To nieprawda, że żyjemy coraz dłużej. A dokładniej – jest to tylko część prawdy. W ciągu ostatnich dziesięcioleci średnia długość życia w krajach rozwiniętych znacznie się wydłużyła. Statystycznie rzecz biorąc, także Polacy żyją coraz dłużej. Nie oznacza to jednak, że maksymalna długość życia w tym czasie również uległa jakiejkolwiek zmianie. Rekord długości życia od 20 lat nie został pobity. Nikt nie udowodnił, że żył dłużej niż 122-letnia Francuzka Jeanne Calment. Limit 120 lat wydaje się wynikać z wewnętrznych ograniczeń biologicznej budowy człowieka i pozostaje niewrażliwy na osiągnięcia medycyny. Współcześnie nie brakuje jednak naukowców, którzy dążą do przekroczenia tej granicy.
Wizjonerzy w walce z umieraniem
Istnieją co najmniej cztery potencjalne sposoby na nieśmiertelność. Dmitry Itskov, rosyjski miliarder, pracuje nad przeniesieniem ludzkiej świadomości na komputer. Wierzy, że uda mu się tego dokonać do końca 2045 r.
Instytut Palo Alto wyznaczył nagrodę wysokości 500 tys. dol. dla zespołu naukowców, któremu uda się wydłużyć życie wybranego ssaka o połowę w stosunku do typowej długości życia tego gatunku. Hasło reklamujące nagrodę brzmi „Let’s hack the code!” i nawiązuje do idei przeprogramowania kodu genetycznego w taki sposób, by powstrzymać naturalny proces starzenia się. Rozdanie nagród przewidywane jest na rok 2019.
Z kolei Aubrey de Grey, autor książki pt. „Ending Aging” i założyciel SENS Research Foundation, jest przekonany, że klucz do długowieczności leży w rękach biotechnologów. Jego zdaniem to dzięki przyszłości medycyny regeneracyjnej umożliwiającej naprawianie szkód związanych ze starzeniem na poziomie komórkowym będziemy w stanie żyć znacznie dłużej i zdrowiej. Jeśli jednak nauka i medycyna nie odkryją lekarstwa na starość za jego życia, Aubrey de Grey planuje zamrozić własne ciało w instytucji zajmującej się krioniką. O zamrażaniu ciał ludzi, którzy żywią nadzieję, że w przyszłości uda się ich bezpiecznie rozmrozić, pisałam już w jednym z poprzednich bioetycznych felietonów.
Reperowanie starzejących się tkanek na poziomie komórkowym, przeprogramowanie organizmu dzięki inżynierii genetycznej, przeniesienie ludzkiej świadomości ze śmiertelnego ciała na niezniszczalny nośnik lub wybudzanie zmarłych przez ich odmrażanie – to pomysły na styku nauki i science fiction, jedne mniej, inne nieco bardziej prawdopodobne. Z każdym wiążą się specyficzne problemy techniczne i moralne. Czy przeniesienie ludzkiej świadomości na cyfrowy nośnik to faktycznie szansa na nieśmiertelność? Czy oznaczałoby to raczej jedynie szansę na skopiowanie własnego umysłu – stworzenie „cyfrowego bliźniaka” o identycznej osobowości i takich samych wspomnieniach? I czy nawet jeśli udałoby się nam w pełni zrozumieć i odwrócić genetyczny mechanizm powodujący starzenie się zwierząt, to czy powinniśmy w przyszłości dopuścić do tak ryzykownych eksperymentów na człowieku? A jeśli tak, od którego momentu najlepiej zatrzymać proces starzenia?
Załóżmy jednak, że medycyna regeneracyjna wraz z inżynierią genetyczną wyeliminowały zjawisko starzenia się i związanej z nim naturalnej śmierci. Po przekroczeniu 20. roku życia wszystkie komórki naszego ciała zyskują zdolność nieskończonej regeneracji. Na naszych twarzach nie pojawiają się zmarszczki, wraz z wiekiem nie tracimy sił, wyeliminowane zostały także wszelkie choroby związane ze starzeniem.
Czy warto dążyć do nieśmiertelności?
W historii kultury naszej cywilizacji, w mitach, legendach, kinie i literaturze nie jest łatwo znaleźć szczęśliwego nieśmiertelnika. Olimpijscy bogowie czerpali radość z wieczności, ale poza niestarzejącymi się ciałami dysponowali także szeregiem nadprzyrodzonych sił. Czy nieśmiertelny człowiek przypominałby raczej Dionizosa czy może Syzyfa po wsze czasy wykonującego tę samą bezsensowną pracę? Syzyf marzył o nieśmiertelności, więc został na nią skazany – tym, co najbardziej przeraża w jego losie, jest właśnie nieskończoność kary. Czy gdyby jednak udało mu się ukryć przed bogami i żyć wiecznie na ziemi, byłby szczęśliwy? Baśniowe losy innych nieśmiertelnych postaci – wampirów – wydają się sugerować, że niekoniecznie. Tragizm tych istot (poza tym, oczywiście, że muszą pić krew) polega na świadomości bycia wiecznym w przemijającym świecie. Przywiązanie do zmieniających się miejsc i starzejących się śmiertelników skazuje wampiry na samotność. Co więcej, „typowy” wampir jest osobą znudzoną, zblazowaną. Czy nieśmiertelny człowiek, nawet w otoczeniu innych nieśmiertelników, także nie straciłby z czasem apetytu na życie?
