Taki czas, taki temat. W końcu można poświęcić chwilę uwagi fatałaszkom. Rozeznać się w tym, który projektant co pokazał, kto zachwycił, kto skandalizował.
Jednak ten tekst nie będzie o widowiskowych pióropuszach na głowach modelek z pokazu Louisa Vuittona ani o kolorowych piórkach u Prady (choć pióra same w sobie mają szansę być hitem sezonu letniego, zatem fashionistki – zaopatrzcie się). Nie będzie też o tym, że Rick Owens skonsternował branżę przyzwyczajoną oglądać ubrania na wiotkich, wysokich i pięknych modelkach tym, na kim je pokazał.
Ten tekst będzie o tym, że trendów do końca nie da się dyktować. I że w drugiej rundzie dyktują się same. Zatem będzie nie o trendach dotyczących ubrań, które pojawiły się w sklepach (runda pierwsza). Będzie o tym, co ma duże prawdopodobieństwo pojawić się na ulicach. Po co zatem o nich pisać, skoro takie trendy wyłaniają się niemal organicznie? Z prostej przyczyny. Któż nie lubi być dwa kroki przed tłumem?
Czapki-skarpetki
Laryngolodzy wreszcie będą mogli iść na wyczekany urlop i pojeździć na nartach, gdyż ciepłe, zakrywające czoło czapki wydają się jednym z niesłabnących zimowych trendów. W poprzednie zimy czapki nosiły modne nastolatki, jednak praktyczność rozwiązania zaczyna przemawiać również do starszych użytkowników. Młodzież będzie chadzać w czapkach w pstrych kolorach, z zadziornymi napisami albo z wyszytym jednorożcem, nieco dojrzalsza klientela w czapkach-skarpetkach w wersji stonowanej.
Airmaxy
Pierwsze lata XXI wieku to dekada wygodnych butów. W ciągu ostatnich 10 lat kobiety masowo zrzuciły szpilki i pewnym krokiem zaczęły wkraczać do biur w balerinach. Druga dekada tego wieku jest kontynuacją poprzedniej – nie bez powodu hitem lata 2013 okazały się Nike Free Run. W odpowiedzi na zmianę pogody przebojem jesieni mogą być Airmaxy, przeżywające od paru miesięcy swój renesans. W porównaniu do Free Runów, dzięki grubej podeszwie nadają się znacznie lepiej na deszczową pogodę.
Wzorek pod nogawką
Wzorzyste skarpetki i sportowe buty są trendami, które wydają się iść ze sobą w parze. Fioletowo-szare adidasy i żółte skarpetki? Brązowe trzewiki i skarpetki w norweski wzorek? Do spódnicy? Dlaczego nie. Trend dyktowany jest poniekąd potrzebą (chłód), poniekąd znudzeniem modową powagą. Skarpetki same w sobie są niepoważną częścią garderoby. A co dopiero w… skaczące króliczki.
Fantastyczne kolory
Choć stonowane, ciemne kolory zwykło się nosić zimą (co roku hitem sezonu jest czarny i szary, a cyklicznie brązowy, fiolet i bordo), znużenie minimalizmem i posępnością wydaje się coraz silniej widoczne na ulicach. Intensywny turkus, fluorescencyjny fiolet czy kanarkowa żółć pozostaną w naszych szafach aż do końca zimy.
Mniej znaczy… mniej
GUS nie kłamie. Bogatsi nie będziemy. Wręcz przeciwnie – oszczędzanie zaczyna być coraz częstszą koniecznością. Efekt szminki (wzrost sprzedaży dóbr luksusowych mniejszej wartości podczas kryzysu gospodarczego) przejawia się jako tendencja do inwestowania w dobra wysokiej jakości o relatywnie niskiej cenie – konsumentów nie stać na nowe samochody, co rekompensują sobie np. kupowaniem lepszych ubrań. Będziemy wybierać ubrania bardziej świadomie. Raczej pod kątem wygody, praktyczności i trwałości niż tylko walorów estetycznych. To, że będziemy mieć mniej ubrań, paradoksalnie może znaczyć, że będziemy się ubierać lepiej – a na pewno bardziej spójnie. Wszak kupując mniej, zmuszonym jest się więcej myśleć o tym, czy nowy nabytek będzie pasował do reszty garderoby.