Eliminowanie glutenu i laktozy z diety jest nie tylko wynikiem problemów zdrowotnych, ale też modą. Ten trend to żyła złota. Producenci zyskali pole do promocji produktów specjalnych, niezawierających popularnie unikanych składników.

Niezależnie od tego, czy wykluczanie niektórych składników to faktyczna potrzeba czy inspirowany modą pomysł, częstość nabijania konsumentów w butelkę przyprawia o zawrót głowy i przykre objawy nietolerancji.

Wybierając jedzenie, możemy najbardziej wymiernie wpływać na zdrowie. Nic dziwnego, że szukamy odpowiedniej diety, naprawdę służącej ciału i duszy. Dlatego trendy „eliminacyjne” nie są niczym złym, choć sama podchodzę do nich sceptycznie. Jeśli bez laktozy czujesz się lepiej – super! Gdy po odstawieniu glutenu masz wrażenie, że bardziej chce się żyć – doskonale. Jeśli jednak wybierasz ser bez laktozy, o 50 proc. droższy od „zwykłego”, zastanów się jeszcze raz.

„Ser bez laktozy jest super, smakuje tak samo jak zwykły” – wiele osób, które próbowały, potwierdza ten sąd (nie jest to wynik badania na grupie reprezentatywnej, to raczej informacja zwrotna od garstki, nieświadomych tworzenia rankingu, znajomych konsumentów). Jak produkt bez laktozy tak świetnie udaje ten „zwykły”? To proste, oba są tak samo bezlaktozowe.

Laktoza jest cukrem mlecznym, który występuje właśnie w mleku. Jest trawiona w jelitach, jeśli wytwarzają niezbędny do tego procesu enzym zwany laktazą. Gdy go brakuje, mamy do czynienia z nietolerancją, której wyróżniamy trzy rodzaje. Alaktazja, czyli wrodzony niedobór laktazy, zdarza się niezwykle rzadko i wymaga całkowitej eliminacji laktozy z diety. Dwa pozostałe rodzaje mają charakter nabytych. Nietolerancja wtórna zachodzi, gdy organizm nie wytwarza dostatecznej ilości enzymów trawiennych czasowo, np. w wyniku antybiotykoterapii lub po nawracających infekcjach żołądkowo-jelitowych. Nietolerancja pierwotna ma natomiast charakter przewlekły. Jednak zazwyczaj organizm jest w stanie strawić niewielkie ilości mlecznego cukru, nawet przy niedoborach laktazy w jelitach. Jeśli więc kawę lubimy wyłącznie z mlekiem, nie musimy rezygnować z niej w zupełności: jedną białą kawę raz na kilka dni wypijemy bez przykrych skutków.

Jeśli mleko wpływa fatalnie na samopoczucie, trzeba je odstawić. Choć jest naturalnym źródłem wapnia, można czerpać ten składnik z innych produktów. Co z przetworami mlecznymi? Naturalne przetwory mleka – np. kefir, jogurt czy sery twarde lub pleśniowe – zawierają bakterie, które produkują laktazę, w związku z czym nie uświadczymy tam laktozy. Oczywiście mowa o naturalnych produktach. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy trzeba zawsze czytać etykiety, na pewno straci je, jeśli nie toleruje laktozy. Z natury rzeczy jogurt naturalny nie zawiera cukrów mlecznych, jeśli jednak producent doda do niego mleko w proszku – które jest niemal czystym mlecznym cukrem – bakterie jogurtowe nie zdołają się z nim uporać. Nawet w porządnych produktach często zmienia się skład, dlatego jego treść czytajmy przy każdym zakupie. Tym sposobem możemy jeść „zwykły” ser, unikając przy tym bezsensownych haseł i niepotrzebnie wyższej ceny.

Gluten, którego nie było

„Płatki kukurydziane są teraz bez glutenu, a smakują tak samo” – to zdanie z reklamy klasycznych kukurydzianych płatków znanej marki stało się branżowym żartem dietetyków.

Gluten owe płatki mogły zawierać wcześniej ewentualnie w śladowych ilościach, które występowały w fabryce. Jak wiemy, nietolerancja glutenu to poważna choroba genetyczna – celiakia. Wciąż występuje u niewielu osób, których dieta wymaga specjalistycznych produktów. Jeśli to z ich powodu wielki koncern wprowadził osobną linię produkcyjną, by wytwarzać płatki w pełni dla nich bezpieczne, to godny podziwu gest. W szerszym kontekście można jednak odnieść wrażenie, że chodziło o wywołanie nagłej gorączki wśród entuzjastów bezglutenowej diety, których jakąś nadzwyczajną siłą przekonano, że brak glutenu w kukurydzy jest wielką nowością.

Przykład ze sklepowej półki – obok siebie dwie paczki kukurydzianych płatków. Jedna – znanej marki, opisana jako pozbawiona glutenu, druga – firmy nieznanej, może zawierać śladowe ilości glutenu. Jaka jest przewaga drugiej nad pierwszą? Kosztuje połowę mniej, a jednocześnie ma krótszą listę składników: nie zawiera azotynów i innych stabilizatorów.

Jedzenie ma znaczenie, jest podstawą zdrowego życia, a dietą można leczyć. Ale na nic ta wiedza, jeśli nie zaczniemy odwracać opakowań i czytać drobnych druczków, a także szukać szczegółowych informacji na temat nowych trendów w odżywianiu. Producenci będą nas bezwzględnie wykorzystywać, pisząc oczywistości czerwonymi literami. A nietolerancja ściemy to ta, którą powinniśmy pielęgnować.

 

Źródło informacji na temat laktozy:

http://www.diagnostykalaboratoryjna.eu/journal/DL1.49.I.71.pdf