Jako jeden ze zmysłów trwale wiąże nas z doświadczanym światem. Wręcz oczywisty i pierwszoplanowy, przez wieki wiódł prym w zachodnim dyskursie kulturowym. Paradygmat okulocentryczny traci jednak ostatnio na sile: paradoksalnie, w epoce wieloobrazu, czujemy więcej, wspomagani multisensoryczną wiedzą i technologiami.

Przyjrzyjmy się jednak naszemu oknu na świat w mniej oczywisty sposób: co tak naprawdę widzimy? „Widzimy kolor, ilekroć otwieramy oczy w oświetlonej przestrzeni, a kontrast kolorów sprawia, że postrzegamy poszczególne rzeczy. Cechy takie jak okrągły kształt, względna odległość i faktura są dla nas widoczne dzięki nieświadomemu i natychmiastowemu dekodowaniu niezliczonych plamek koloru przez nasz mózg. Co więcej, plamki te są zauważalne dzięki niezwykłej umiejętności oka, która pozwala mu segregować określone częstotliwości odbitych fal świetlnych na zrozumiałe, odczuwalne kolory” [1].

Barwa jest więc kategorią złożoną: jej zrozumienie wymaga interdyscyplinarnego podejścia. Wiedza o barwie to wiedza z zakresu psychofizjologii, chromatologii, fizyki, chemii… Ale kolor to także konstrukt kulturowy, gra w znaczenia i użycie, w którą mimowolnie gramy, ulegając społeczno-językowym konwencjom. Jak w kolor grają projektanci? Czy między colore a disegno (szkic, zamysł) toczy się od wieków nierówna walka [2]?

Czym może być kolor w dizajnie? Czy można rozumieć barwę jako punkt wyjścia, zalążek myśli projektowej i formalny potencjał, nadający sens ostatecznej formie obiektu? Jako alchemiczny, rzemieślniczy eksperyment wyznaczający nowe (bądź odkurzający stare) ścieżki? Zdecydowanie tak.

Projektowe „myślenie kolorem” wbrew pozorom wymaga zaangażowania wszystkich zmysłów. By sięgnąć głębiej, trzeba zanurzyć się w materii, eksperymentować.

„Kolor badano, «produkowano» i używano od tysięcy lat. Mnie interesują rozmaite źródła i procesy pozyskiwania koloru. Wszyscy słyszeliśmy o pigmentach pochodzących z gleby, z owadów, ze zmiażdżonych muszli czy korzeni. Ale to, co naprawdę mnie fascynuje to to, co dzieje się w mojej kuchni, gdy siekam czerwoną kapustę”, mówi Marta Bakowski, we wprowadzeniu do swojego projektu badawczego Color Naturalis. Kulinarne eksperymenty z kapustą, szpinakiem i cytryną były zalążkiem procesu projektowego, którego efekty można było podziwiać m.in. podczas Łódź Design Festival. Powstały próbki organicznych pigmentów, aplikowanych m.in. do barwienia drewna. Dla projektantki kolor jest bezpośrednio związany ze strukturą czy kompozycją, co widać w aranżacji drewnianej mozaiki czy w innych realizacjach, gdzie myśl kolorystyczna nie tylko nadaje pewną dynamikę czy charakter projektom, ale wydaje się być „wrośnięta” w obiekt.

By wniknąć w naturę koloru, projektant musi stać się alchemikiem. Doświadczenia z czerwoną kapustą, która okazała się najbardziej czuła na zmiany odczynu PH, okazały się „tą” metodą barwienia ceramiki dla holenderskiego duetu Kirstie van Noort & Rogier Arents. „Materia jest kształtowana przez okoliczności” manifestuje „Color Colision”, projekt będący wynikiem pracochłonnych eksperymentów i naukowego, niemalże laboratoryjnego pochylenia nad kolorem. Efekt – piękne naczynia i unikalna metoda do wielokrotnego zastosowania.

Pigment – a w zasadzie jeden konkretny, czerwień – staje się głównym aktorem projektu ROOD. Projektantki Renne Mennen i Stefanie van Keijsteren występujące pod szyldem rENs, barwią czerwonym pigmentem używane ubrania, które kolekcjonują i zbierają od poprzednich właścicieli. Powstaje pewnego rodzaju atlas indywidualnych historii (tkanin, użyć?), o różnych odcieniach i intensywności. Dotyk czerwieni nie zaciera minionych śladów – przeciwnie – uwypukla strukturę i walory kroju, materiału. Fascynująca jest prostota zaprojektowanego procesu i faktyczne użycie tego, co jest – kilogramów używanych ubrań. Pojęcie „drugiego życia” i stworzenie na nowo wartościowego, „pełnokrwistego” produktu, w kontekście użytej czerwieni mają głęboki sens.

