Szanowni Państwo!
Czy agresja Rosji na Ukrainę to kolejny krok w budowanej mozolnie strategii, którą dawno temu można było przewidzieć? I co ta strategia zakłada w dalszych krokach?
Jeśli połączy się w jedną mapę wszystko, co Rosja robi od lat, powstaje scenariusz, w którym podbicie Ukrainy może jawić się jako pierwszy krok rosyjskiej inwazji w Europie. W każdym razie są analitycy, którzy biorą pod uwagę takie konsekwencje działań prezydenta Władimira Putina.
Połączmy więc te działania. Po pierwsze, jest to konsekwentna budowa imperialnej narracji. Temu służy koncepcja geopolityczna ruskiego miru, czyli odbudowy w jednym potężnym państwie wspólnoty rosyjskojęzycznej. Za element tej wspólnoty Putin uważa Ukrainę.
Po drugie, są to działania osłabiające sprzeciw Europy wobec ekspansywnej polityki, a więc budowa gospodarczych i finansowych zależności.
Po trzecie, to destabilizacja Zachodu, a więc wspieranie destrukcyjnych radykałów. I wreszcie – testowanie reakcji na realną agresję, jak w Gruzji, na Krymie czy w Donbasie. Reakcji niewystarczających. Do tego należy dodać bezwzględną, zmierzającą ku coraz okrutniejszej autokracji politykę wewnętrzną.
To wszystko, połączone z niezadowoleniem Putina ze światowego porządku po drugiej wojnie światowej, a więc z zagrożeniem, którego upatruje w dominującej pozycji USA, daje prawo do uznania za uprawnione teorii o tym, że agresja na Ukrainę to dopiero początek. A już na pewno, że próba podporządkowania sobie tego państwa była oczywista.
Jeśli uznamy ten scenariusz za prawdopodobny, możemy też uznać, że nie udał się on rosyjskiemu autokracie. Przetestowany jako niereagujący na ekspansywną politykę Zachód właśnie reaguje. Do tego, co całkiem nie po myśli Putina, wzmacnia się, integruje, dozbraja. Ukraina, która miała poddać się po krótkiej „interwencji”, broni się skutecznie. I wygrywa wojnę informacyjną. W dodatku właśnie się okazuje, że w związku z kryzysem humanitarnym i rosyjską agresją do Warszawy przyleci amerykański prezydent Joe Biden.
To, co miało budować rosyjską potęgę, póki co więc ją osłabia. Jednak inna konsekwencja budowanych przez Putina od lat wpływów prowadzących między innymi do agresji to realne ludzkie dramaty. Kryzys humanitarny, o którym dyskutują przywódcy, oznacza między innymi 3 miliony uchodźców.
Dwa miliony z nich przyjechało do Polski. Nie będzie nadużyciem, jeśli będzie się o nich mówić w rodzaju żeńskim. Uchodźczynie i dzieci to w przeważającej większości nowe lokatorki naszych mieszkań, ośrodków recepcyjnych, miejsc pobytowych. Zastrzegają, że przyjechały tylko na dwa tygodnie, że zaraz, jak tylko Rosjanie opuszczą ich kraj, wracają – do mężów, ojców, do swojego życia i kraju, który trzeba odbudować. Jednak jednym z prawdopodobnych scenariuszy dalszych wydarzeń jest ten, że nasze państwo wzbogaci się o dwa miliony nowych mieszkanek oraz ich podopiecznych.
Na razie widzimy je na dworcach, w kolejkach do urzędów, na zdjęciach z ośrodków schronienia. Jednak one muszą osiąść, zakończyć stan tymczasowości, podróży i stworzyć nową wersję życia na czas emigracji. Potrzebują do tego atrybutów stabilnego życia – mieszkań na stałe, szkoły dla dzieci, a przede wszystkim pracy, bo na mieszkanie i życie trzeba zarobić.
W najnowszej „Kulturze Liberalnej” oddajemy im głos. Pytamy naszych gościń, czego potrzebują, co zamierzają i czy w ogóle są już w stanie mieć plan na dalsze życie. Ze wszystkim tym jest trudno. Jak można mieć plan, jeśli zabrało się kilka podstawowych rzeczy i ruszyło albo w ciemno, albo do ludzi, których ledwie się zna. Trudno mieć plan na nowe zawodowe życie w Polsce, jeśli nie mówi się po polsku. A jednak jakiś trzeba mieć.
Będziemy wspólnie mieszkać, pracować, będziemy się mijać w tramwajach, w sklepach, być może dłużej niż dwa tygodnie. Poznajmy się.
