August Lecker

Prosimy nie mentolić!

Lecker jest szczęśliwcem, od dawna bowiem pija wyłącznie miętę naturalną. A dokładniej rzecz biorąc mięty, jako że w znanej mu części dorzecza Niemna mięt występuje gatunków wiele. Większość z nich to samosiejki. Są odmiany wytrawnie błotniste, zrywane nad brzegiem rzeki śród szumu komarów i chmur kąsających meszek. Są też odmiany kwiatowe, wonne niczym panieńska obietnica miodu. Trafia się też niekiedy dosadna pieprzówka, która smakuje jak staromodna pasta do zębów przebrana w strój ludowy. Po przyjacielsku można wyciągnąć dłoń po miętę hodowlaną, którą zaradni gospodarze suszą nad chlebowym piecem.

I chociaż Lecker woli miętę świeżo zerwaną, przy suszonej wybrzydzać nie myśli. Nie może jednak pozostawić bez komentarza wrażeń, jakie wywarła na nim skonsumowana przez nieostrożność mięta ściśnięta w papierowych torebkach. Zakupiona podobno u zaprzyjaźnionego zielarza. Komentarz będzie krótki: „Tfuj, a cóż to znowu?” Takie pytanie nastraja refleksyjnie i każe przypuszczać, iż w dobie dyktatury kapitalizmu korporacyjnego – który jak czytamy u braci lewaków – tchnie w nas pesymizm, mięta zakupiona w sklepie dlatego smakuje identycznie jak mentolowe papierosy, bo z tego samego surowca jest wykonana. Kto kiedykolwiek palił, popijając miętą, wie, że wspólny mianownik stanowi suszona kapusta aromatyzowana mentolem. Gdy wsypie się ją do perforowanej torebki, powstaje ziołowa herbatka. Gdy zawinie się ją w papierek i dołoży filtr, rodzi się papieros. August palenie rzucił już dawno. Teraz pora przestać pić.

* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.

 

 „Kultura Liberalna” nr 138 (35/2011) z 30 sierpnia 2011 r.