Julian Kania w rozmowie z prof. Markiem Chmajem („Kryzys polityczny, nie konstytucyjny”) cytuje moje pytanie: „Co stałoby się z tymi sędziami, gdyby posiedzenie Sejmu nowej kadencji odbyło się wcześniej, kiedy urzędująca trójka [sędziów TK] nie skończyła jeszcze urzędowania? Czy wówczas ich wybór także byłby prawidłowy?”.
Prof. Chmaj odpowiada: „Profesor Czaputowicz zapomina, że przed ustawą z 25 czerwca 2015 r. sędziów TK wybierano na podstawie regulaminu Sejmu. Wtedy następcę wybierano na 30 dni przed zakończeniem kadencji poprzednika. Więc Sejm, choć i jego kadencja dobiegała końca, miał obowiązek wybrać nowego sędziego miesiąc przed zakończeniem kadencji ustępującego”.

Prof. Chmaj sugeruje więc, choć nie stwierdza tego wprost, że wybór sędziów w opisanej przeze mnie sytuacji byłby prawidłowy. Tymczasem wątpliwości w tym zakresie rozstrzygnął Trybunał. W orzeczeniu z 3 grudnia 2016 r. czytamy: „z art. 194 ust. 1 Konstytucji wynika obowiązek wyboru sędziego Trybunału przez Sejm tej kadencji, w trakcie której zostało opróżnione stanowisko sędziego Trybunału”. Trybunał precyzuje także, że w art. 194 Konstytucji „nie chodzi o jakikolwiek Sejm, ale o ten, którego czasowy zakres działania pokrywa się z dniem wygaśnięcia bądź upływu kadencji sędziego Trybunału”. Trybunał podkreśla zatem konieczność przestrzegania konstytucyjnej zasady zachowania zgodności kadencji Sejmu władnego dokonać wyboru z terminem upływu mandatu sędziego.

Załóżmy na chwilę, jak sugeruje prof. Chmaj, zdając sobie sprawę z kontrowersyjności tego założenia, że regulamin Sejmu stoi wyżej w hierarchii prawa niż konstytucja. W jaki wówczas sposób mieliby zostać wybrani sędziowie „grudniowi”? Ponieważ kadencja nowego Sejmu rozpoczęła się później niż 30 dni przed opróżnieniem mandatów, czy miałyby one pozostać trwale nieobsadzone? Nie było przecież możliwe wypełnienie dyspozycji regulaminu w zakresie zgłoszenia kandydata 30 dni przez opróżnieniem mandatu przez nowy Sejm. Uznając wybór sędziów „grudniowych” za niekonstytucyjny, Trybunał rozstrzygnął także i tę kwestię.

Trybunał stwierdził również, że „[m]ożliwa jest oczywiście sytuacja, gdy Sejm nie zdoła obsadzić stanowiska sędziego Trybunału ze względu na różne okoliczności faktyczne, takie jak brak poparcia kandydata bądź krótkie terminy przeprowadzenia procedury wyborczej ze względu na bliskie wybory parlamentarne. W takim wypadku obowiązek wyboru sędziego Trybunału przechodzi w naturalny sposób na kolejny Sejm”. Trybunał dodał, że „nie ma konstytucyjnych przeszkód, aby – przejściowo – Trybunał działał w zmniejszonym składzie”.

Z orzeczenia Trybunału można zatem wywieść, że w sytuacji, gdy zachodzą istotne okoliczności, a taką niewątpliwie była niemożność określenia, czy mandat sędziego upłynie podczas obecnej czy następnej kadencji parlamentu, Sejm powinien powstrzymać się z wyborem. Wówczas wyboru dokonałby już Sejm kolejnej kadencji.

W konkluzji Trybunał zaprzeczył jednak sam sobie, stwierdzając: „zgodnie z zasadą, że sędzia Trybunału jest wybrany przez Sejm tej kadencji, w trakcie której zostało opróżnione jego stanowisko, wybór oparty na tej podstawie był w tym wypadku [sędziów „listopadowych”] ważny […]”. Otwarte pozostaje zatem pytanie: czy byłby on także ważny, gdyby Prezydent zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu przed 6 listopada? I czy w związku z tym wybór ten można uznać za konstytucyjny?

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Aut. Adrian Grycuk (Own work) [CC BY-SA 3.0 pl] Źródło: Wikimedia Commons