Społeczne dzieje kakaowca są pełne paradoksów. W świecie Mezoameryki owoce tej rośliny pełniły funkcję płacideł. To właśnie Majowie upowszechnili zwyczaj picia czekolady wytwarzanej – po domieszce chili, pieprzu, kukurydzy i wanilii – z nasion kakaowca. Niestety źródła historyczne powstałe w czasach prekolumbijskich nie pozwalają nam stwierdzić, kto tak naprawdę mógł rozkoszować się smakiem czekolady. Prawdopodobnie byli to jedynie nieliczni szczęściarze z klas wyższych – biedoty nie stać było na taki luksus. Materiał archeologiczny potwierdza zwyczaj czekoladowych sympozjonów, podczas których następowała zbiorowa (i czyniona na pokaz) konsumpcja pokarmu bogów, jak należy tłumaczyć łacińska nazwę kakaowca – theobroma. Z kolei Aztekowie owocem kakao nazywali ludzkie serce wydzierane ofierze podczas krwawych obrzędów. Konkwistadorzy praktyki te wyeliminowali, nie zdesakralizowali jednak do końca owoców kakaowca – przez pewien czas nadal płacili nimi tragarzom.

Historia lubi się powtarzać. O tereny, gdzie uprawiano kakaowce, toczyli wojny Indianie, a po tym, jak Europejczycy przewieźli sadzonki do Afryki, na południe od Sahary również tam wybuchły konflikty. Część z nich przybrała postać klasycznych wojen surowcowych, a część – tylko pozornie mniej okrutnej – rywalizacji ekonomicznej, w którą zaangażowane są do dziś największe koncerny produkujące słodycze.

Cocoa_farmer_David_Kebu_Jnr_holding_the_finished_product,_dried_cocoa_beans_ready_for_export__(10687070725)

Obecnie Ghana, obok Wybrzeża Kości Słoniowej, jest głównym dostarczycielem surowca do produkcji czekolady. Dzieje obu tych krajów zostały naznaczone przez krwawe kakao. Wprowadzenie upraw, jeszcze w epoce kolonialnej, zmieniło relacje społeczne w Afryce Zachodniej. Praca przymusowa na plantacjach odrywała od tradycyjnych obowiązków, zmieniała kalendarze, nadawała nowe sensy aktywności kulturowej Afrykanów.

Co ciekawe, większość Ghańczyków do dzisiaj nie zna smaku czekolady! Dwa razy do roku, w okresie kakaowych dożynek zbierają oni owoce, rozłupują je, suszą ziarna, pakują w worki i… tyle. Za zarobione pieniądze mogą opłacić posag, kupić wyprawkę szkolną – na więcej nie starcza. A już na pewno nikt nie myśli o wyprawie do miasta w poszukiwaniu batoników. Czekolada powstaje dopiero w fabrykach na globalnej Północy. W krajach Trzeciego Świata nikt nawet nie pomyślał, by zmieniać nawyki konsumenckie – liczy się tylko doraźny zysk z eksportu, nic więcej.

Uzyskanie niepodległości nie zmieniło wiele w tej materii. Miejsce europejskich nadzorców zajęła elita etniczna skoligacona z nowo wybranymi prezydentami (oni, co prawda, znali smak czekolady – sprowadzali ją gotową z Europy). Pracownikami na plantacjach zostawali przedstawiciele pozostałych plemion oraz obywatele krajów ościennych. Brak związków między strukturą etniczną a postkolonialnymi granicami ułatwiał stymulowanie migracji zarobkowej – często zjawisko to przypominało akcję łączenia rodzin, migrację zarobkową szlakiem kakaowym.

Z powodu kakaowca struktura społeczna w Afryce ulegała transformacji, a wraz z rozwarstwieniem ekonomicznym aktywizowały się nowe – coraz bardziej polityczne – tożsamości. Wybuchały konflikty, przeradzające się ze sporów o zasięgu lokalnym w wojny domowe. Walczono o dostęp do portów, o monopol w gospodarce kakaowej. Właśnie w ten sposób tłumaczyć można przyczyny upadku Kwame Nkrumaha w Ghanie w drugiej połowie lat 60. Gdy ceny kakao na giełdach w Londynie gwałtownie malały, prezydent zdecydował się zaostrzyć politykę ekonomiczną, której ofiarami stali się między innymi plantatorzy. Wybuchł bunt, a jeden z głównych ideologów panafrykanizmu utracił władzę.

Kazus ghańskiego rynku kakao dobrze ilustruje problem funkcjonowania gospodarek surowcowych, ustrojów, których stabilność jest uzależniona od wywozu określonego dobra naturalnego wytwarzanego na Południu, a konsumowanego na Północy. Dostrzegli to polscy ekonomiści. Zespół wybitnych ekspertów pod kierownictwem Michała Kaleckiego stworzył w latach 60. intrygującą grę planistyczną o nazwie „Kakaolandia” (studia nad tym modelem prowadzi obecnie Małgorzata Mazurek z Columbia University). Historia ghańskiego kakao dowodzi, że afropesymizm Kaleckiego był w pełni uzasadniony. Dopiero niedawno Ghana zaczęła powoli wychodzić na polityczną prostą. Rośnie jej znaczenie w gospodarce regionu. System wymiany nieco się zdywersyfikował, choć czarne złoto – jak mawia się o kakao nad Zatoką Gwinejską – nadal odgrywa w nim rolę szczególną: skarbu i przekleństwa zarazem.