Do nikogo nie trafiają tłumaczenia MKiDN, że pieniądze mają być przeznaczone na mające się znajdować pod kopułą budowli muzeum poświęcone pamięci Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego. Wśród licznych argumentów przeciw, trafna jest bez wątpienia konstatacja Andrzeja Stasiuka, że Polska przekształca się w papieski Disneyland i coraz trudniej się po niej poruszać tak, by nie wpaść na kolejny pomnik czy nie wdepnąć w kremówkę.
Trudno mi o ironiczny dystans Antoniego Słonimskiego, który Pałac Kultury nazwał „małym, ale gustownym”. | Katarzyna Kasia
Nie to jest jednak głównym problemem, bo muzeum stanowi w tym wszystkim tylko rodzaj listka figowego i usprawiedliwienie, aby największą z tegorocznych dotacji na kulturę, przeznaczyć właśnie na wilanowski… reaktor atomowy, na wielką wyciskarkę do cytrusów, na architektoniczne monstrum, przerastające liczbę wiernych, ale wciąż nie zaspokajające ambicji hierarchów.
Budynek pochłonął dotychczas 150 milionów złotych i ciągle mu mało. Powiedzmy sobie szczerze, te pieniądze się nie zwrócą. Tłumy wiernych nie będą tam przyjeżdżały, by w nabożnym podziwie napawać się wspaniałością swojego kościoła – dotyka nas sekularyzacja, Licheń nie tak daleko, a ramiona Chrystusa spod Świebodzina są rekordowo długie (dłuższe ma tylko ten z Rio). Wystarczy, naprawdę wystarczy! Znawcy współczesnej architektury i zwykli przechodnie obdarzeni gustem już teraz odwracają wzrok, starając się patrzeć na drugą stronę ulicy, na kojącą bryłę Pałacu w Wilanowie. Nie staną pod tą świątynią kolejki jak do Muzeów Watykańskich, nie będzie to miejsce wzruszenia i zadumy. Jeśli już, to zadumy nad złym gustem, nad wyrzuconymi w błoto milionami, za które można było zrobić dobrą sztukę współczesną, odrestaurować kilka zabytków, ufundować wiele stypendiów dla artystów, podnieść poziom debaty publicznej. A przede wszystkim dofinansować polskie uczelnie artystyczne, bo w takiej Akademii nikt nie dorzuci się studentowi nawet do ołówka, zaś spośród absolwentów warszawskiej ASP artystami zostaje średnio 2 proc. Z powodu przyzwyczajeń jak sądzę: do jedzenia i posiadania dachu nad głową.
Nie chce się nawet zastanawiać nad tym, dlaczego moje świeckie podatki są przeznaczane na wznoszenie kolejnego budynku dla Kościoła Katolickiego. Dlaczego arbitralnie uznano, że ja się mam ochotę do tego dołożyć? Ale najbardziej – i tu pewnie jestem w mniejszości, bo spór koncentruje się wokół spraw światopoglądowych – najbardziej, wręcz do białości, wkurza mnie to, że wykorzystano moją ciężko zarobioną forsę na budowę takiego paskudztwa! I trudno mi o dystans cechujący wypowiedzi Antoniego Słonimskiego, który Pałac Kultury nazwał „małym, ale gustownym”. Jestem ciekawa, jak skomentowałby tę makabrę.