August Lecker
Afrodyzjak verde
Drodzy Czytelnicy,
zieleń przyprawia o oczopląs, niezdrowe podniecenie i utratę płynności finansowej. Kiedy? Otóż wtedy, gdy po długiej i smutnej zimie wizytując plac Szembeka, spragniony witamin smakosz stanie przed straganem pełnym starannie dobranych płodów importowanych. W ostatnią sobotę Lecker drżał: obok sałaty, cykorii i sałaty rzymskiej w pęczkach leżały mięta, bazylia, rukola, roszponka, szpinak, tymianek, kolendra i świeży estragon.
„Niezła trawka, nie pachnie, ale smaczek ma fajny” – poinformował właściciel stoiska, skubiąc obfity kusoczek. „Pan weźmie, spróbuje, od razu się pan zakocha”. Lecker posłusznie wziął i przegryzł, zakochiwać się jednak nie musiał. „Tarhun!” – krzyknął z euforią, patrząc na sprzedawcę. Ten odparł z filozoficznym spokojem: „Mówi pan, jak ci nasi Ormianie. My to dla nich sprowadzamy”. W tym momencie sprzedawca spojrzał na Leckera uważniej, wzrok mu się wyostrzył się i zaciekawił. Zaciekawił się szczerze, bo opowieść Leckera pochłonęła go tak, że zbył nawet namolnego nowogotówkowicza wypytującego o najdroższe na stoisku pomidory malinowe.
***
Opowieść Augusta:
Duże naręcze estragonu siekamy dość grubo, zasypujemy cukrem w szklanym naczyniu, ugniatamy tępym narzędziem i odstawiamy na godzinę, by puściło sok. Po godzinie dolewamy ciepłej wody, tak by szczelnie zakryła utartą maź, i odstawiamy na noc w chłodne miejsce. (Istnieje kulinarna szkoła, według której należałoby postawić słój utartego z cukrem estragonu na słońcu, ale ten sposób Lecker pozostawił do wypróbowania latem.) Do uzyskanego przez noc syropu dodajemy gazowaną wodę mineralną i kruszony lód. Napój podajemy w wysokich szklankach w celu ugaszenia pragnienia i tęsknoty za wakacjami.
***
„To ja też ugniotę” – wymachując naręczem estragonu, powiedział do siebie właściciel straganu. Jego spojrzenie pobiegło w stronę małżonki.
Tych słów Lecker już nie usłyszał. Otumaniony zielenią szybkim krokiem wracał do domu, ostatecznie straciwszy wiarę w prawdziwość twierdzenia, że zieleń uspokaja.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę. Dumny posiadacz abonamentowego biletu warszawskiego ZOO.
„Kultura Liberalna” nr 169 (14/2012) z 3 kwietnia 2012 r.