Szanowni Państwo,
śmierć Zygmunta Baumana w początkach roku sprowokowała powrót dyskusji na temat jego wkładu w światową filozofię i socjologię. Wyrażane ponad granicami opinie koncentrowały się głównie wokół jego koncepcji płynnej nowoczesności, a także głośnej książki „Nowoczesność i Zagłada” wydanej w 1989 r. Zastanawiano się m.in., na ile proponowane przez niego koncepcje wciąż tłumaczą współczesne czasy, a na ile były adekwatne w latach 90., czyli okresie największego rozkwitu postmodernizmu.
W Polsce dyskusja miała inny odcień. Można powiedzieć, że od razu wpadła w swoiste koleiny, te same, w które wpada wiele kontrowersyjnych polskich biografii. Po dwóch stronach barykady ustawiły się grupy przekonanych. Z jednej strony dość bezkrytyczni apologeci twórczości, z drugiej – krytycy totalni biografii Baumana. Wedle tych ostatnich myśliciel ten nie jest godzien głębszej refleksji ze względu na swoje zaangażowanie w komunistyczny aparat represji w latach 40. XX w.
Niniejszy temat tygodnia jest próbą odczarowania tej dyskusji. Zygmunt Bauman pisał dla „Kultury Liberalnej” nie raz. Dość choćby przypomnieć jego wypowiedź o przyszłości lewicy lub o wpływie nowych technologii na demokrację. Tym bardziej pragniemy dokonać oglądu biografii Baumana i jego dzieła z perspektywy jego długiej ewolucji jako człowieka i myśliciela, zamiast koncentrowania się na tym lub innym etapie życia. Przy czym, warto zaznaczyć, nie uważamy, by sprawa służby Zygmunta Baumana w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego była nieistotna. Nie uznajemy samego podnoszenia kwestii biograficznych za przejaw jakiegoś polskiego prowincjonalizmu. Pytania, które należy tu zadawać, powinny dotyczyć zarówno myśli i dorobku autora „Płynnej nowoczesności”, jak i jego życiowego doświadczenia.
Na ile jego koncepcje były trafnym opisem totalitaryzmu i rzeczywistości społecznej przełomu XX i XXI w. i na ile mają szansę przejść próbę czasu? Które jego prace są dziś najciekawsze, a które zostały zakwestionowane np. przez współczesny zwrot ku państwom narodowym? Na ile przyjemny do czytania, lekki styl pisania Zygmunta Baumana przybliżał czytelnikowi jego myśl, a na ile czynił z niego nie filozofa, a publicystę?
Są to pytania, od których uciekają ci, którzy widzą w nim tylko „majora”, wulgaryzują jego twórczość, widząc w niej próby zamazania odpowiedzialności za własne czyny. Przy tej okazji można zapytać, jak to się dzieje, że potępieniu Baumana towarzyszy dziwna amnezja niektórych środowisk prawicowych względem przeszłości popularnego wśród nich Carla Schmitta. Który, przypomnijmy, nie był oficerem wykonującym rozkazy, lecz jednym z twórców podwalin nazistowskiego porządku prawnego.
Jednocześnie należy mówić o Baumanie jako majorze KBW i zadawać pytania o jego uwikłanie w komunizm. Tak jak należy mówić o jakimkolwiek innym ważnym bohaterze polskiej historii, w którego życiorysie tkwi coś, czego nie da się wpasować w hagiograficzną czytankę. Rany należy drapać. Należy pytać, drążyć w biografiach Baumana, Tadeusza Mazowieckiego, Leszka Kołakowskiego. Starać się pojąć, dlaczego pierwszy premier III RP napisał w latach 50. tekst o aresztowanym biskupie Kaczmarku. I dlaczego autor „Głównych nurtów marksizmu” pierwotnie zaangażował się w stalinizację polskiej filozofii.
Należy to robić z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, by uzyskać pełnowymiarowy obraz ludzi takich jak oni, by dostrzec, jakich często dramatycznych przewartościowań wymagało zerwanie z systemem opresji. Panteon bohaterów musi być przecież budowany świadomie. Po drugie, by lepiej zrozumieć logikę takiego systemu i sposób jego funkcjonowania. Jest to tym bardziej istotne, że dyskusja o pierwszych powojennych latach i charakterystycznych dla nich postawach oporu, przystosowania i zaangażowania wciąż trwa.
