August Lecker
Ser na deser
Chwilę później do restauracji wszedł Lecker, kompletnie przemoczony usiadł, spojrzał rozumnie na kelnera, a ten błyskawicznie postawił przed nim kieliszek grappy. Obok parował już rosół pełen włoskich pierożków al dente. Oddalony od zawiewającego mrozem deszczu, Lecker poczuł się bezpiecznie. Ulubiony lokal, zaprzyjaźniony kelner i perspektywa grillowanej białej, domowej kiełbasy pozwoliła wziąć oddech i prewencyjnie zapytać: „Czy tiramisu jest?”. Bo chcieliśmy zamówić wcześniej, tak na wszelki wypadek. Kelner uśmiechnął się szeroko i konfidencjonalnie wyszeptał: „Właśnie przynieśli, ukroję Państwu ze świeżej blachy”. Czytelnicy mogą łatwo domyślić się, co nastąpiło w czasie deserów. Tiramisu miało być jedno, były trzy. Amaretto zamówione raz, domawiano dwukrotnie. Względną giętkość biesiadników uratował kieliszek dobrze schłodzonego domowego limoncella, którego receptury pilnie strzeże właściciel lokalu.
Od uczty minęły dwa dni, wracając do domu Lecker postanowił jak zwykle zagrać w grę, sam ze sobą. Jeśli przed delikatesami będzie wolne miejsce parkingowe, zatrzymuję się i idę na zakupy, jeśli nie – trudno, jadę wprost do domu. Miejsce było, a delikatesy włoskie zapraszały podstępnie zapachem świeżo krojonej babki Panettone. August rozpłynął się, wybrał ulubioną wędlinę, pomidorowy sos i już miał wychodzić, gdy stanął przed nim regał pełen serka mascarpone. Pamięć natychmiast uruchomionych ślinianek poprowadziła go od limoncella przez amaretto do rozpływającej się w czekoladowej posypce ostatniej warstwy niezapomnianego tiramisu. By jednak nie powielać w niedoskonały sposób doskonale przyrządzonego deseru, zakupiwszy oczywiście pokaźny pojemnik owego mascarpone, Lecker zaryzykował wariant autorski.
Mascarpone wkładamy do małej miseczki, słodzimy do smaku cukrem trzcinowym średnio grubym, dokładnie i energicznie mieszamy, co spowoduję, że serek lekko się nam ubije. Następnie dosypujemy jeszcze po jednej łyżeczce kawowej cukru na głowę. Ucieramy widelcem, ale krótko i delikatnie. Gdy oporna masa mascarpone już wystarczająco nas zirytuje, dolewamy dwie łyżki stołowe wykwintnego łańcuckiego Rosolisu Różanego. Wciąż mieszamy – teraz już łyżeczką. Dodajemy kilka kropli soku z limonki i odrobinę świeżej marakui. Mieszamy co najmniej trzy minuty. Następnie pulchną masę odstawiamy do lodówki na kilka godzin. Deser podajemy posypany świeżo startą gorzką czekoladą.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 159 (4/2012) z 24 stycznia 2012 r.