Jedno z dziewięćdziesięciu dziewięciu pięknych imion Boga (asma’ Allah al-husna) w tradycji islamskiej to al-Musawwir, co tłumaczy się jako „nadający kształt” lub „rzeźbiarz”. Słowo taswir na określenie malarstwa pochodzi od tego samego korzenia słowotwórczego w języku arabskim, oznaczającego „rysowanie”, „kształtowanie”. Innymi słowy, Bóg jest artystą wszechświata i tylko On może tworzyć. Koran jest więc uważany przez pobożnych muzułmanów za świętą sztukę, wyraz tego co Boskie. Przez wieki ambicją poetów arabskich było stworzenie dzieła równie pięknego. Koran był wyzwaniem również dla elit politycznych: potępiał Abu Lahaba stryja i wroga Mahometa, wyśmiewał pogańskie bożki i potępiał pogan za walkę z wiernymi i nieczystość duchową – „nadżasę”. Z drugiej strony Koran pisze też, że zoroastrianie, chrześcijanie oraz żydzi, podobnie jak wierzący nie mają powodów do obaw i strachu.

Koran ma jednak również i przeciwników. Geert Wilders, holenderski parlamentarzysta, określił jego treść jako „mowę nienawiści” i chce jego zakazania. 3 maja Wilders był obecny w Teksasie na finale konkursu „Narysuj Mahometa”, zorganizowanego przez działaczkę anty-muzułmańską Pamelę Geller. Konkurs próbowało przerwać dwóch uzbrojonych islamistów, ale zostali powstrzymani przez policję. Tak jak w przypadku strasznych wydarzeń, do których doszło w Paryżu i które kosztowały życie wielu członków redakcji „Charlie Hebdo”, a później w ataku na debatę w Kopenhadze, poświęconą wolności słowa, była to próba wprowadzenia kary śmierci za bluźnierstwo. Członkowie redakcji „Charlie Hebdo”, którzy uniknęli śmierci w zamachu, zostali w zeszłym tygodniu uhonorowani przez PEN Club nagrodą za „odwagę w korzystaniu z wolności słowa”. Decyzja wywołała kontrowersje – w akcie sprzeciwu z uroczystości wycofało się sześcioro panelistów PEN Clubu, a ponad dwustu pisarzy-członków podpisało list protestacyjny. Poziom ignorancji, jaką pokazał ich protest, jest zdumiewający.

Ci „odważni” kontestatorzy oskarżyli „Charlie Hebdo” o rasizm i islamofobię, twierdząc, że tygodnik uderzał głównie w muzułmanów. Jednak ten zarzut jest zwyczajnie fałszywy i został stanowczo odrzucony przez Zineb el-Rhazoui, dziennikarkę gazety o marokańskim pochodzeniu, która w ataku straciła męża. Działacze antyrasistowscy we Francji bronili redakcji „Charlie Hebdo” i wskazywali, że jej członkowie poświęcali swój czas i energię na walkę z rasizmem: ostro krytykowali Le Penów i skrajną prawicę (jedna z okładek dawała do zrozumienia, że Front Narodowy powinien zostać zdelegalizowany), wytrwale bronili praw nielegalnych imigrantów we Francji i zaciekle sprzeciwiali się izraelskiej akcji wojskowej w Strefie Gazy. Co więcej – i jest to chyba najważniejsze – tylko dwie z ich ostatnich pięćdziesięciu dwóch okładek miały jakikolwiek związek z islamem.

Powiązane ze sobą spory wokół pytania o obraźliwy charakter wersetów Koranu czy karykatur „Charlie Hebdo” łączą kwestie wolności słowa, nienawiści, ekspresji artystycznej, działalności politycznej i wrażliwości religijnej. Możemy potępiać fanatyzm Geller i jednocześnie bronić jej prawa do bycia fanatyczką. Możemy piętnować i poddawać w wątpliwość rzekomo „liberalne” poglądy Wildersa, jednocześnie sprzeciwiając się działaniom terrorystów z Al-Kaidy i organizacji „Państwo Islamskie”, którzy niosąc śmierć chcą narzucić własne ograniczenia wolności słowa. Ten długi spór rozpoczął się jeszcze w 1989 r. wraz z fatwą wydaną na „Szatańskie wersety” Salmana Rushdiego i ciągnął dalej po zabójstwie Theo van Gogha w Amsterdamie w 2004 r., po ataku na „Charlie Hebdo” w styczniu 2015 r., po zamachu na spotkanie poświęcone wolności słowa w Kopenhadze w lutym, a teraz po ataku w Garland w Teksasie na początku maja.

Uznanie dla lekceważącego, kpiarskiego gatunku satyry to kwestia gustu. Sądy na temat artystycznej wartości „Charlie Hebdo” są z natury rzeczy subiektywne. Każdy rodzaj sztuki ma swych krytyków, miłośników i wrogów, a pisarze tacy jak Will Self, mogą oczywiście wyrażać swoją dezaprobatę. Jednak takie zarzuty nie mają związku z kwestią wolności słowa. Nie można pozwolić, by krytycy „Charlie Hebdo”, Koranu lub w ogóle jakiegokolwiek kontrowersyjnego dzieła sztuki, definiowali, jakie formy ekspresji są słuszne i prawnie dopuszczalne. Nie ma znaczenia, czy ci krytycy są szlachetnymi literatami, religijnymi ekstremistami, klerykałami, czy politykami establishmentu – argumenty za cenzurą na podstawie gustu, opcji politycznej i/lub obrazy uczuć są niedopuszczalne. Jest to święta zasada, co do której wszyscy możemy się zgodzić. Jak wyjaśnia były główny rabin brytyjskiej Wspólnoty Narodów, Jonathan Sacks, nie mamy obowiązku szanowania cudzych przekonań czy opinii; musimy natomiast szanować ich prawo do posiadania i wyrażania tych poglądów.

 


 

„Kultura Liberalna” serdecznie zaprasza na konferencję „Wolność sztuki” o konfliktach wokół sztuki, nowej cenzurze i uczuciach religijnych.

Gośćmi konferencji są:

  • Agnieszka Holland
  • Manuela Gretkowska
  • Katarzyna Kozyra
  • Jarosław Sellin
  • Rashad Ali
  • Tomasz Dostatni OP
  • Ewa Łętowska
  • Bartomeu Marí
  • Walerij Paniuszkin
  • Jacek Wakar

Kiedy: 13 maja, godz. 11:00
Gdzie: Audytorium Starej Biblioteki, Uniwersytet Warszawski, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28

Dyskusję poprowadzą Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, oraz Karolina Wigura, szefowa działu politycznego tygodnika. Organizatorami konferencji „Wolność sztuki” są: „Kultura Liberalna” i Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki we współpracy z Uniwersytetem Warszawskim. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzaty Omilanowskiej. Partnerami debaty są Prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz Obywatele Kultury. Wstęp wolny!

Więcej szczegółów na Facebooku.