Mam wrażenie, że wystawa „Polish Job”, którą pokazaliście w Mediolanie jako zespół kuratorski Łódź Design Festival we współpracy z Magdą Kochanowską, była o syntezie właśnie. Obiekty ilustrowały lokalność (w materiałach, sposobie myślenia, wartościach), nostalgię i bezpośrednie do niej nawiązania, ale i innowację. Jak została przyjęta ta ekspozycja?
Wystawa spotkała się z niezmiernie ciepłym przyjęciem widzów, zarówno z Polski – w tym roku w Mediolanie spotkać może było rekordową ilość rodaków – jak i z innych krajów. Duże zainteresowanie wzbudzały konkretne projekty, np. nowa kolekcja mebli K2 zaprojektowana dla firmy Paged przez Tomka Rygalika czy bransoletka Tactilu (PanGenerator), za pomocą której można „przekazać” dotyk na odległość. Najważniejsze dla nas było jednak to, iż odbiorcy docenili koncepcję wystawy – „Polish Job” miała przybliżyć mediolańskiej publiczności inspiracje, z których czerpią projektanci, opowiedzieć o polskim dizajnie przez pryzmat trzech nurtów właśnie: lokalności. nostalgii i innowacyjności. Odwiedzający chwalili narrację, ekspozycję i same obiekty.
Po co pokazywać polski dizajn zagranicznej publiczności?
W tym konkretnym wypadku cele były dwa – promocja polskiej kultury oraz polskich marek. W mojej ocenie każda wystawa polskiego wzornictwa prezentowana za granicą jest przede wszystkim wizytówką naszego kraju. Polskie firmy działające na zagranicznych rynkach często ukrywają fakt, że produkt pochodzi z Polski. Tak się dzieje m.in. w przypadku nowych technologii, bo nasz kraj nie kojarzy się wciąż z dobrym wzornictwem czy wysokiej jakości produktami technologicznymi. Prezentacja najlepszych przykładów polskiego dizajnu powoduje, że te negatywne skojarzenia zaczynają znikać. W Mediolanie publiczność to również dystrybutorzy, producenci, sfera biznesu. Pokazywanie polskich produktów w tym wypadku przekłada się również na wzrost sprzedaży.
Polskie firmy działające na zagranicznych rynkach często ukrywają fakt, że produkt pochodzi z Polski. Tak się dzieje m.in. w przypadku nowych technologii, bo nasz kraj nie kojarzy się wciąż z dobrym wzornictwem czy wysokiej jakości produktami technologicznymi.| Małgorzata Żmijska
Ogłosiliście niedawno hasło tegorocznej edycji Łódź Design Festival „Brave new world”, nawiązujące do książki Aldousa Huxleya. Jest w tym i nadzieja na nowy porządek, ale i obawa przed utopią, dizajnerską inżynierią. Czy chcecie zasygnalizować pewną obawę przed „przeprojektowaniem”?
Profesje powiązane z dizajnem stały się niezmiernie popularne, także z tego powodu, że wchłania on i asymiluje różne zawody i rzemiosła. Dizajn nie ogranicza się obecnie tylko do projektowania graficznego, produktu czy wnętrz. Obejmuje również projektowanie żywności, interakcji, edukacji, a nawet relacji społecznych. Na końcu myślenia projektowego jest produkt, który może być usługą, procedurą czy nawet stanem umysłu. Projektowanie obejmuje proces, dystrybucję, handel i organizację. Nie ma już obszaru, w którym ktoś nie starał się czegoś zaprojektować.
Przy czy nie można zapomnieć, że do dnia dzisiejszego zawód projektanta nie doczekał się solidnego opracowania i regulacji. Trudno jest jednoznacznie powiedzieć, kim jest „designer”. Dizajn sprzymierza się z innowacyjnymi technologiami i metodami produkcji oraz eksploruje nowe sposoby pracy. Jest też blisko związany z gospodarką internetową. Na wiele sposobów wiąże się ze zmieniającym się światem, sytuując się w samym jego sercu .