Tutaj redukcja – kolorystyczna „brzytwa Ockhama” – przynosi zaskakujące rezultaty: czerwony barwnik jak wspólny mianownik wydobywa różne wartości z całej gamy materiałów. Jedna, konsekwentna metoda, świadomy, przemyślany, doprowadzony do perfekcji proces – daje bogatą paletę rozwiązań.

Mamy więc integralność, emocje, historie, holistyczne spojrzenie na świat przedmiotów i relacji. Kolor wydaje się być takim „ludzkim” czynnikiem w projektowaniu. Tęsknotą za nieregularnym, organicznym rysem. Unikalnym i subtelnym manifestem materii i człowieka, który ją kształtuje.

Zainteresowanie kolorem jest więc pewnym powrotem do korzeni – świata barwników, eksperymentów z materią, światłem, teksturą. Jest w tym jakaś magia, alchemia, pochylenie nad światem.

Projektantki Nadine Sterk i Lonny van Ryswyck z Atelier NL pochyliły się nad ziemią… dosłownie. Zaczęły kopać. Przekopując Holandię wzdłuż i wszerz, stworzyły komplety glinianych naczyń, korzystając z lokalnych źródeł tego surowca. Powstał projekt – manifestacja związku pomiędzy pochodzeniem a tożsamością – wyrażony w kolorze i teksturze gotowego, ceramicznego produktu. Od żółcieni po głęboką terakotę. Doprawdy, glina nie jest oczywista.

Pobrzmiewa w tych w zmaganiach z kolorem nostalgiczna nuta. Eksploracja związków z ziemią, symbioza i zgodność tego, co jemy z tym, na czym jemy. Niespieszność. I pewna zgoda na przypadek. Urzekająca, rzemieślnicza niedoskonałość.

Pionierka kolorystycznych badań w dizajnie Hella Jongerius narzeka, że kolory – uzyskiwane niegdyś ręcznie, chałupniczo, były żywsze i bogatsze niż obecnie. Produkcja przemysłowa uprościła i skróciła proces uzyskiwania barw, ale sprawiła, że nie mają już tej samej głębi. Do czerwonego, aby był ciemniejszy, trzeba dodać zielonego, mieszać i cierpliwie czekać na efekt końcowy. Wielokrotnie. Dziś dodaje się po prostu czerni. W związku z czym odcienie stają się płaskie i w dużej mierze – przewidywalne.

Jej sprzeciw wobec „uprzemysławianiu” koloru obudził się podczas pracy dla Vitry (Jongerius opracowała dla nich bibliotekę kolorów i faktur Vitra Colour and Surface Library). Jeśli ograniczymy paletę barw do tych uzyskiwanych przemysłowo, świat naszych doznań zubożeje. Bo czy mamy na co dzień swobodny dostęp do naturalnych źródeł koloru? Jongerius stawia przed sobą nie lada zadanie: przywrócić kolorom głębię.

I te nowe, pogłębione szaty dizajnu są bardzo potrzebne.

Skąd więc kolor w projektowaniu? Z chęci przełamania sterylności, przewidywalności współczesnego dizajnu. Z poszukiwań nowych form wyrazu, odejścia od fiksacji nad kształtem i funkcją przedmiotów. Z pomysłu na indywidualną ekspresję i zaskoczenie użytkownika.

Kolor pojawia się jako przekaz energetyczny, emocjonalny. I zaproszenie do interakcji.

Nośnikiem tych wartości jest pewien projekt, pojawiający się na ulicach miast świata, w różnych miejscach i kontekstach. Jeden jest kształt i kolor – wielka, dmuchana, czerwona piłka. Red Ball Project to czysta afordancja – zaproszenie do działania, interakcji. Otwartość na współtworzenie i nowe konteksty…

Znamienny jest fakt, że większość projektów z barwą w tle to działania otwarte, będące swoistym żywym laboratorium. Non stop w procesie, nigdy nie są skończone. Jak ludzka percepcja…

Jaka jest przyszłość koloru? Pytanie można z powodzeniem odwrócić. Lidewij Edelkoort, światowej sławy analityczka trendów, używa określeń koloru dla wyrażenia tego, co będzie się działo: w sztuce, modzie, projektowaniu, ale przede wszystkim w kulturze i społeczeństwie. Minęły czasy szarej osmozy, zacierania się granic, braku punktów odniesienia. Li prognozuje: nadchodzi czas żółtego. Wyrazistego, energetycznego, nieoczywistego.

Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte.

Przypisy:

[1] David Hornung, „Kolor. Kurs dla artystów i projektantów”, tłum. Maja Brand, Universitas, Kraków 2009, s. 8.

[2] Zob. John Gage, „Kolor i kultura. Teoria i znaczenie koloru od antyku do abstrakcji”, przeł. Joanna Holzman, Universitas, Kraków 2008.