Poza tym pytamy, jakie są realne konsekwencje rojeń i działań Putina. W numerze, który Państwu przedstawiamy, Luke Harding, brytyjski dziennikarz „The Guardian”, dawny korespondent w Rosji, a ostatnio reporter w Ukrainie, opowiada w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem o wpływach rosyjskich oligarchów na politykę Wielkiej Brytanii wobec Rosji. „Trzeba się więc poważnie zastanawiać, czy Johnson naraził na szwank bezpieczeństwo narodowe w wyniku swoich związków z wpływowymi Rosjanami. W 2019 roku poszedł na imprezę urodzinową Aleksandra Lebiediewa, ojca Jewgienija i byłego oficera KGB. Poszedł na urodziny oficera KGB! Nie mówię, że Johnson jest rosyjskim agentem, a wieczorem przebiera się za Breżniewa. Ale to bardzo dziwne zwyczaje. A do tego zablokował ważny raport parlamentu w sprawie Rosji. W dokumencie tym napisano, że konserwatywne rządy Johnsona oraz Theresy May nie podjęły żadnych działań, aby zbadać problem ingerencji Rosji w brytyjskie wybory i referendum brexitowe” – mówi Harding. Wspomina też: „Szczególnie ważne są dla mnie sankcje wprowadzane przeciwko rosyjskim oligarchom. […] Jest to istotne dla dziennikarzy, którzy tak jak ja od wielu lat zajmowali się tematami w rodzaju Pandora Papers i Panama Papers, a potem musieli walczyć z przychodzącymi pozwami sądowymi. Zlokalizowałem pieniądze Putina w Monako. Jest tam mieszkanie jego kochanki. Jednak za każdym razem, kiedy o tym pisaliśmy i prowadziliśmy te trudne dochodzenia, otrzymywaliśmy pisma od poważnych brytyjskich kancelarii prawnych, które działając w imieniu oligarchów, próbowały zamknąć nam usta i nas zastraszyć. Ten czas się skończył”.
„Nie jestem uchodźczynią, ja przyjechałam tylko na dwa tygodnie” – przekonują Katarzynę Skrzydłowską-Kalukin i Nataliyę Parshchyk kobiety z Ukrainy. Wrócą, jak tylko to się skończy. Co to znaczy? „Rosja wycofa wojska, wszystkie granice państwowe będą pod kontrolą Ukrainy. Kiedy ludzie będą bezpieczni w domu. To oznacza koniec wojny, nic więcej” – mówi kobieta z dzieckiem, która czekała na przesiadkę na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Anna, matka siedemnastoletniego syna opowiada, jak bardzo musiała się przełamać, decydując się na wyjazd: „Całe nasze życie spakowałam w dwa plecaki i torbę. Ale na drugi dzień okazało się, że mój partner nie może jechać z nami. Musiałam rozpakować walizki i rozdzielić nasze rzeczy. To mnie przerosło. Nie byłam w stanie zrobić tego przez cały następny dzień. Wtedy zadzwonił kolega. Powiedział, że jedzie na granicę i ma miejsce w samochodzie. Pojechałam z synem. Nie wolno mi źle się czuć. To ja muszę być tą, która jest silna”.
Zmianę, która zaszła w świecie Zachodu wobec Rosji, widać słowach amerykańskiego politologa urodzonego w Niemczech Yaschy Mounka. Pisze on: „Ostre sankcje w sposób nieunikniony spowodują znaczne koszty dla zwykłych Rosjan. Ale ponieważ są one konieczne, w celu pomocy Ukrainie i osłabienia Putina, mają moralne uzasadnienie. Należy zaprzestać prowadzenia interesów z rosyjskimi firmami, zająć majątki oligarchów, którzy wzbogacili się dzięki związkom z Kremlem oraz zakazać drużynom sportowym startu w zawodach międzynarodowych pod rosyjską flagą”. Na tym jednak Mounk nie kończy wywodu, dodaje drugi, równie ważny element, tym razem charakterystyczny dla zachodniego podejścia: „Nie jest to jednak powód, aby karać jednostki za sam fakt urodzenia w Rosji ani odnosić się z nieufnością do całej rosyjskiej kultury. Dyktatorzy nie występują w imieniu wszystkich, z którymi łączy ich wspólna narodowość. Dlatego też musimy unikać karania zwykłych Rosjan, nie mających bliskich związków z Kremlem ani nie reprezentujących swojego kraju na oficjalnych stanowiskach”.
„Inwazja Rosji na Ukrainę nie może być usprawiedliwieniem dla budowania autorytaryzmu w Polsce. Polska prawica powinna w obecnej sytuacji naprawić błędy w kwestii rządów prawa i opowiedzieć się za ustrojem zachodniej demokracji” – pisze Tomasz Sawczuk.
O tym, jak trudna jest podróż uchodźczyń do bezpiecznego świata, pisze redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, Jarosław Kuisz. „Kilka godzin w niebywałym ścisku może zamienić się w ludzkie piekło. Dwie kobiety przekazywały sobie co jakiś czas małe dziecko, by chociaż na chwilę odsapnąć. Zagubione spojrzenia starszych kobiet, z dnia na dzień wyrwanych z korzeniami, były dramatyczne. One w jednej chwili straciły grunt pod nogami. Żadnego dobrze znanego kąta na stare lata, żadnej wypracowywanej latami emerytury. Nie znały języków obcych. Zdane były całkowicie na młodsze osoby, które radziły sobie po polsku czy angielsku”.
Zapraszamy też do wysłuchania podcastów „Kultury Liberalnej” na temat wojny w Ukrainie i jej konsekwencji. Krótki opis i linki do nich znajdą państwo tutaj.
Zapraszamy do lektury i do słuchania!
Redakcja Kultury Liberalnej