Przez ostatni tydzień w internecie królowała wizualizacja pomysłu Patrycji Stołtyn oraz Michała Sapki, którzy zaproponowali stworzenie wielkiego parku wokół Pałacu Kultury i Nauki. Swój idealistyczny projekt opublikowali na Futuwawie, stronie zbierającej różne mniej lub bardziej „fantazyjne” koncepcje dla Warszawy. Pomysł jest szalony, niezgodny z obowiązującym prawem miejscowym w tamtym rejonie oraz nieuwzględniający interesów właścicieli nieruchomości, które znajdują się na Placu Defilad. A jednak wiele osób przyklaskuje temu właśnie rozwiązaniu, widząc w nim jedyną możliwość na zagospodarowanie chaotycznego obecnie terenu w samym centrum stolicy.
Pomysłów na tę przestrzeń powstało już tyle, że nie sposób przypomnieć wszystkich. Zdecydowana jednak ich większość zakładała w tym miejscu zabudowę kubaturową. Pomysł zazielenia terenu wokół Pałacu Kultury pojawił się w ostatnich latach i stanowił swoistą odpowiedź na impas w tworzeniu nowej zabudowy. „Skoro nie można budować, to przynajmniej posadźmy drzewa” – takie opinie krążyły wśród mieszkańców, co wykazywały robione co jakiś czas sondy uliczne.
Pomysł zazielenia tej przestrzeni nie jest jednak jedynym, którego domagali by się warszawiacy. Nie tak dawno ich nastroje rozgrzała inna koncepcja, zakładająca odtworzenie w tej przestrzeni siatki ulic sprzed wojny, o czym pisałem w osobnym tekście. Koncepcja ta również nie było zgodna z tym, jakie są plany zagospodarowania tego terenu. Z dwojga złego – pomijając wszystkie obowiązujące dokumenty prawne, które regulują, co może w tym miejscu powstać, a co nie – to chyba lepsze rozwiązanie niż wspomniana wcześniej dżungla.
Tworzenie przestrzeni zielonych w miastach było w dużej mierze uwarunkowane przez historię i rzadko stanowiło wynik przemyślanej decyzji włodarzy magistratu o przeznaczeniu danego terenu pod miejski park. Najbardziej znanym wyjątkiem od tej reguły jest Central Park, który dla nowojorczyków miał być odtrutką na miejski zgiełk. W Warszawie parki zazwyczaj powstawały w oparciu o dawne magnackie założenia pałacowe (Ogród Saski, Ogród Krasińskich) lub tereny wojskowe (Pole Mokotowskie). Jedynym stołecznym parkiem, który został zaprojektowany i zrealizowany, jest Park Świętokrzyski, znajdujący się obok Pałacu Kultury. Powstał w dwa tygodnie i jest niejako już urzeczywistnioną realizacją marzeń o zielonym fragmencie miasta w samym centrum Warszawy. Czy nie można lepiej wykorzystać tego parku, żeby bardziej zachęcał do spędzania w nim czasu? Czy koniecznie trzeba go rozszerzać na cały obszar Placu Defilad?
Pomysł stworzenia w samym centrum Warszawy parku wydaje się pomysłem nie tyle niegospodarnym, co niefunkcjonalnym. Wprowadzenie tu większej liczby funkcji w postaci usług, poprawienie infrastruktury drogowej (a tak naprawdę, stworzenie jej od podstaw, ponieważ zakłada ono wytyczenie nowych ulic i chodników) oraz wzbogacenie przestrzeni o dobrej jakości przestrzenie publiczne (nie tylko Park Świętokrzyski, ale i Centralny Plac przed Pałacem Kultury, o którym z kolei pisałem w jeszcze innym felietonie – to teraz najważniejsze zadania. Potencjał tego fragmentu Warszawy jest wielki. Nie zmarnujmy go.