Cesare Pavese urodził się w niewielkiej piemonckiej wsi Santo Stefano Belbo. Choć rodzina później przeniosła się do Turynu, gdzie przyszły poeta chodził do szkoły, a następnie studiował i zamieszkał, to stale wracała w tamte strony na wakacje. Krajobraz Piemontu nie będzie jedynie tłem jego wierszy, ale namacalnym fragmentem rzeczywistości, czymś bardzo konkretnym, jak kamyk trzymany w ręce. Nie znosił, gdy naturę traktuje się jak „szkółkę obrazów”. Uważał, że należy raczej „wyrazić stan ducha związany z przyrodą, gdzie spojrzenie przez okno byłoby istotą całej konstrukcji” [1].
Pavese oprócz wierszy pisał prozę, eseje, a także tłumaczył. Przybliżył włoskiemu czytelnikowi literaturę języka angielskiego, głównie amerykańską; wśród wielu przełożonych przez niego autorów znaleźli się między innymi: Sinclair Lewis, Sherwood Anderson, William Faulkner, John Dos Passos, John Steinbeck. Na podstawie jego powieści „Tra donne sole” („Kobiety między sobą”) Michelangelo Antonioni nakręcił film „Amiche” („Przyjaciółki”). Przyjaźnił się z Giulio Einaudim, pracował w jego wydawnictwie jako konsultant literacki.
Cała jego twórczość, zarówno poetycka, jak i prozatorska, zamyka się w tej metaforze: „spojrzenie przez okno”. Autor tomiku „Praca męczy” mieścił w sobie dwie osoby: był jednocześnie ze wsi i z miasta, obsesyjnie szukał kontaktu z ludźmi i równie obsesyjnie od nich uciekał. Był w środku, ale patrząc przez okno, był też na zewnątrz.
Śmierć była obecna w jego życiu od początku: zabrała trójkę jego rodzeństwa, a gdy poeta miał zaledwie sześć lat, sięgnęła również po ojca; matka stała się chłodna i surowa. Pavese wyznał później, że jego ulubioną książką jest „Moby Dick” Hermana Melville’a, którą przetłumaczył na włoski. Najwyraźniej utożsamiał się z głównym bohaterem – Izmaelem, który tak samo jak i biblijny Izmael został odrzucony.
Cesare Pavese stworzył swoją własną, odrębną formę wiersza; wsłuchując się w siebie, odtworzył swój wewnętrzny rytm. W czasach, gdy rozkwitał futuryzm, poeci „romansowali” z faszyzmem, a Guido Gozzano znalazł idealny rym do Fryderyka Nietzschego w słowie „camicie” (koszule), piemoncki poeta tworzył wiersze-opowieści („poesia-racconto”) – pisane prostym, potocznym językiem, nieraz mocno zakorzenionym w dialekcie, a jednocześnie rytmiczne. Choć pracę dyplomową napisał o poezji Walta Whitmana, sam nie do końca ufał wierszowi wolnemu, który z natury wydawał mu się kapryśny i cechować go miało „niezdyscyplinowane przejaskrawienie, jakie z reguły dyktuje wyobraźnia” [2]. Sam Pavese zaufał rzeczywistości. „Morza Południowe”, otwierające tomik „Praca męczy”, to wiersz miarowy, który opowiada o spacerze z kuzynem – czytając go, czujemy, jakbyśmy towarzyszyli idącym w wędrówce przez wypalone słońcem wzgórza Piemontu.
Rozpaczliwie szukał kontaktu. Wszystkie jego związki z kobietami kończyły się niepomyślnie. Przypominał bohatera powieści „Tunel” Ernesta Sábato: Pablo czuje, że nigdy tak naprawdę nie zbliży się do ukochanej, idą przez życie osobnymi tunelami. Ich drogi mogą się połączyć jedynie przez śmierć, dlatego w końcu decyduje się ją zabić. Mam wrażenie, że Pavese czuł podobnie i może dlatego wszystkie kobiety go opuszczały. Tak samo stało się w przypadku amerykańskiej aktorki Constance Dowling. Porzucony poeta wybiera śmierć – własną śmierć. Śmierć, która „przyjdzie i będzie miała twoje oczy” – mówi, jakby zwracał się wprost do aktorki albo do wszystkich kobiet, które spotkał w swoim niedługim życiu.
Prezentowane tutaj wiersze pochodzą z ostatniego tomiku poety znalezionego na biurku jego turyńskiego pokoju. Weszły one w skład wierszy wybranych, wydanych niedawno nakładem Austerii w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego – poety, eseisty, tłumacza, który doskonale oddał potoczność języka i rytm wierszy piemonckiego poety.
Przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy –
ta śmierć, która nam towarzyszy
od świtu do zmierzchu, bezsenna,
milcząca, jak odwieczne poczucie winy
lub bezsensowny nałóg. Twoje oczy
będą pustym słowem,
niemym krzykiem, ciszą.
Takimi je widzisz co dzień rano,
kiedy nad sobą pochylasz się
w lustrze. O droga nadziejo,
tego dnia i my się dowiemy,
że jesteś życiem i że jesteś niczym.
Śmierć ma dla wszystkich spojrzenie.
Przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy.
Będzie tak, jak gdybyś porzuciła nałóg,
jak gdybyś ujrzała w lustrze
pojawienie się martwej twarzy,
jak gdybyś słuchała zamkniętych warg.
Niemi zstąpimy w topiel.
[22 marca 1950]
Przejdę Placem Hiszpańskim
Niebo będzie jasne.
Ulice otworzą się
na wzgórze z kamieni i pinii.
Zgiełk ulic
nie odmieni tej trwałej aury.
Wokół fontanny kwiaty
nakrapiane kolorami
będą trzepotać rzęsami jak roześmiane
kobiety. Schody
tarasy jaskółki
rozśpiewają się w słońcu.
Otworzy się ulica,
rozśpiewają się kamienie,
serce będzie biło, chlustając
jak woda w fontannach –
właśnie ten głos
wzleci po twoich schodach.
Okna poznają
zapach kamienia i porannego
powietrza. Otworzą się drzwi.
Zgiełk ulic
będzie zgiełkiem serca
w zabłąkanym powietrzu.
To będziesz ty – trwała i jasna.
[28 marca 1950]
Przypisy:
[1] Cesare Pavese, „Rzemiosło życia (Dziennik 1935-1950)”, PIW 1972, s. 48.
[2] Cesare Pavese, „The Poet’s Craft”, w: Cesare Pavese, „Selected Poems”, Penguin Books, United Kingdom 1971, s. 19.
Książka:
Cesare Pavese, „Przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy. Verrà la morte e avrà i tuoi occhi. Wybór wierszy. Poesie scelte”, tłum. Jarosław Mikołajewski, Austeria, Kraków 2013.
W ramach Międzynarodowego Dnia Poezji, 19 marca, Jarosław Mikołajewski przedstawi twórczość dwóch włoskich poetów w swoim tłumaczeniu: Cesare Pavese i Giuseppe Ungaretti,
a dzień później, 20 marca, współczesnego poety Renato Gabriele, którego wiersze zaprezentujemy w kolejnym numerze KL.