„Bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego!” wołali sytuacjoniści kontestując rodzący się w połowie XX wieku „spektakl” konsumpcji:
„[…] świat stworzony z biało-czarnych szmatławców, obramowany hebanową konstrukcją odbiornika telewizyjnego, świat starannie tworzonych iluzji – o nas, o sobie samych, o władzy, autorytetach, sprawiedliwości i codziennym życiu…” [1]
Bunt sytuacjonistów, czerpiący z dadaizmu, stał się żyznym gruntem dla kultury punk. W dalszej perspektywie natomiast – zrodził eklektyczny postmodernizm.
Czy dziś możemy skutecznie kontestować system? Czy wywrotowe, oddolne ruchy mają szanse zmienić znaczenia wdrukowane w nasz „rynkowy” sposób bycia w świecie? Jak demokratycznie konsumować i tworzyć? To pytania, które postawiły przed sobą i uczestnikami organizatorki konferencji „Bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego. Utopie i fantazje w modzie i dizajnie.
Poniżej parę (prób) odpowiedzi.
Punk jaki jest, każdy widzi. Doprawdy? Anna Antonowicz podważyła zasadność kontrowersyjnej, także wśród krytyków, wystawy „Punk: Chaos to Couture” w nowojorskim The Metropolitan Museum of Art oraz wartość punk’u jako postawy w ogóle. Kuratorski pomysł Andrew Boltona opierał się na zderzeniu autentycznych strojów i obiektów z epoki punk, ze współczesnymi ich interpretacjami. Ale czy punk inkorporowany to ten sam twórczy ferment?
Punkowy bunt, w osobie swojego ojca-założyciela, Malcolma McLarena, czerpał z dadaistycznego żartu i sytuacjonistycznej krytyki zniewalającego, odgórnego systemu konsumpcji. Podlewając ten koktajl sosem DIY, otrzymujemy kontrestetykę, która stała się manifestem. Na tyle uniwersalnym, by stać się elementem powszechnej rzeczywistości. Przejawiającym się oddolnie i dogłębnie, ale i wyrywkowo i powierzchownie. Z ulicy i scen muzycznych, poprzez wystawy sklepowe, wybiegi, do muzeum.
„Punk jako podwalina postmodernizmu rozsadził pewne znaczenia, ale czy jest to utopijny raj, czy piekło relatywizmu?” konstatuje Antonowicz. „Niewątpliwie należy mu się miejsce w muzeum, jako instytucji sankcjonującej zjawiska, trendy, projektantów. Ale jako krytycznej idei, a nie słowniczkowi obrazkowemu”
Agrafka – jeden z symboli kultury punk – spina i rozpina system. Jednak niewątpliwie czyni to skuteczniej w zestawieniu z dziurawym swetrem niż z suknią Versace.
A jak rozpinanie systemu działa w świecie cyfrowych technologii?
„Twórczość, projektowanie, reguły rynku i kultura konsumpcyjna — wszystko
to zmienia się na naszych oczach wraz ze zmianami technologicznymi i nowymi możliwościami, jakie daje nam technologia. Cyfryzacja oraz rosnący dostęp do technologii CAM (komputerowe wspomaganie wytwarzania), w tym do druku 3D, to bodaj najsilniejsze czynniki zmian kulturowych. Ruch otwartego projektowania, otwartego dizajnu czy, z angielskiego: open design [2]— jest jednym z symptomów tych zmian” piszą socjolożka Agata Nowotny i projektantka Dorota Kabała w publikacji „My, dzieci sieci: wokół manifestu” [3]
Open design to taktyki demokratyczne i partycypacyjne, zacierające granice pomiędzy producentem, projektantem a konsumentem: udostępnianie projektów, instrukcji wykonania przedmiotów na zasadzie wolnych licencji, współtworzenie i współprodukowanie. Skala obiektów czy też programów do samodzielnego „ściągnięcia” i realizacji może być bardzo różna – od „przejściówek” do łączenia różnego rodzaju klocków, po domowe drukarki 3D, aplikacje do personalizacji siedzisk i domowych mebli, aż po… ekologiczne maszyny rolnicze.
Skądś to znamy – czy składanie mebli sygnowanych logo szwedzkiego koncernu IKEA nie jest także takim współprojektowaniem? Nie bez powodu dizajnerzy odwołują się do „ikeowskich” strategii: Marcin Jakubowski, autor „wolnych” traktorów pod szyldem Open Source Ecology, deklaruje, że instrukcje wykonania maszyn są „IKEA-style, but better”. Vincent Tarisien proponuje odbiorcy już nie tylko samodzielne złożenie, ale i wykonanie stołu, który dostarczany jest w postaci… tuby, zastępującej płaską paczkę.
Open design to taktyki demokratyczne i partycypacyjne, zacierające granice pomiędzy producentem, projektantem a konsumentem.|Agata Dąbrowska
Otwarte projektowanie to jednak coś więcej. Wytrych do systemu, nowa, wolnościowa propozycja. Kontra. Czy sięgnie głębiej na tyle, by wypracować trwałą zmianę, także w relacji projektant-konsument?
Faktem jest, że zmieniają się pola kompetencji projektanta i obszar decyzyjności konsumenta. Masowa personalizacja zakłada „złoty środek” pomiędzy uniwersalnym, dostępnym projektem a jego unikalną modyfikacją. Wszystko zależy od odbiorcy. Agata Nowotny nazywa to „progiem wejścia”: konsument stając się prosumentem, czyli połączeniem projektanta i konsumenta, nabywa produkt w inny sposób: inwestuje nie pieniądze, ale swój czas i umiejętności. Liczy się projekt, czyli koncept i jego realizacja, nie zaś sam projektant jako figura gwarantująca jakość i… zysk.
Otwartość dizajnu pod znakiem zapytania stawia także kwestię praw autorskich i prawa do własności intelektualnej. Z jednej strony są one pewną formą kulturową, z drugiej – stoją na straży głównej wartości rynkowej – zysku. Marzenia o partycypacyjnym, demokratycznym udziale w gospodarce to marzenia o całkiem nowej rzeczywistości. Rzeczywistości, która u użytkownika zakłada pewien poziom wiedzy i świadomości, także estetycznej. I otwartość na współtworzenie świata. Czy jesteśmy na to gotowi?
Puentą niech będzie projekt, który choć osadzony w rynkowych realiach (właśnie ruszyła sprzedaż internetowa produktu), jest urzeczywistnieniem niemożliwego. Poznajcie projektantki Annę Haupt i Teresę Alstin ze studia Hövding i ich niewidzialny kask rowerowy .
Być może dizajn całkiem dobrze radzi sobie z niemożliwym.
[1] Andrzej Antoszek, Mutacje cyberpunka: Sytuacjoniści i Neoiści, Magazyn Sztuki nr 17/1998, http://magazynsztuki.eu/old/archiwum/post_modern/postmodern_8.htm, dostęp (18.11.2013)
[2] http://opendesignnow.org/index.php/article/preface-bas-van-abel-lucas-evers-roel-klaassen/ (dostęp: 18.11.2013)
[3] http://opendesignnow.org/index.php/article/preface-bas-van-abel-lucas-evers-roel-klaassen/ (dostęp: 18.11.2013)