Za podpisaniem dokumentu przez wiele lat nie poszły jednak bardziej spektakularne działania. Odwrócenie tej tendencji nastąpiło po katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego w kwietniu 2010 roku. Nie tylko z ust rosyjskich polityków padły wtedy ważne słowa o odpowiedzialności za zbrodnie wobec Polaków, ale i oba społeczeństwa były skłonne spontanicznie przedsięwziąć działania na rzecz pojednania. To ocieplenie znów było jednak tylko chwilowe.
Czy wspólne przesłanie rosyjskiej Cerkwi prawosławnej i polskiego Kościoła katolickiego sprawi, że uda nam się ponownie wejść na wspólną drogę, mało tego – pozostać na niej? Czy też pojednanie polsko-rosyjskie pozostanie domeną bardzo nielicznych elit? Wiele zależy od tego, mówią niektórzy, czy mamy tu do czynienia z autentycznym przesłaniem pojednania, czy tylko cyniczną grą związanej z reżimem Władimira Putina rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.
Niektórzy komentatorzy gotowi są stwierdzić, że chodzi raczej o to drugie i z tego powodu odrzucić deklarację ze względu na związki Cyryla I z rosyjskim prezydentem. Niektórzy dodają też, że to, iż wspólna deklaracja została podpisana tego samego dnia, którego wokalistki zespołu Pussy Riot zostały uznane winnymi w procesie wytoczonym po ich prowokacji w moskiewskiej cerkwi, dowodzi istnienia ukrytych politycznych interesów, a zatem także nieautentyczności deklaracji pojednania.
Są i tacy, którzy powtarzają, by nie zniżać się do wyszukiwania przeszkód, pamiętać o perspektywie bardziej długofalowej, którą jest pojednanie dwóch narodów. Sprawia to wrażenie, jakby szerszy kontekst polityczny deklaracji był dla nich mniej istotny.
W istocie ani jedni, ani drudzy nie mają racji. Zakładają bowiem prostą alternatywę, że przebaczenie w polityce jest albo tylko aktem o istotnym znaczeniu moralnym, albo że akty tego typu są jedynie zwyczajną strategią, mającą na celu realizację interesu politycznego. W domenie polityki nigdy nie można przecież wykluczyć, że akt skruchy po prostu się opłaca.
Jednak to, iż polityczne przebaczenie może być rodzajem między- lub wewnątrznarodowej strategii, a nawet rodzajem politycznej gry, nie musi wykluczać jego autentyczności. Oczywiście o ile w przyszłości wszyscy spełnimy zasadnicze warunki.
Dziś wiemy tylko tyle, że wspólne przesłanie rosyjskiej Cerkwi prawosławnej i Kościoła katolickiego to piękny dokument. Możemy czytać jego tekst i zastanawiać się nad nim. Jednak warto pamiętać, że czas symbolicznych deklaracji przebaczenia w polityce dobiega końca. I jeśli za gestem nie pójdą inne działania, będzie to kolejny nieudany krok w relacjach polsko-rosyjskich. Chodzi o działania przede wszystkim edukacyjne: wymiany uczniowskich i studenckich, stypendia dla Rosjan w Polsce i dla Polaków w Rosji, najmniejszą choćby próbę napisania wspólnego podręcznika do historii (na wzór francusko-niemiecki i niemiecko-polski). Opinia publiczna jest dziś zmęczona podobnymi deklaracjami: gesty pojednania i przebaczenia odbywają się dziś często i wszędzie, od Europy po Japonię i Koreę. Bez odważnego działania, które uzupełni dzisiejszy polsko-rosyjski gest, przesłanie szybko zginie w medialnym szumie, który nas wszystkich otacza.