To właśnie problem zobojętnienia, nudy i przesytu pojawia się w wielu rozważaniach o wiecznym życiu jako pierwszy. Czy mając świadomość własnej nieśmiertelności, można jeszcze żyć chwilą? Czy po 150 latach różnorodnych doświadczeń można przeżyć coś pierwszy raz? Zdaniem Leona Kassa, konserwatywnego amerykańskiego bioetyka, przyjemność, którą możemy czerpać z życia, nie będzie się wcale wydłużać proporcjonalnie do jego długości. Aby odczuwać ciekawość i podekscytowanie, aby mieć motywację w dążeniu do celu, konieczna jest, jego zdaniem, świadomość własnej śmiertelności. W swoim, pisanym ku chwale skończoności, tekście Kass twierdzi, że życie pozbawione perspektywy śmierci byłoby zbyt lekkie i puste, wręcz nieludzkie. Poświęcając swój skończony czas komuś lub czemuś, zawsze musimy zrezygnować z czegoś innego; człowiek nieśmiertelny nie będzie musiał dokonywać takich wyborów – realizację każdego zamiaru może odłożyć na później.
David Gems, brytyjski biogerontolog, nie zgadza się z tak pesymistyczną wizją nieśmiertelnej egzystencji. Przyznaje jednak, że brak perspektywy śmierci z pewnością wpłynie na to, w jaki sposób ludzie kształtują swoje życiowe plany. Dzisiejszy ideał stabilnego i dojrzałego człowieka, który na pewnym etapie życia powinien doznać poczucia spełnienia, może nie być skuteczną receptą na szczęście w warunkach nieskończoności. Zdaniem Gemsa ludzie wyzwoleni z ram życiowych etapów – młodości, dojrzałości i starości – mogą wiele zyskać. Aby jednak skorzystać z niekończących się możliwości, trzeba być nieustannie otwartym na przyszłość.
Nieśmiertelni dyktatorzy i globalne nierówności
Egzystencjalne problemy z nieskończonością bledną jednak wobec wyzwań społecznych stawianych przez nowe technologie. Jeśli nieśmiertelni ludzie dalej chcieliby mieć nieśmiertelne dzieci, oczywistym problemem staje się przeludnienie. Zarówno historia, jak i literatura dostarczają wielu drastycznych przykładów kontroli urodzeń na masową skalę. Przykładowo, w opowiadaniu pt. „2BR02B” Kurta Vonneguta każdy, kto chce mieć dziecko, musi najpierw zrobić mu miejsce, namówiwszy kogoś bliskiego, aby udał się dobrowolnie umrzeć do Federalnego Biura Eliminacji. Choć taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny w liberalnych państwach Zachodu, już dziś, zdaniem niektórych bioetyków, przedłużanie swojego życia w świecie ograniczonych zasobów jest wyrazem egoizmu i niesprawiedliwości międzypokoleniowej.
Być może jednak nieśmiertelni ludzie nie będą już odczuwać potrzeby zakładania rodzin i wychowywania dzieci. Opisany przez Richarda Dawkinsa „samolubny gen” będzie mógł wiecznie trwać w jednym ciele, a historia każdego rodu zatrzyma się na pierwszym pokoleniu, które zyska nieśmiertelność. Taki scenariusz rozwiązałby ekologiczne problemy planety. Jednak nieśmiertelne społeczeństwa mogą prowadzić do zamrożenia obecnych relacji władzy oraz zastojów w każdej dziedzinie życia, spowodowanych brakiem świeżego spojrzenia nowych pokoleń.
Wszystko jednak wskazuje na to, że nawet jeśli faktycznie odkryjemy lekarstwo na śmierć, nie będzie ono dostępne dla wszystkich. Skoro nie wszyscy mają dziś dostęp do tak podstawowych dóbr jak woda pitna, żywność czy najprostsze leki, jest wyjątkowo mało prawdopodobne, aby zaawansowane terapie medycyny regeneracyjnej lub inżynierii genetycznej stały się dostępne dla wszystkich. Różnice w oczekiwanej długości życia mieszkańców różnych miejsc na naszej planecie są gigantyczne – to 50 lat w Sierra Leone i 83 lata w Szwajcarii. Jeśli któraś z opisanych na początku tego artykułu technologii zacznie w końcu osiągać znaczne sukcesy, obecne dysproporcje będą rosnąć… w nieskończoność.
* Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: Marian Sigler [Public Domain]; Źródło: Wikimedia Commons