Nowa, nowa lewica
Kilka podstawowych faktów. Kongres założycielski Partii Razem odbył się dwa tygodnie temu. Wzięło w nim udział sto kilkadziesiąt osób. Uchwalono program, wybrano władze. Ugrupowanie przechodzi obecnie fazę rejestracji. Jak mówi członkini zarządu Marcelina Zawisza, przez ostatnich kilka miesięcy grupa koordynująca projekt jeździła po Polsce, by lepiej się poznać, zebrać postulaty programowe i porozmawiać z zainteresowanymi o możliwych formułach współpracy.
Pomysł utworzenia partii spotkał się z dużym odzewem. Do dzisiaj nadeszło ponad 3 tys. zgłoszeń członkowskich. Wśród nich brak kandydatur doświadczonych działaczy partyjnych. Wiele osób ucieszyło się, że podczas kongresu założycielskiego z szafy nie wyskoczył znienacka jakiś „celebryta lewicy”, jak na przykład Ryszard Kalisz. Adrian Zandberg – również w zarządzie partii – szacuje, że prawdopodobnie nawet 80 proc. zaangażowanych nie miało wcześniej bezpośredniego doświadczenia w polityce.
Co w programie?
W odróżnieniu od dotychczasowych nowych inicjatyw odwołujących się do lewicowości, Razem nastawia się przede wszystkim na sprawy społeczno-gospodarcze. Spośród licznych postulatów, proponuje choćby 75-procentowy podatek dochodowy od rocznych dochodów powyżej 500 tys. zł czy równą dla wszystkich emeryturę obywatelską. Zasadniczym celem partii jest bardziej wszechstronna przebudowa stosunków gospodarczych w stronę, która w większym stopniu oddaje równościowego ducha demokracji oraz przyznaje większą rolę państwu.
W stosunkowo niewielkim zakresie poruszane są postulaty obyczajowe. Obejmują one „równouprawnienie rodzin niezależnie od płci partnerów”; jest też mowa o refundacji antykoncepcji oraz jednolitym programie edukacji seksualnej w szkołach. Zwraca uwagę zawarte w programie partii sformułowanie: „Niezależnie od różnic, jakie dzielą nas w etycznej ocenie przerywania ciąży, jesteśmy przekonani, że rolą państwa nie jest stawanie w tej sprawie po stronie jednego światopoglądu”.
Jak wyjaśnia Adrian Zandberg, Razem nie chce angażować się w „hobbystyczną wojnę kulturową”. Partii chodzi raczej o to, by wszyscy mogli odnaleźć się w społeczeństwie ze swoimi systemami wartości i by zminimalizować przy tym przymus państwa.
Pożegnanie dinozaurów
Większość działaczy partii ma około 30 lat. To nowe pokolenie w sferze publicznej. Rozmowa z nimi jest uderzająca pod pewnym istotnym względem. Wbrew dotychczasowej polskiej praktyce politycznej, nie stawiają oni w centrum zainteresowań kwestii symbolicznych. Z ich punktu widzenia PO i PiS to podobne do siebie, konserwatywne społecznie i gospodarczo partie. Na pytanie, czy nie obawiają się, że postulaty gospodarcze Razem spotkają się wśród dużej części wyborców z porównaniami do porządków znanych z PRL-u, przedstawiciele ugrupowania odpowiadają, że sprawa stosunku do minionego ustroju jest dla nich politycznie nieistotna.
Chcą się zajmować bieżącymi problemami społeczno-ekonomicznymi Polaków, ważnymi w dzisiejszym kontekście. Tym samym trafnie wyrażają oczekiwania dużej części ludzi młodych, dla których powyborcze mowy Bronisława Komorowskiego o tym, że „musimy bronić wolności”, brzmią jak wystąpienia T. Rexa ogłaszającego konieczność obrony Parku Jurajskiego przed asteroidą. Wolność już mamy – pytanie brzmi, jak ją dzisiaj wykorzystać.
Zandberg przekonuje, że aby „dać ludziom nadzieję, trzeba do nich mówić o rzeczach, które są możliwe do wyobrażenia. I zarazem – myśleć o krok, o dwa kroki dalej”. Jak podkreśla, Razem chce „przełamać społeczną apatię”, zniechęcenie do polityki powodowane poczuciem, że politycy nie reprezentują interesów wyborców.
Zmysł rzeczywistości
Co to więc znaczy „lewica społeczna”? Obok świadomego przemyślenia relacji między państwem a rynkiem, przede wszystkim „poważną rozmowę o podziale dochodu narodowego w Polsce”, mówi Zandberg. Jak podkreśla, w Polsce do pracowników trafia mniejsza część tego dochodu – nie tylko w porównaniu z państwami zachodnimi, lecz także z krajami naszego regionu. Model ten – nie dość, że niesprawiedliwy – „w perspektywie paru lat stanie się nieproduktywny”, powodując uwięzienie nas w pułapce średniego rozwoju.
