Jakub Bodziony: Część publicystów i opozycyjnych polityków entuzjastycznie zareagowała na wczorajsze propozycje Andrzeja Dudy. Jak ocenia pan zgłoszone przez prezydenta poprawki do ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym?
Fryderyk Zoll: W normalnych warunkach moglibyśmy dyskutować o tym, jak należy powoływać sędziów i jak duży wpływ powinien mieć parlament na kształt Krajowej Rady Sądownictwa. W obecnej sytuacji prezydencka poprawka niczego jednak nie poprawia, dlatego że absolutnie niekonstytucyjne jest skrócenie kadencji KRS, utworzenie dwóch nowych izb Rady i przymusowe przejście sędziów SN w stan spoczynku. Nawet sam sposób zakomunikowania pomysłu prezydenta jest niekonstytucyjny, ponieważ głowa państwa nie może wymuszać zmian legislacyjnych groźbą weta.
Prezydent twierdzi, że jego propozycja odpolitycznia wybór członków do KRS, poprzez wprowadzenie kwalifikowanej większości 3/5 głosów.
Zgadzam się, że propozycja prezydenta łagodzi w pewnym stopniu wpływ jednej siły politycznej na obsadzenie członków KRS, która decyduje o strukturze sądownictwa w Polsce. Ale zgoda na ten projekt to pułapka dla opozycji, która zmusza ją do zaakceptowania absolutnie niekonstytucyjnych rozwiązań. Projekt poselski, który zakładał nieograniczoną władzę ministra sprawiedliwości, będącego jednocześnie prokuratorem generalnym, był jawną kpiną z instytucji państwa. Potraktowano to jako propozycję, z której łatwo można się wycofać. To fasadowe działania i wprowadzanie pozorów ustępstw.
Nie wiem, czy to samodzielna rozgrywka prezydenta w ramach obozu PiS-u, czy rzeczywiście intencją głowy państwa jest złagodzenie projektu poselskiego. Z punktu widzenia wszystkich, którym zależy na państwie prawa, nie ma to jednak żadnego znaczenia.
Prezydent ciągle ma szansę odegrać historyczną rolę, ale musi zdać sobie sprawę z tego, że nie istnieje tu trzecia droga. Stoimy przed wyborem, w którym stawką jest złamanie Konstytucji. | Fryderyk Zoll
Nie ma pan pewności co do politycznych intencji prezydenta?
Andrzej Duda stoi przed historyczną szansą, w której po raz pierwszy w swojej dotychczasowej kadencji może wypełnić rolę prezydenta Rzeczpospolitej i zatrzymać kryzys, którego konsekwencje są co raz bardziej nieobliczalne. W prasie zagranicznej pojawiają się komentarze sugerujące, że Jarosław Kaczyński wprowadza rozwiązania autorytarne, których Unia Europejska nie powinna finansować. Myślałem, że prezydent Duda to widzi, ale myliłem się. Proponowane zmiany trudno wyobrazić sobie w państwie, które kieruje się regułami prawnymi, a nie jedynie wolą większości rządzącej.
Ta nadzieja, która na moment się pojawiła, pokazuje, że nawet kręgi opozycyjne nie przekreślają ostatecznie prezydenta Dudy, pomimo całego balastu jego dotychczasowych działań. Gdyby spełnił swój konstytucyjny obowiązek, to pewnie nie spotkałby się z entuzjazmem protestujących, ale na pewno z szacunkiem. Prezydent ciągle ma szanse odegrać historyczną rolę, ale musi zdać sobie sprawę z tego, że nie istnieje tu trzecia droga. Stoimy przed wyborem, w którym stawką jest złamanie Konstytucji.
Rząd bardzo zręcznie przygotował projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. Z wielu jego zapisów można się wycofać, nie rezygnując jednocześnie z idei podporządkowania wymiaru sprawiedliwości jednolitej władzy. Jedynym wyjściem pozwalającym uniknąć zamachu stanu jest zawetowanie obu tych ustaw w całości. Jeśli nie będzie weta, to cała ta gra jest bez znaczenia.
Dlaczego?
Ten sposób naprawy sądownictwa nie usuwa żadnego z jego licznych problemów, a nawet nie stawia diagnoz. Sam w wielu wypadkach jestem krytyczny wobec wymiaru sprawiedliwości i otwarty na propozycje reform, ale obecny rząd przeciął możliwość dyskusji. W rozmowie o fundamentach doszliśmy do ściany. Jarosławowi Kaczyńskiemu wydaje się, że pod pretekstem reformy sądownictwa dokona zamachu stanu.
Czy protesty społeczne mogą wywrzeć odpowiednio silną presję na prezydenta i rząd?
Protesty są bardzo potrzebne, a natężenie demonstracji i ich frekwencja są budujące, zwłaszcza że władza forsuje te projekty w okresie wakacyjnym. Niestety reakcja społeczeństwa obywatelskiego to jedyny pozytywny aspekt tej sytuacji.
Autor lilustracji wykorzystanej jako ikona wpisu: Piotr Kieżun