syberiahistoriailudzie

W wyobraźni społecznej Polaków topos Syberii zajmuje szczególne miejsce. Opowieść o tej części świata zdominował w naszej kulturze dyskurs martyrologiczny, perspektywa katorżniczo-łagrowa. Myśląc o Syberii, większość z nas przywołuje obrazy z „Anhellego” Juliusza Słowackiego, „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, twórczości Józefa Czapskiego, Melchiora Wańkowicza i setek innych twórców naznaczonych piętnem Kołymy. W tle zawsze majaczą wizerunki „nieludzkiej ziemi” pędzla Artura Grottgera czy Aleksandra Sochaczewskiego. Przedstawienia te są oczywiście realistyczne, aczkolwiek odsłaniają jedynie część prawdy.

Wbrew stereotypom

Janet M. Hartley, brytyjska badaczka dziejów Rosji, związana naukowo z renomowaną London School of Economics, w monumentalnej pracy „Syberia. Historia i ludzie” zabiera nas w podróż do nieco innej krainy. Wiedzie czytelnika przez Ural, bezdroża Jakucji, dociera do Nadamurza, Czukotki i Kamczatki. Bohaterem najnowszej książki Hartley nie jest jednak surowy krajobraz, skuta lodem i śniegiem „kraina powolnego konania”. Na pierwszym planie pojawiają się mieszkańcy Syberii – autochtoni i migranci, którzy od wieków żyją na Dzikim Wschodzie.

Pomimo że pozostaje skupiona na syberyjskiej populacji, „Syberia” nie jest klasyczną pracą z zakresu historii społecznej, gdzie z rozdziału na rozdział badacz rekonstruuje zmienne warunki życia oraz przygląda się relacjom między poszczególnymi grupami ludzi. Celem Hartley, co autorka podkreśla na pierwszych stronach książki, jest nie tylko opis przeszłości, ale także chęć zrewidowania obiegowych przekonań na temat Syberii. Polski czytelnik, czytając deklaracje tego typu w książkach zachodnich sowietologów, często uśmiecha się z wyższością i politowaniem. Myśli wówczas: co badacz tkwiący za biurkiem w Londynie czy Nowym Jorku może tak naprawdę wiedzieć o Rosji? Przecież tylko my, potomkowie zesłańców i więźniów łagrów, możemy dawać wiarygodne świadectwo o „przeklętej ziemi”. Zachód niczego nas w tej materii nie nauczy, co najwyżej dojdzie do odkrywczego wniosku, że żyją tam nie tylko niedźwiedzie, wilki i tygrysy.

Hartley zdaje sobie sprawę z sugestywności wizerunku Syberii po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Mur berliński upadł, bariery mentalne – pozostały. Historyczka wie, że obraz Syberii jest niepełny i stanowi wypadkową strachu przed nieznanym i orientalistycznej fascynacji egzotyką. Autorka z mozołem, śledząc losy kolejnych grup społecznych, obala stereotypy narosłe wokół azjatyckiej części Rosji. I to zarówno na Zachodzie, jak i w Europie Środkowo-Wschodniej. Klasycznym przykładem stereotypu jest wizja Syberii jako krainy wolności, tolerancji, emancypacji i większej mobilności społecznej. Dla polskiego czytelnika zestawienie to brzmi oksymoronicznie, a może i bluźnierczo. Jednak po lekturze książki Hartley można odnieść wrażenie, że w naszej rodzimej historiografii po prostu bagatelizuje się problemy takie jak brak pańszczyzny na Syberii, rolę kobiet w handlu wewnętrznym, relacje międzyreligijne czy możliwości awansu urzędniczego. Z kolei w opracowaniach zachodnich fakty te ulegają niepotrzebnej mityzacji.