O Zygmuncie Baumanie wypowiadają się dziś w „Kulturze Liberalnej” cztery osoby.
Jarosław Kuisz stawia fundamentalne pytanie o światowy sukces Baumana, który, jak pisze, „przewędrował od komunizmu do tak wysokiej pozycji w humanistyce”, czego ani nie anuluje, ani nie tłumaczy jego młodzieńcze zaangażowanie w polski komunizm. Kuisz zastanawia się też nad tym, na ile biografia i pochodzenie Baumana przyczyniły się do takiego, a nie innego rozumienia współczesnego świata: „Bauman, cytując klasyków myśli oraz modnych intelektualistów, opisywał świat pękających granic, upadających ideologii, rozpuszczających się rodzin i partii politycznych, płynnych relacji międzyludzkich. […] Można się zastanawiać, w jakim stopniu – poza uważną obserwacją zjawisk – Baumanowi pomagała umiejętność wydobycia z pamięci doświadczeń z Europy Wschodniej i przetworzenia ich na teorie zrozumiałe na Zachodzie”.
O prawicowe i konserwatywne postrzeganie dorobku Baumana Bronisław Wildstein spiera się z Karoliną Wigurą. „Bauman i jemu podobni, cały ten legion o podobnym doświadczeniu, reprezentują taką samą interpretację komunizmu i totalitaryzmu. Z jednej strony uniemożliwia ona zrozumienie specyfiki tego, czym był totalitaryzm, bo interpretuje go w sposób banalny jako przykład myślenia dogmatycznego, jakich wiele w historii. Z drugiej – umożliwia przejście do porządku dziennego nad takim błędem” – przekonuje Wildstein. „Ironizuje pan i twierdzi, że wzięcie odpowiedzialności przez Baumana było czysto retoryczne. Kto ma prawo oceniać, że czyjeś wyrazy skruchy są prawdziwe albo nie? Pan?” – pyta Wigura.
Szymon Wróbel i Cezary Kościelniak proponują własne podsumowania twórczości Baumana. „Gdy myślę «Zygmunt Bauman», myślę nade wszystko aktywną utopię – pisze Wróbel. – Ta jednak odsyła mnie do socjalizmu jako znaczącej korekty liberalizmu. Socjalizm jest niemożliwy bez kultury socjalistycznej, ale kultura okazuje się praktyką, która nie jest ani «zmysłem praktycznym», ani «ucieleśnionym rozumem», ani nawet «refleksyjnym działaniem», ani tym bardziej habitusem lub zbiorem nawyków, ale próbą dostrojenia się do siebie naszych zbiorowych celów ukierunkowanych na ulepszenie świata społecznego, tj. rodzaj politycznego zestrojenia, politycznej orkiestracji bez odwoływania się do idei dyrygenta”.
Dla Cezarego Kościelniaka Bauman jest ciekawym filozofem, który miał dar trafnego metaforyzowania opisywanej rzeczywistości, ale nie można uciec od jego uwikłania w stalinizm, przez to też nie można myśleć o Baumanie jako autorytecie moralnym: „Uwikłanie Baumana w komunistyczny terror jest kłopotliwym rozdziałem jego biografii, też dlatego, że sam autor nigdy nie dokonał rozliczenia z tym okresem. W tym sensie można mieć wątpliwości, czy Bauman powinien funkcjonować jako autorytet, np. dla Kościoła, a w taki sposób przedstawiano go podczas zeszłorocznej konferencji w Asyżu”.
W najbliższym czasie ukażą się także komentarze Richarda Sennetta, Michała Łuczewskiego i Lecha Nijakowskiego.
Zapraszamy do lektury!
Łukasz Bertram, Iza Mrzygłód i Karolina Wigura
Stopka
Koncepcja Tematu Tygodnia: Jarosław Kuisz i Karolina Wigura.
Opracowanie: Adam Puchejda, Karolina Wigura, Łukasz Bertram, Iza Mrzygłód, Jakub Bodziony, Joanna Derlikiewicz, Jan Chodorowski, Jagoda Grondecka.
Korekta: Marta Bogucka, Dominika Kostecka, Kira Leśkow, Ewa Nosarzewska, Anna Olmińska.