Trybunał Konstytucyjny orzekł w środę, że uchwalona przez Prawo i Sprawiedliwość nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym jest niezgodna z Konstytucją. Premier Beata Szydło zapowiedziała jednak, że rząd nie opublikuje orzeczenia TK, ponieważ uważa, że zostało wydane w niewłaściwym trybie.

Jeżeli nie nastąpi nagły zwrot akcji, konsekwencje zaistniałej sytuacji będą fatalne. Rząd osiągnie cel „unieszkodliwienia” Trybunału Konstytucyjnego, ale za cenę otwartego podważania porządku konstytucyjnego, Trybunał będzie zaś w praktyce orzekać tylko dla sportu, jego kolejne wyroki nie będą bowiem publikowane i rząd będzie je uznawać za nieistniejące.

Zasada nr 1: PiS zawsze wygrywa

Partia rządząca już zawczasu zabezpieczyła się przed uznaniem swojej ustawy za niekonstytucyjną. Ustawa uchwalona przez Prawo i Sprawiedliwość nie wprowadzała vacatio legis, czyli odstępu czasowego między dniem uchwalenia ustawy a terminem, od którego zaczyna obowiązywać. Wprowadzenie takiego odstępu umożliwiłoby Trybunałowi zbadanie ustawy pod względem konstytucyjności, jeszcze zanim weszłaby ona w życie. Celem partii rządzącej było zapobieżenie takiej sytuacji. Tym samym PiS postanowił, przy pomocy sztuczek legislacyjnych, uniknąć podległości wymogom polskiej konstytucji.

Co więcej, gdyby TK miał orzekać na podstawie znowelizowanej ustawy, musiałby to uczynić w składzie co najmniej 13 sędziów, choć w wyniku jesienno-zimowych kontrowersji wokół desygnowania nowych sędziów do TK, aktualnie do orzekania dopuszczonych jest tylko 12 sędziów (Konstytucja stanowi, że TK składa się z 15 sędziów). Jako że Andrzej Duda – ignorując wcześniejsze orzeczenie Trybunału – cały czas nie zaprzysiągł trójki sędziów wybranych przez poprzedni parlament, aby w ogóle orzekać na podstawie znowelizowanej ustawy, TK musiałby zgodzić się na przyjęcie w swoje szeregi „nadliczbowych” sędziów wybranych w grudniu przez PiS. Owa trójka zapewne dołączyłaby do dwóch głosów odrębnych zgłoszonych przez sędziów wybranych przez PiS i aktualnie już orzekających w TK, w związku z czym przeciwko wyrokowi uznającemu niekonstytucyjność nowelizacji opowiedziałoby się pięcioro na 15 sędziów Trybunału. Wprowadzony nowelizacją wymóg orzekania większością 2/3 głosów spowodowałby więc, że TK nie mógłby podważyć konstytucyjności nowelizacji autorstwa PiS, a partia Jarosława Kaczyńskiego osiągnęłaby swój cel, niwelując ryzyko orzekania o niekonstytucyjności uchwalanych przez siebie ustaw.

Zasada nr 2: jeżeli PiS przegrywa, patrz treść zasady nr 1

W tej sytuacji TK zdecydował się orzekać o konstytucyjności PiS-owskiej ustawy nie na podstawie przepisów samej ustawy, lecz wprost w oparciu o przepisy Konstytucji, w składzie 12 sędziów.

Sędzia sprawozdawca Stanisław Biernat stwierdził w uzasadnieniu orzeczenia, że przewidziane w nowelizacji „drastyczne ograniczenie możliwości funkcjonowania TK oznacza naruszenie podstawowych pryncypiów ustrojowych Rzeczpospolitej”.

Problem polega na tym, że zdecydowany atak partii rządzącej na III RP nie ogranicza się do chęci jej naprawy, lecz rozciąga się właśnie na wolę „naruszenia podstawowych pryncypiów ustrojowych Rzeczpospolitej”. Przedstawiciele PiS-u będą więc pokazywać wyrok TK jako przejaw obrony zepsutego systemu przez przedstawicieli jego elit.

Zaistniała sytuacja nie będzie korzystna dla nikogo. Obywatele mogący dotąd liczyć na orzeczenia TK jako drogę ratunku w rozmaitych sytuacjach, będą bezradni w starciu z państwem. Badanie praworządności uchwalanych ustaw będzie niemożliwe, co grozi niedostateczną ochroną obywatelskich praw i wolności. Do tego dojdzie cały szereg wątpliwości proceduralnych, skutkujący wysokim poziomem niepewności w polskim systemie prawa.

Reakcja naszych zagranicznych partnerów będzie musiała być jednoznaczna. Instytucje międzynarodowe potępią działania rządu, w szczególności w kontekście opinii Komisji Weneckiej, która podda krytyce projekt ustawy o TK autorstwa PiS. To spotęguje konfliktowe nastawienie rządu wobec Europy, związane z przesadnym strachem o utratę przez Polskę suwerenności. Pogorszenie sytuacji międzynarodowej wokół Polski wraz z powstałym stanem niepewności prawnej wywoła reakcję inwestorów, a agencje ratingowe będą miały świetne powody, aby już na dobre obniżyć Polsce notowania – i to z powodów politycznych.

Nie ma drogi na skróty

Jako że sędziowie Trybunału po godzinach pracy także mają trudności z powstrzymaniem się od komentarzy politycznych, Jarosław Kaczyński będzie mógł ze spokojem ogłosić zwycięstwo i stan podwyższonej gotowości w obliczu „ataku politycznego” wrogich sił wewnętrznych i zewnętrznych. Polska będzie dzielnie „stawiać opór” Zachodowi i zagranicznemu kapitałowi, a także „elitom III RP”, ale efektem tych działań nie będzie zapowiadane lepsze i silniejsze państwo, lecz stopniowe spychanie naszego kraju na głębokie peryferia Europy. W tym swojskim miejscu będziemy się mogli cieszyć z tego, jak bardzo jesteśmy suwerenni i będzie to musiała być radość ogromna, ponieważ wielu więcej powodów do radości niestety nie należy się spodziewać.

Nasze państwo nigdy nie miało szczęścia do trwałych instytucji i pewnego prawa. Choćby z tego powodu, jeżeli Polska ma być lepszym krajem, musimy przestać chodzić na skróty. PiS powinien więc przede wszystkim działać w granicach prawa i z szacunkiem wobec istniejących instytucji, nawet gdy dąży do ich zmiany – Trybunał należy do wszystkich Polaków, a więc także do zwolenników tej partii. Opozycja musi zaś przyjąć, że część „woli ludu” faktycznie stoi po stronie Prawa i Sprawiedliwości, i raczej konsekwentnie proponować alternatywne, wiarygodne opowieści polityczne, nie zaś czcić polskie przekleństwo nieustannego delegitymizowania rządu.

Wszystko to wymaga zaakceptowania poglądu, że mieć rację to za mało, a sprawiedliwość nie zawsze jest po naszej stronie. Niestety jak na razie wszyscy są zdania, że lepiej pójść na skróty.

* Tekst został zmieniony. W jego pierwotnej wersji błędnie podano imię sędziego Stanisława Biernata.