Hartley dystansuje się od obu rodzajów uproszczeń i śledząc trudno dostępne dane demograficzne, kreśli o wiele bardziej zniuansowany i osadzony w kontekście obraz syberyjskich stosunków społecznych. Brytyjska badaczka wykazuje na przykład, że większość osób kolonizujących Syberię stanowili tak zwani chłopi państwowi, żyjący na ziemi należącej do państwa, a nie do prywatnych właścicieli. Z tego powodu w dyskusji o zakresie swobód mieszkańców regionu większą uwagę zwrócić należy nie tyle na skalę pańszczyzny, ile na system dystrybucji ziemi i sposób przemieszczania się. Zjawisko zwiększonej aktywności ekonomicznej kobiet da się z kolei stosunkowo prosto uzasadnić strategiami matrymonialnymi większości kupców. Starsi i bogaci przedsiębiorcy chętnie żenili się z o wiele młodszymi kobietami, które ich przeżywały i ostatecznie przejmowały kontrolę nad majątkami. Podobnie rzecz się ma z kanałami mobilności społecznej – o szybkości kariery decydowały trudności kadrowe i komunikacyjne. Kolejne zagadnienie – tolerancja w stosunkach międzyreligijnych – jest trudniejsze do wyjaśnienia. Na Syberię migrowali wyznawcy różnych religii i sekt. Wśród nich byli prawosławni, żydzi, staroobrzędowcy, mołokanie, duchoborcy, skopcy. Na miejscu stykali się oni z buddyzmem i szamanizmem. Hartley stwierdza: „Ponieważ nie brakowało tu ludzi różnych wyznań, także takich, które w Rosji europejskiej były prześladowane, mieszkańcy syberyjskich miast mieli zapewne więcej zrozumienia dla innowierców”.

Kwestie dotyczące relacji między klasami, płciami i wyznaniami mogą zdawać się nam drugorzędne w zestawieniu z polityczną historią Syberii – jednego wielkiego więzienia, do którego zsyłano niepokornych wobec caratu. Otóż, jak klarownie wyjaśnia Hartley, więźniowie do czasów ZSRR stanowili margines (w sensie statystycznym, a nie kulturotwórczym) społeczeństwa syberyjskiego. Dane cytowane przez autorkę mogą nas zaskoczyć – w 1898 r. na 5,76 mln mieszkańców Syberii więźniów było zaledwie 300 tys., czyli nieco ponad 5 proc. „Można by więc raczej uznać Syberię za krainę ludzi wolnych niż ziemię niewoli”, konstatuje historyczka.

Tego rodzaju stwierdzenia mogą nie przypaść do gustu wielu polskim czytelnikom wychowanym na kulcie martyrologicznej przeszłości Narodu. Cóż, megalomania Polaków nadal żywi się okruchami chleba syberyjskich katorżników. Warto jednak spróbować porzucić na moment klisze męczeństwa i pochylić się nad skomplikowanymi i niezwykle barwnymi dziejami społecznymi Syberii. Okaże się wówczas, że dla tysięcy Polaków region ten stawał się obszarem samorealizacji. Uwaga ta dotyczy oczywiście części polskiej diaspory na Syberii – głównie naukowców. Hartley przypomina m.in. dokonania Aleksandra Czekanowskiego, który podczas marszu z Kijowa do Tobolska zebrał kolekcje mrówek, a później prowadził badania geologiczne w Irkucku i nad Leną. Jego imieniem nazwano Góry Czekanowskiego.

Z oczywistych względów Hartley nie mogła wyliczyć dokonań wszystkich Polaków – odkrywców Syberii. A warto przecież pamiętać o pracach Benedykta Dybowskiego, uczestnika powstania styczniowego, zoologa i geologa, badacza Bajkału, czy o niesamowitej karierze Pawła Chmielewskiego, szlachcica, który z zesłańca awansował na stanowisko wojewody jenisejskiego. To tylko wybrane i zapewne większości Polaków nieznane przykłady na to, że wywózka na Sybir nie musiała oznaczać śmierci w kajdanach.

Postkolonialne odczytanie Syberii

Książka Hartley składa się z 16 rozdziałów. Co rzadko spotykane, ich układ ilustruje udany kompromis między sekwencją chronologiczną a problemową. Chociaż autorka zarzeka się, że „praca nie jest studium relacji między centrum a peryferiami kraju ani próbą rozstrzygnięcia, w jakim stopniu można uznać Syberię za «wewnętrzną» kolonię rosyjskiego czy radzieckiego państwa”, „Syberia” wpisuje się w modny obecnie nurt postcolonial studies. Perspektywa taka zyskuje na znaczeniu, jeśli zastanowimy się nad ewolucją wyobrażeń o Syberii – czy to nad Tamizą, czy nad Wisłą.

