Powtarzający się zarzut to przekłamywanie wizerunku kobiet prowadzące do patologicznych zachowań wśród konsumentek nie dysponujących na co dzień magiczną różdżką Photoshopa. Osobiście traktuję programy graficzne wyłącznie jako jedno z wielu narzędzi używanych przy produkcji/tworzeniu poruszających fotografii. Nie podzielam oburzenia powstającego za każdym razem, kiedy fotograf (lub, co bardziej prawdopodobne, jego grafik komputerowy) „poprawi” znaną postać w takim stopniu, że staje się nierozpoznawalna. Z definicji żadne zdjęcie nie powinno aspirować do miana „prawdziwego”. Jedynym pozytywnym owocem fotoszopowych debat jest rosnąca świadomość na temat mechanizmów produkcyjnych związanych z fotografią. Negatywną ocenę komputerowej ingerencji w zdjęcia można odpierać na poziomie filozoficznym/epistemologicznym i praktycznym.
Co ja pacze?
Co jest prawdziwe? Czy możliwy jest obiektywny obraz świata? Co stanowi rzeczywistość serwowaną nam przez zmysł wzroku? Czy nasze oczy są bardziej obiektywne niż sensor cyfrowego aparatu? Czy jeżeli coś widzę, to jest to prawdziwe, a jeżeli tego nie widzę, to przestaje to istnieć? Otaczający nas świat odbierany zmysłem wzroku powstaje w mózgu wyłącznie dzięki światłu odbijanemu/emitowanemu przez przedmioty. Jednak kiedy wyłączymy światło, to nie przestaje on istnieć.
Hipokryta obnażający hipokryzję?
Kampanie reklamowe budowane na fundamencie nieużywania Photoshopa są podwójnie zwodnicze. Potępianie jednego z narzędzi produkcyjnych jako wypaczającego rzeczywistość jest bardzo wybiórczym traktowaniem sprawy. To, czego agencja reklamowa nie osiąga cyfrową obróbką musi z nawiązką kompensować doskonałym castingiem, perfekcyjnym makijażem i precyzyjnym oświetleniem. Elementami nadal nieosiągalnymi dla przeciętnej odbiorczyni przekazu reklamowego. Wytykając tę niekonsekwencję nie podważam znaczącego wkładu tego typu przedsięwzięć w promowanie więcej niż jednego kanonu piękna.
Zdjęcia obiektywnie prawdziwe
Krytyka komputerowej obróbki obrazu opiera się na domniemaniu, że fotografie nieobrobione wierniej odzwierciedlają rzeczywistość. Ale czasy, kiedy jedyną funkcją fotografii było dokumentowanie bezpowrotnie minęły. A nawet wtedy każdy powstający obraz był manipulowany przez fotografa. Sprawy tak banalne jak kadrowanie czy powodowany ograniczeniami technicznymi brak koloru sprawiały, że eksponowany był tylko niekompletny fragment.
W ogólnym rozrachunku arbitralne określanie, jaka fotografia jest prawdziwa, a jaka nie to ślepa uliczka. Autentyczność zdjęć tkwi w sposobie ich odbioru, a nie w sposobie ich produkcji.| Maciej Spychał
Debata nie omija również obiektywnej z założenia fotografii prasowej. Regulaminy międzynarodowych konkursów definiują, co jest, a co nie jest dopuszczalne w postprodukcji. Można poprawiać kontrast, kolor, jasność, ale przesuwanie pikseli, usuwanie przedmiotów lub osób jest już na liście praktyk zakazanych. Manipulowanie pewnymi parametrami jest dopuszczalne, bo surowy obraz produkowany przez aparat paradoksalnie może, w zależności od konfiguracji sprzętu, odbiegać od tego, co widzą nasze oczy. Sposób budowy i zasady działania cyfrowych aparatów sprawiają, że zredukowany kontrast i małe nasycenie barw pozwalają uchwycić, a później uwydatnić w czasie obróbki, więcej szczegółów na fotografii. Wiele kadrów nie utraciłoby nic ze swojej autentyczności, a wręcz przeciwnie – zyskałoby na sile przekazu, gdyby brakowało na nich ręki przypadkowego przechodnia, lub latarni „wyrastającej” z głowy głównego bohatera. W ogólnym rozrachunku arbitralne określanie, jaka fotografia jest prawdziwa, a jaka nie to ślepa uliczka. Autentyczność zdjęć tkwi w sposobie ich odbioru, a nie w sposobie ich produkcji.
Błąd tkwi więc nie po stronie grafika, tylko po stronie odbiorcy, który zapomina, że prostota relacji fotografia – rzeczywistość jest pozorna. Czy widz ma pretensje do iluzjonisty, że po przedstawieniu nie potrafi znaleźć we własnym rękawie trzech gołębi i dwóch talii kart? Dlaczego więc zakłada się, że karuzela obrazów prezentowana w reklamie, magazynach, internecie ma pokazywać świat takim, jakim jest dla ogromnej większości z nas? Przyjmując z góry, że fotografia jest fikcją unikniemy frustracji i możemy tylko być pozytywnie zaskoczeni, odnajdując w niej kawałki autentyczności.