Zagraniczne punkty odniesienia mają tu ograniczoną rolę. Grecką Syrizę czy hiszpański Podemos członkowie Razem traktują raczej jako przykłady na rzecz tezy, że „inna polityka jest możliwa” (to hasło partii), niż jako proste wzorce do naśladowania. Model społeczno-gospodarczy, który inspiruje Razem, to model skandynawski. Ale „nie ma prostych dróg, nie da się kserować rozwiązań”, mówi Adrian Zandberg. Jest przekonany, że „w myśleniu lewicy nordyckiej bardzo ważnym elementem było jednoznaczne opowiedzenie się po stronie pracowników połączone z realizmem, zmysłem rzeczywistości”.
Czy inna polityka jest możliwa?
Cele Razem są ambitne i długofalowe. Jest godne uznania, że demokratyczne ideały, które przyświecają partii, znajdują odzwierciedlenie w jej strukturze organizacyjnej. Razem nie ma lidera, decyzje podejmują organy kolegialne. Procedura wyboru do nich jest zgodna z regułami uniemożliwiającymi dominację osób z dużych miast i zakłada uczestnictwo reprezentantów różnych grup społecznych. Blisko połowa członków organów zarządzających to kobiety. Obowiązuje progresywna składka członkowska, zależna od zamożności działaczy. Wprowadza to do polskiego życia publicznego dobre standardy.
Słabością propozycji programowych Razem jest z pewnością fakt, że stanowią one póki co w przeważającej mierze postulaty ideowe, nie są zaś efektem rzetelnie skalkulowanego programu ekonomicznego. Nie wiadomo więc, czy pomysły zwiększenia kwoty wolnej od podatku, budżetowego finansowania służby zdrowia czy podwyżek dla różnych grup zawodowych, a z drugiej strony propozycje podniesienia niektórych podatków (np. wprowadzenie podatku progresywnego dla firm czy zniesienie górnego limitu wynagrodzenia, od którego odprowadza się składki na ubezpieczenie społeczne) się bilansują.
Trudno też bez dodatkowych analiz – niezależnie od często dobrych intencji poszczególnych postulatów – przewidzieć skuteczność proponowanych reform w osiągnięciu założonych celów oraz ich ogólny wpływ na sytuację gospodarczą Polski. Z pewnością jednak te jasno sformułowane propozycje programowe są dobrym i ważnym punktem wyjścia do dyskusji.
Wreszcie, w opublikowanym na stronie partii programie właściwie nie ma słowa o polityce zagranicznej. To zagadnienie zostało odłożone do dalszych prac programowych. Ma ono istotne znaczenie w czasach, gdy na społeczeństwo, gospodarkę i demografię tak wielki wpływ wywiera zjawisko „pękania granic”. Globalizacja bezpośrednio oddziałuje na możliwości lewicowej polityki.
Cztery jaskółki na jesień
Na kilka sposobów Razem znakomicie wpisuje się w swoje czasy.
Po pierwsze, w ostatnich latach nastąpił całkowity rozkład tzw. lewicy parlamentarnej. Razem ma tego świadomość i nie angażuje do działania medialnych polityków kojarzonych w przeszłości z lewicą. Ruch ten nie opiera się na autorytecie przywódców, lecz jest kierowany oddolną energią społeczną – i w tym sensie oddaje ideały nowoczesnej lewicy.
Po drugie, Razem może okazać się pierwszą realną propozycją lewicową w III RP. SLD nigdy nie miało serca dla socjaldemokratycznej polityki gospodarczej, zaś jego przywódca skompromitował się choćby bezkrytycznym stosunkiem do tajnych więzień CIA w Polsce. W tej sprawie Razem podjęło uchwałę zakładającą dążenie do postawienia Leszka Millera oraz Aleksandra Kwaśniewskiego przed Trybunałem Stanu.
Po trzecie, gniew obywateli na wyalienowaną klasę polityczną daje większe możliwości ruchom jednoznacznie prodemokratycznym. Razem inteligentnie analizuje źródła owego gniewu i aspiruje do przetworzenia go w realne programy polityczne. Działacze partii nie zachowują się jak pasterze, którzy objawią wyborcom-barankom swoją mądrość, by następnie przeprowadzić ich do innej Polski. Mówią zrozumiałym językiem, traktując wyborców jak partnerów we wspólnej podróży. Utrzymanie tego tonu dyskusji to ważne, choć trudne zadanie. W politycznej walce stare, zwalczane „oczywiste prawdy” nadzwyczaj łatwo po prostu zastąpić nowymi.
Po czwarte, działacze Razem sprawiają wrażenie dobrze zorganizowanych i pragmatycznych. Wskazują na to nawet takie – pozornie – drobiazgi, jak sprawne przeprowadzenie głosowań nad 140 poprawkami do programu podczas dwudniowego zjazdu, zaangażowanie pełnych energii ludzi z całej Polski czy pomysłowe wykorzystanie infografik i profilu w mediach społecznościowych do budowania przekazu programowego.
Nie przesądzają jeszcze startu w najbliższych wyborach. Chcą mierzyć siły na zamiary. Paradoksalnie, jesienią to grupa dziś nieznanych osób może zapewnić jakąkolwiek obecność lewicy w parlamencie.