Hartley pisze wiele o modelach ekspansji terytorialnej. Charakteryzuje rządzących i rządzonych. Ujawnia sieci dominacji zarówno politycznej, jak i ekonomicznej. Dokładnie analizuje rosyjskie instrumentarium kolonialne. Zaangażowanie na wschodzie „przeżywano jako «olśnienie»: Syberia stała się ziemią obiecaną i przeznaczoną, a nie tylko niegościnną krainą wygnania dla ludzi niepożądanych i przestępców”. Zdobycze terytorialne „porównywano (…) z podbojem Nowego Świata przez Cortésa (…) i z otwarciem drogi na amerykański Zachód”. Przyamurze „przedstawiano niemal jak ziemię obiecaną czy eldorado”. „Rosjanie porównywali się z amerykańskimi zdobywcami Dzikiego Zachodu. «Misja» Rosji była potężną, choć nieco zawiłą kombinacją rosyjskiej kultury, tryumfu chrześcijaństwa, a ściślej prawosławia, i tryumfu Europy i Europejczyków nad Wschodem”.

Hartley zauważa dysonans między retoryką misji cywilizacyjnej i nawracania na prawosławie (czasy carów) czy propagowania idei samostanowienia się narodów (ZSRR) a przedmiotowym traktowaniem mieszkańców Syberii. Do autochtonów od początku odnoszono się z paternalizmem i wyższością. Ich cielesna obecność okazywała się kluczowa podczas penetracji nieznanych krain oraz niezbędna przy realizacji projektów infrastrukturalnych autorstwa moskiewskich planistów. W praktyce Tunguzi, Jakuci, Buriaci i dziesiątki innych rdzennych ludów trafiali do syberyjskiego bestiariusza niedaleko od soboli, gronostajów i lisów. Siła mięśni, cenne futra, a później zboże i surowce – to prawdziwe bogactwa Syberii.

Postkolonialne odczytanie dziejów społecznych Syberii uzmysławia skalę wyzysku autochtonów i czystek etnicznych, których celem stało się utwierdzenie monokultury rosyjskiej. Identyczne zjawiska, jak sugeruje wykładowczyni London School of Economics, towarzyszyły ideologii kolonialnej Wielkiej Brytanii i Francji w Afryce czy eksterminacji Indian w czasie podboju Dzikiego Zachodu. Co więcej, analogii tych doszukać się można także w mechanizmie kształtowania się tożsamości społecznej ludów postkolonialnych.

Wkroczenie nowoczesności do Syberii zaowocowało wzrostem poczucia syberyjskiej odrębności. Już w drugiej połowie XIX w. rodziły się koncepcje oderwania tej części Cesarstwa Rosyjskiego, „ustanowienia republiki złożonej z krajów zjednoczonych na zasadzie federacji, podobnie jak stany Ameryki Północnej”. Idee te, z pozoru utopijne, powróciły po rozpadzie ZSRR. Hartley opisuje dynamiczny wzrost popularności syberyjskich regionalistów na początku XXI stulecia. Zyskują oni rozgłos dzięki programowi, w którym mieszają się trzy elementy: pamięć o eksploatacji gospodarczej przez Moskwę, wiara w samowystarczalność ekonomiczną i idea odbudowy zagrożonego katastrofą środowiska przyrodniczego. Proces ten obejmuje także obszar kultury: pojawia się odrębna literatura syberyjska, podejmowane są próby stworzenia „języka syberyjskiego”. Mitów założycielskich, jak to bywa w przypadku ludów postkolonialnych, paradoksalnie dostarcza przeszłość kolonialna – są one już jednak na nowo interpretowane. W wyobraźni społecznej na nowo rozgościli się nieustraszeni Kozacy, bezlitośni odkrywcy, dzielni dekabryści, zesłańcy zasłużeni dla kultury czy naukowcy z radzieckiego centrum w Akademgorodku. Syberia wynajduje się sama na nowo.

Książka:

Janet M. Hartley, „Syberia. Historia i ludzie”, przeł. Joanna Gilewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2015.