skusiły.
W ten sposób nieszczęsny August stał się posiadaczem napitku wyprodukowanego dla pewnej niemieckiej firmy (hergestellt für…). Jako że już pierwsza, nader wstępna próba delektowania się nim okazała się fiaskiem, zapadła jednogłośna decyzja o wykorzystaniu przesłodzonej migdałowej cieczy do celów kulinarnych.
Na pierwszy ogień poszedł sobotni (tak, sobotni!) schab w amaretto marynowany. Likier miał mu dać aromat i lepko scukrzyć się w opalizujące brązy na grillowej patelni. I nawet scukrzył się zgodnie z planem. Na tym jednak wykonanie planu się skończyło. Sztucznie uzyskany aromat migdałów zamordował nie tylko smak, ale i chęć jedzenia, a przy okazji i biesiadników. Innej rady nie było – zrozpaczony Lecker pocieszania poszukał w samotności doprawionej łyżką tureckiego chili gniecionego w libańskiej oliwie.
Tymczasem goście milczkiem żwawo spożywali karbowaną sałatę.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 124 (21/2011) z 24 maja 2011 r.