Żyjemy w procesie zmiany, a dizajn staje pewną soczewką naszego oglądu świata. Interesują nas historie, emocje, doświadczenie, niekoniecznie materialny efekt końcowy. Czy dizajn się dematerializuje? I tu też pojawia się wyzwanie dla organizatorów festiwalu – jak go wtedy pokazywać?
W tym roku stawiamy na mocne i subiektywne kuratorskie narracje. Po raz pierwszy festiwalowe wystawy programu głównego będą instalacjami i przestrzeniami do własnych poszukiwań i interpretacji, testowania swoich umiejętności i współdziałania z innymi. Projektant częściej staje się w takiej projekcji pośrednikiem pomiędzy naszą potrzebą a jej realizacją. Chcemy pokazać różnorodne działania projektowe, które niosą obietnicę budowania „nowego wspaniałego świata”, ale tylko pod warunkiem naszej aktywnej postawy w tym procesie. W tym roku przy tworzeniu programu głównego współpracować będziemy ze znakomitymi europejskimi osobistościami. Trwa także nabór do Open Programme, również pod hasłem przewodnim „Brave new world”. To szansa dla kuratorów i instytucji, ale także szeroko rozumianych ekspertów i osób związanych z dizajnem, na prezentację własnych projektów, ekspozycji, wykładów. Jesteśmy bardzo ciekawi interpretacji „nowego wspaniałego świata”.
Odwołanie do (anty)utopii to odwołanie do mechanizmów konsumpcji i świadomości. Jaki jest współczesny konsument i jak kształtują lub chcą go kształtować strategie projektowe? Co i jak można zmieniać?
Pytanie zakłada traktowanie dizajnu jako jakiejś spójnej koncepcji, ideologii, programu – w rzeczywistości jest to zbiór różnych wytworów, twórców, szkół odwołujących się do różnych stylistyk, założeń estetycznych, społecznych, a nawet filozoficznych. Działających w różnych obszarach wzornictwa, w różnym czasie. A zatem można i warto pytać o strategie projektowe, ale mając przed oczyma wytwór konkretnego projektanta, czy (coraz częściej) grupy projektowej. W innym wypadku pytanie to przypomina pytanie o sens sztuki czy religii w ogólności, czyli może prowadzić do jałowych polemik, gdzie za stanowiskami stoją konkretne światopoglądy i porozumienie nie jest możliwe, gdyż dochodzi do konfliktu wartości. Docieranie do ludzkiego wnętrza, odwoływanie się do sfery emocji, empatia – a zatem zrozumienie ludzkich potrzeb i dążeń – to w mojej opinii podstawowy cel jaki projektanta. Od tego, czy ten cel osiągnie, zależy w dużej mierze jego przetrwanie i powodzenie na rynku. Jednak w każdym przypadku droga do osiągnięcia tego celu może być zupełnie inna i inna może być motywacja do jego realizacji.
Dizajn nie ogranicza się obecnie tylko do projektowania graficznego, produktu, czy wnętrz. Obejmuje również projektowanie żywności, interakcji, edukacji, a nawet relacji społecznych. | Małgorzata Żmijska
Wszystko wskazuje na to, że żyjemy na styku, pomiędzy starym a nowym porządkiem. Czy projektowy „Brave new world” to synteza (rzemiosła i technologii, unikalności i seryjności, analoga i cyfry, lokalności i globalności) czy antyteza – nowy porządek budowany w opozycji do przeszłości?
W ramach tegorocznego programu poruszać się będziemy na osi konstrukcja-dekonstrukcja. Rozumiemy je jako dwie taktyki, dwa sposoby myślenia w odniesieniu do pracy projektowej. Pierwsza z nich oznacza tworzenie i przekładanie języka nauki, technologii czy nowych wynalazków na naszą codzienność. Druga to przywracanie, rozkład i ponowna synteza idei już istniejących. Wierzę więc, że te dwa wspomniane wyżej porządki mogą ze sobą koegzystować.