Gdy 20 października 2015 r. Rada Ministrów, jeszcze pod przewodnictwem Ewy Kopacz, przyjęła dokument pt. „Krajowa Polityka Miejska”, w środowisku aktywistów, szczególnie tych skupionych wokół Kongresu Ruchów Miejskich, zapanowało chwilowe poruszenie. W odróżnieniu jednak od dotychczasowych, temu towarzyszyło poczucie ulgi, ponieważ po wielu latach konsultacji, przepychania się z kolejnymi wersjami dokumentu, zawieszania i odwieszania prac, w końcu został on przyjęty – tuż przed zmianą rządu.

Krajowa Polityka Miejska zawiera spójną wizję rozwoju polskich miast i powstała na drodze konsultacji ze stroną społeczną. Przez lata była wyczekiwana z nadzieją, że to właśnie ona stanie się płaszczyzną porozumienia władz z ekspertami społecznymi w działaniach na rzecz rozwoju miast. W strategii znajdują się m.in. zalecenia dotyczące polityki zrównoważonego rozwoju (pojawiające się już w wielu dokumentach, jednak dopiero teraz, w akcie uchwalonym przez rząd, nabierają one znaczenia), wdrażania rozwiązań zatrzymujących rozlewanie się miast, kształtowania przestrzeni wysokiej jakości (z silnym akcentem na estetykę miejską!). Dokument podkreśla także znaczenie partycypacji społecznej w wyznaczaniu kierunków rozwoju w wybranych obszarach tematycznych.

W tej chwili dokument Krajowej Polityki Miejskiej wciąż znajduje się na stronach rządowych. Miejmy nadzieję, że w ciągu miesiąca nie uległ on politycznemu przeterminowaniu. | Wojciech Kacperski

Czy zmiana rządu i związane z tym ogłoszenie nowych pomysłów na „ulepszenie Polski” będą miały wpływ na realizację pomysłów zawartych w KPM? Pewną nadzieję budzi fakt, że dokument wciąż można znaleźć na stronach rządowych, a i nie bez znaczenia może być zapewnienie nowej pani premier, że rząd będzie wspierał budowę tańszych mieszkań na terenach państwowych. Zapisu o podobnej treści co prawda w KPM nie ma, ale w świetle kryzysu mieszkaniowego podobne deklaracje wydają się ważne i być może świadczą o wrażliwości rządu na przynajmniej jeden rodzaj problemów, z jakimi borykają się dziś mieszkańcy miast.

Początkowy optymizm studzi jednak analiza innych obszarów infrastrukturalnych, o których mówiła w swoim exposé Beata Szydło, ponieważ jej wizja zdaje się odchodzić od KPM. Ciągłe skupienie na budowie autostrad (teraz już tańszych!), a zupełne pominięcie koncepcji rozwoju transportu publicznego (w szczególności kolei), wydaje się wykluczać nadzieję na „dobrą zmianę”. A to nie wszystko. Zabrakło choćby wzmianki o stanie środowiska naturalnego w naszych miastach, konieczności monitorowania w nich stopnia czystości powietrza (mając w pamięci alarmy smogowe w Krakowie, aż dziw bierze, że pani premier nie zwróciła na to uwagi), czy też na kwestie suburbanizacji oraz „wymywania” mieszkańców z centrów miast. Oczywiście trudno wymagać, żeby tematyka miejska była tak silnie obecna w exposé, szkoda jednak, że zabrakło w nim jakiegokolwiek komunikatu ze strony nowego ministra infrastruktury dotyczącego jego stosunku do KPM.

Tego rodzaju dokumenty nie mają mocy ustawy czy rozporządzenia i nawet jeśli są formalnie przyjęte, poszczególne ministerstwa mogą działać według kierunku przyjętego przez nowe władze. Zignorowanie KPM przez rząd byłoby smutną perspektywą, na duchu podtrzymać powinien nas fakt, że w tej dziedzinie działają jeszcze samorządy. Można także liczyć na ruchy oddolne, które powinny przypominać o istnieniu tego dokumentu. W końcu nowa władza powiedziała, że będzie się wsłuchiwać w to, co mówią obywatele.

W normalnym świecie postanowienia tak bardzo słuszne, wynikające nie z nadania określonej opcji politycznej, ale z rozwiązań sprawdzających się na świecie, byłyby realizowane niezależnie od rządzącej partii politycznej. Nadchodzące miesiące pokażą, na ile nasza rzeczywistość przystaje do tej normalności.