W demokratycznym społeczeństwie normalna jest różnica poglądów i wynikające z niej spory, które mogą przybrać żywiołowy charakter. Warunkiem dialogu jest jednak szacunek wobec adwersarza. Kiedy liberał dyskutuje z konserwatystą, obie strony muszą być świadome różnic wynikających z uznania przez nich innych wartości za podstawę myślenia. Prawdopodobnie rzadko uda im się wypracować wspólne stanowisko, ale wartością dyskusji może być choćby próba zrozumienia innego sposobu myślenia.
Tak długo, jak różnimy się dyskutując o wartościach czy określonych poglądach, mamy do czynienia z normalnym dyskursem. Kiedy jednak zaczynamy drugą stronę poniżać, przypisywać jej najgorsze cechy, szufladkować wszystkie osoby reprezentujące daną orientację z użyciem negatywnych epitetów – wówczas mamy już do czynienia ze zjawiskiem, którego nie możemy nazywać „mądrym korzystaniem ze swobody wypowiedzi”.
Przestrzenią, w której można napotkać przejawy „niemądrego korzystania ze swobody wypowiedzi” (pozostawiamy do indywidualnej oceny, w jakim stopniu poszczególne przejawy tego zjawiska można uznawać za mowę nienawiści) jest chociażby popularny portal społecznościowy Facebook.
Jako przykład posłużyć mogą komentarze umieszczane na stronach organizacji feministycznych. Przeglądając recenzje działalności Fundacji Feminoteka, wśród ocen „1” niewiele znajdziemy komentarzy odnoszących się merytorycznie do działalności tej organizacji. Sporo jest za to (co ciekawe: umieszczanych przez mężczyzn) komentarzy o feminizmie jako „zaprzeczeniu kobiecości”, np.: „Żenujący twór promujący mordowanie nienarodzonych i równość polegającą na uciskaniu mężczyzn i narzucaniu matkom, w jaki sposób mają wychowywać swoje dzieci”.
W zasadzie, pierwsze słowo wyklucza jakąkolwiek merytoryczną polemikę. Z osobą o takim poglądzie ciężko będzie dyskutować. Można poprosić o wytłumaczenie, na czym ma polegać „uciskanie mężczyzn”, ale nie należy raczej spodziewać się niczego poza dalszą częścią nacechowanego negatywnymi emocjami wywodu.
Mowa nienawiści nie jest problemem jedynie jednej strony barykady. Agresja rodzi agresję. | Joanna Grabarczyk
Inną organizacją zbierającą „ubogacony” przekrój opinii na temat swojej działalności jest Kampania Przeciw Homofobii. Od jej „hejterów” możemy dowiedzieć się, że „promowanie homoseksualizmu” prowadzi do wzrostu homofobii, ponieważ „normalni” ludzie się tym brzydzą. Ta pokrętna logika powtarza się w wielu dyskusjach na temat sytuacji osób LGBT. Pojawia się również próba odwrócenia argumentów – ruch LGBT powstał z potrzeby uznania seksualności nieheteronormatywnej za dopuszczalną. Powstał ze sprzeciwu wobec realnej dyskryminacji, sprowadzania pojęcia „właściwej” seksualności do jednej orientacji oraz mieszania pojęcia orientacji z pojęciem zaburzenia seksualności.
Obecnie pojawiają się wobec organizacji LGBT zarzuty o narzucanie swojego stylu życia osobom heteroseksualnym. W ten sposób osoby, które możemy nazwać tradycjonalistami, starają się przejąć dyskurs dyskryminacji, stawiając siebie w roli grupy atakowanej.
Oczywiście, każda przesłanka może stanowić przyczynę dyskryminacji – możemy wyobrazić sobie sytuację, w której dyskryminowana jest orientacja heteroseksualna. Zarzutów wobec środowiska LGBT nie można jednak uznać za uzasadnione – jeżeli uznajemy, że w ramach demokratycznych swobód jedna grupa obywateli może organizować Pochód Trzech Króli, musimy również zakładać, że inna grupa ma prawo organizować Paradę Równości. Jeżeli jedna grupa ma prawo stawiania symboli religijnych w centralnych punktach miast, inna grupa ma prawo do stawiania symboli, z którymi sama się utożsamia. Trudno nazwać to dyskryminacją czy nadużywaniem demokratycznych swobód.
Mowa nienawiści nie jest problemem jedynie jednej strony barykady. Agresja rodzi agresję – w odpowiedzi na „feminazistki” padają epitety o „patriarchalnych samcach”. W dyskusji na podstronie Kampanii Przeciw Homofobii również da się zauważyć agresywną retorykę wśród osób broniących działalności tej organizacji. Sami, prowadząc stronę HejtStopu, staramy się moderować bardziej napastliwe wpisy osób reprezentujących lewą stronę sceny politycznej.
W jaki sposób przeciwdziałać eskalacji werbalnej agresji? W ramach działań HejtStopu i „Wielkiego sprzątania FB” staramy się usuwać te strony, które mają jawnie agresywny, antysemicki, homofobiczny czy rasistowski charakter.
Werbalnej agresji nie wyeliminujemy z dnia na dzień. Najbardziej skutecznym środkiem wydaje się wprowadzanie sztuki dyskutowania do programów szkolnych już od wczesnych klas szkoły podstawowej. | Joanna Grabarczyk
Wydaje się, że kolejnym krokiem powinno być polepszanie standardów dyskusji w internecie. Problemu agresji werbalnej i odwoływania się w dyskusjach do negatywnych emocji nie wyeliminujemy z dnia na dzień. Najbardziej skutecznym środkiem wydaje się wprowadzanie sztuki dyskutowania do programów szkolnych już od wczesnych klas szkoły podstawowej. Usuwanie komentarzy również nie jest drogą do rozwiązania problemu. Można próbować zabierać głos i temperować dyskusje, ale – parafrazując prawo Kopernika-Greshama – w internecie gorszy komentarz wypiera komentarz lepszy. Najlepiej w dyskusjach na forach publicznych czują się hejterzy. Ludzie oczekujący rozsądnej i wyważonej dyskusji szybko się rozczarowują. W ten sposób osoba analizująca dyskusje, choćby te prowadzone na wspomnianym Facebooku, szybko wyciągnie mocno pesymistyczne wnioski dot. kondycji intelektualnej polskiego społeczeństwa.
Czy powinniśmy kierować nasze działania do administratorów stron, aby prowadzili przejrzystą i konsekwentną politykę moderowania dyskusji? Czy pomocny będzie filtr odsiewający komentarze z określonymi obraźliwymi słowami w niebyt, zanim ujrzą światło dzienne? Czy istnieje skuteczny sposób dotarcia do osób generujących „hejty”?
Na te pytania nie mamy gotowych odpowiedzi. Zależy nam na tym, abyśmy zauważyli ten problem. Może powinniśmy zacząć od siebie i swojego stylu dyskutowania?