Wydarzenia te dzieli parę dni, ranga, skala i moc ich społecznego oddziaływania, łączy natomiast wiek modelek. Campbell skończyła w tym roku czterdzieści trzy lata, Christensen – czterdzieści trzy. Modelki studentów poznańskiej uczelni były babciami części projektantów, zaś najmłodsza z pań zatrudnionych przez Louis Vuitton, Isabeli Fontana, urodziła się w 1983 r. Najstarsza, Carolyn Murphy, w 1973 r.
Branża modowa, wielokrotnie w ostatnich latach krytykowana za zatrudnianie dzieci, nie jest dziedziną, dla której kontrowersje natury moralnej byłyby dostatecznie silnym czynnikiem, by uwzględniano je przy podejmowaniu wizerunkowych decyzji. Oporność, z jaką przemysł modowy skłonny jest się nagiąć pod wpływami społecznymi, widać na przykładzie lobby na rzecz zatrudniania modelek o innym pochodzeniu etnicznym niż kaukaskie. Podobnie dzieje się w przypadku nacisków na zatrudnianie modelek o figurze bardziej zbliżonej do kształtów przeciętnych kobiet. Choć Riccardo Tisci od paru lat zatrudnia dla Givenchy czarnoskóre modelki, nie ma to zbyt wielkiego przełożenia na resztę branży i jest bardziej wyrazem osobistej inspiracji projektanta. Niespełna dwa tygodnie temu czarnoskóra Jourdan Dunn, obecnie jedna z najbardziej pożądanych twarzy w branży, umieściła na swoim Twitterze wpis tuż po tym, jak została odwołana z pokazu Diora, komentując, że tym razem straciła pracę nie przez kolor swojej skóry, lecz przez fakt, że posiada biust. Działania na rzecz zatrudniania mniej szczupłych modelek wciąż w niewielkim stopniu są brane pod uwagę przez osoby odpowiedzialne za rekrutację. Hiszpańskie prawo, zabraniające zatrudnienia modelek o BMI w polu niedowagi czy pojawianie się modelek plus size, takich jak Crystal Renn, na okładkach topowych magazynów, to wciąż raczej doraźne działania mające na celu poprawę PR-u marki.
Jeszcze parę lat temu podobnie działo się w przypadku nacisków na rzecz pokazywania przez marki i magazyny modowe zdjęć nie tyle modelek starszych, co zwyczajnie dorosłych. W tym samym czasie, gdy Tom Ford fotografował w 2010 r. dla grudniowo-styczniowego numeru francuskiego „Vogue’a” parę dojrzałych ludzi w erotycznej sesji, branża zachwycała się piętnastoletnimi Hailey Clauson i Daphne Groneveld. Dziś jednakże w jesiennych kampaniach liczących się marek pojawiają się modelki dwukrotnie starsze. Niepostrzeżenie, bo nie są to nowe twarze, lecz kobiety, które przez branżę zostały zauważone dekadę temu jako patykowate nastolatki. Weteranki takie jak Mariacarla Boscono, Elise Crombez, Małgosia Bela, Daria Werbowy, Angela Lindvall czy Erin Wasson nie zakończyły karier wraz z trzydziestymi urodzinami, wręcz przeciwnie – stały się przez branżę jeszcze bardziej pożądane. Ta sięga również coraz chętniej po twarze lat dziewięćdziesiątych, takie jak zamykająca pokaz Louis Vuitton Kate Moss czy otwierająca Versace Naomi Campbell.
Czy jednakże to na pewno doświadczenie i urok dojrzałej kobiecości sprawiają, że trzydziesto- i czterdziestoletnie modelki cały czas inspirują projektantów? Trudno nie być w tej kwestii sceptycznym. Odpowiedzialnością za zaakceptowanie przez marki modowe kobiecej dojrzałości i zatrudnianie dojrzalszych modelek można raczej obarczyć… ekonomię.
Li Edelkoort, trend forecasterka i założycielka School of Form, podczas swoich seminariów zwraca uwagę na fakt, że europejskie społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie i seniorzy nie są już podobni do emerytów sprzed dekady czy dwóch. W wielu aspektach jest to grupa konsumentów bardziej przypominająca w swoich zachowaniach nastolatków, nastawiona na konsumpcję i przyjemność, chcąca aktywnie brać udział w życiu społecznym i nie zgadzająca się na marginalizację. To właśnie dla seniorów powinny być projektowane usługi i produkty kierowane w przeszłości do osób młodych. Podstawową różnicą między nastolatkami a seniorami jest jednakże zasobność ich portfeli. O ile nastolatek rzadko kiedy bywa konsumentem dóbr luksusowych, to sześćdziesięciolatek może sobie na nie pozwolić.
Reklama Rolexa z 2009 r., z Carmen Dell’Orefice (ur. 1931) w roli głównej, w tym kontekście przestaje być jedynie kwestią estetyki, a zaczyna być również komentarzem do ekonomiczno-demograficznych przemian zachodniego społeczeństwa. Podobnie pokaz studentów School of Form przestaje być tak odległy od paryskiego haute couture. Różnica polega jednak na tym, że School of Form kształci studentów, którzy z myślą o seniorach mają projektować. Versace czy Louis Vuitton przypominają sobie o nich dopiero na etapie sprzedaży.