W Turcji plac stał się punktem zapalnym całej fali protestów, ale szło za tym niezadowolenie społeczeństwa z autorytarnego i religijnego charakteru rządu. A Brazylia to jednak demokracja, gdzie bezrobocie jest bardzo niskie, a 22 milionom ludzi w ostatnim czasie udało się wyjść ze skrajnego ubóstwa. W zeszłym roku wskaźniki PKB i inflacji nie były najlepsze, ale naszego kraju nie dotknął kryzys finansowy.
MPL (Movimento Passe Livre, co można przetłumaczyć jako Ruch Darmowych Przejazdów) jest niewielką, horyzontalną, niepartyjną, antykapitalistyczną organizacją stworzoną w 2005 roku podczas Światowego Forum Społecznego. Co roku MPL organizuje demonstracje w kilku stanowych stolicach.
Pierwsze rozruchy z udziałem MPL w São Paulo, największym mieście Brazylii, 6 czerwca bieżącego roku zgromadziły 150 osób. Trzecie, sześć dni później, w których wzięło udział 10 000 ludzi, zostały stłumione przez policję. Nawet dziennikarze zostali ostrzelani gumowymi kulami i gazem pieprzowym – media głównego nurtu zmieniły swój stosunek i poparły protestujących.
17 czerwca 200 000 osób, głównie młodych z klasy średniej, maszerowało w São Paulo, protestując przeciwko cenom biletów i brutalności policji. Do podobnych wydarzeń doszło w 10 innych miastach, gdzie demonstrowało milion ludzi. Tym samym fala rozlała się na cały kraj, a do ostatniej niedzieli składało się na nią 490 demonstracji w 438 rożnych miastach. Czas i miejsca protestów podawane są na Facebooku.
Jakość usług transportu publicznego nie uzasadnia podwyżki cen, więc trudno nie odebrać jej jako niesprawiedliwości. W regionie São Paulo mieszka 20 milionów ludzi, którzy codziennie marnują godziny na dotarcie z domu do pracy. Gentryfikacja i spekulacje na rynku nieruchomości zwiększyły gęstość zaludnienia, powodując jednocześnie, że pracownicy mieszkają coraz dalej od swoich miejsc pracy. Od zawsze więcej inwestowano w drogi niż w transport publiczny. Za kluczowy w procesie rozwoju ekonomicznego uznaje się przemysł samochodowy. Otrzymuje on również subsydia państwowe jako jedno z narzędzi pani prezydent Rousseff w walce z kryzysem finansowym. Im więcej czasu ludzie są zmuszani spędzać w autobusach, tym bardziej będą się skłaniać do kupna samochodu – więcej samochodów na ulicy oznacza więcej korków, więc z kolei inni spędzają więcej czasu w autobusach. Kontrakty pomiędzy państwem a firmami autobusowymi są zawierane nieodpowiedzialnie, większą korzyść przynosi zapełnienie istniejących autobusów niż kupowanie nowych.
Różne grupy społeczne dołączały w różnym czasie, wnosząc kolejno swoje postulaty. Niektóre z nich są niejasne, inne dotyczą między innymi poruszania się po mieście, opieki zdrowotnej, edukacji i reform politycznych.
Gdy protesty przybrały już masowy charakter, media głównego nurtu, prezydent i reszta władz uznały ruchy społeczne za mile widzianą część demokracji. Rząd federalny obniżył podatki na transport publiczny. Większość miast cofnęło podwyżki cen biletów, a São Paulo wstrzymało odnowienie kontraktów z firmami autobusowymi. Wprowadzono również nowe prawo przekazujące pieniądze z opłat za prawo do eksploatacji złóż ropy naftowej na edukację i opiekę zdrowotną. Kolejna zmiana prawna dotyczy korupcji – wydłużono karę pozbawienia wolności. Ustawa, która miała zmniejszyć władzę prokuratora (w sprawach o korupcję), została odrzucona. Rozpoczęła się dyskusja o tym, jak zreformować brazylijski system polityczny i prawdopodobnie w tej sprawie odbędzie się referendum.
Ruch osiągnął również istotne korzyści poboczne.
Zaszła zmiana w zachowaniu policji. Przyzwolono nawet na zamykanie autostrad czy okupowanie dachu Kongresu Narodowego. Użycie siły przez policję skoncentrowało się w kilku stanach, głównie na agresywnych demonstrantach, korzystających z okazji szabrownikach czy na pseudokibicach, których celem było zakłócenie przebiegów meczy Pucharu Konfederacji. Jak powiedział Otavio de Fiore, nawiązując do kosztów przygotowań Mistrzostw Świata: „kochamy piłkę, ale nie jesteśmy głupi – znaczenie piłki nożnej w Brazylii zdaje się zmniejszyło!”.
Media głównego nurtu straciły wiarygodność po tym, jak zmieniały strony i próbowały podkreślać niektóre roszczenia ruchu, bagatelizując tym samym resztę.
Polityka staje się częścią codziennych rozmów, zastępując pogodę jako główny sposób rozpoczęcia konwersacji.
Częściowe zwycięstwo MPL, których celem jest darmowy transport publiczny, inspiruje wiele innych ruchów na zasadzie „Jeśli oni mogli, to my też”. Ogromne demonstracje w centrach dużych miast przetarły drogę tym mniejszym na peryferiach. Z São Paulo rozprzestrzeniły się na kilkaset innych miast. Od klasy średniej zarówno do biednych, jak i do zamożnych. Od lewego skrzydła po całe polityczne spektrum. Od jednego postulatu do kolejnych.
Istnieje ryzyko, że to prawica zyska politycznie, podobnie jak podczas Arabskiej Wiosny. Popularność prezydent Rousseff z Partii Pracy spadła z 57% do 30% w ciągu trzech tygodni i nie jest już jasne, czy zwycięży ponownie w przyszłorocznych wyborach. Marina Silva, żarliwa ekolożka związana niejasnymi sojuszami, jest głównym zwycięzcą politycznym. Prawdopodobnie będziemy świadkami zmian w Kongresie, jakich jeszcze nie było.
Na obecne wydarzenia musimy spojrzeć w wyważony sposób. Coś między euforycznym zachwytem nad samym ruchem i jego libertariańskim potencjałem a zbyt pesymistycznym podejściem, że mamy do czynienia z marną powtórką, którą łatwo zmanipulować. Rzecz jasna, dopiero w przyszłości poznamy prawdziwe skutki bieżących zdarzeń.
Przeł. Jakub Krzeski