Uprawa rzeżuchy jest niezwykle wdzięczna, bo dostarcza zabieganym mieszczuchom rolniczych doświadczeń za niewygórowaną cenę. To taka skondensowana pigułka z agrarnych emocji – od siewu do zbioru może upłynąć ledwie dziesięć dni. W tym krótkim czasie można się cieszyć z kolejnych aktów przedstawienia, którego scenariusz jest zapisany w małych brązowych ziarenkach. W porównaniu z roślinami doniczkowymi rzeżucha oczekuje pewnej regularności, ale nie długoterminowych zobowiązań. Zioło w sam raz na nasze czasy.

Gdy przygotowywaliśmy naszą hydroponiczną parapetową uprawę rzeżuchy, składającą się ze słoika odwróconego do góry dnem i poukładanych na nim płatków kosmetycznych z waty, od razu przypomnieliśmy sobie szkołę podstawową. Obserwowanie rosnącej rzeżuchy to było jedno z pierwszych doświadczeń do przeprowadzenia w domu, w ramach przedmiotu, który za naszych czasów nazywał się „środowisko społeczno-przyrodnicze”. Rzeżucha to miał być pretekst do zapoznania z rygorami naukowej obserwacji. W ogóle rzeżucha jest chyba bardziej ceniona za swoje walory dydaktyczne (pamiętajmy o jej zasługach dla polskiej ortografii) niż kulinarne. A to trochę niesprawiedliwe, bo nie jest przecież byle jakim zielskiem i smakowo ma sporo do zaoferowania.

Rzeżucha jest rześka i nieco ostra – zresztą, nasiona rzeżuchy w niektórych krajach nazywa się „pieprzem ubogich”, co jest reliktem czasów, gdy właściwy pieprz był wyjątkowo drogą przyprawą; szczypie w język i pozostawia po sobie charakterystyczną goryczkę. W smaku najbardziej przypomina rzodkiewkę albo kiełki (niektóre drobne kiełki, jakie można znaleźć w sprzedaży, to właśnie kiełki rzeżuchy). Nadaje się zatem wszędzie tam, gdzie nadają się kiełki – na przykład do kanapek i sałatek. My posypujemy rzeżuchą domowy twarożek (twaróg, odrobina mleka lub śmietanki, szczypta soli).

Rzeżucha jest też doskonałym dodatkiem do omletu czy jajecznicy, gdzie przyda się tym, którzy są znudzeni szczypiorkiem. Nada się również do jajek faszerowanych i past jajecznych – będzie alternatywą dla chrzanu, czasem przytłaczającego nie do zniesienia. W tej samej roli „podkręcacza” smaku wystąpi z awokado.

Warto użyć rzeżuchy jako dodatku do zup lub kremów, na przykład do kremu z brokułów. Nie jako dekoracji, ale jako pełnoprawnego składnika – solidną garść trzeba wrzucić do rozgotowanych brokułów jeszcze przed zmiksowaniem. Zaskakująco – wizualnie i smakowo – sprawdzi się lekko posiekana rzeżucha dodana do ciasta na leniwe (200 g twarogu, 1 jajko, pół szklanki mąki, szczypta soli), polanych potem roztopionym masłem lub dobrej jakości olejem rzepakowym tłoczonym na zimno.

Zrobiło się smacznie. Niedługo siejemy kolejną porcję. A wiosna może w końcu przyjdzie.