Szanowni Państwo! 

W okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości dwa programy mieszkaniowe zwracały największą uwagę w debacie publicznej. Pierwszym z nich było „Mieszkanie plus” z 2018 roku. Zgodnie z zapowiedziami już w 2019 roku w budowie miało być 100 tysięcy niedrogich mieszkań na wynajem. Jednak projekt nie wypalił. Do 2023 roku wybudowano 19 tysięcy lokali, a mieszkania były droższe niż zapowiadano. Wkrótce ogłoszono zamknięcie programu. 

Drugim pomysłem był program „Bezpieczny kredyt 2%”, który pozwalał na zaciągnięcie kredytu hipotecznego o niskim oprocentowaniu na pierwsze mieszkanie. Inicjatywa cieszyła się dużym zainteresowaniem, ale tym razem pojawił się inny zarzut: rosnące ceny. Krytycy programu twierdzili, że zwiększa on popyt, podczas gdy liczba mieszkań się nie zwiększa, co powoduje wzrost cen, a w konsekwencji utrudnienie dostępu do własnego mieszkania. 

Temat polityki mieszkaniowej był jednym z istotnych wątków w czasie kampanii wyborczej przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Trwała choćby dyskusja dotycząca tego, czy mieszkanie powinno być raczej „prawem” czy „towarem”. Obecny premier, Donald Tusk, stwierdził wówczas, że mieszkanie jest w pewnym sensie prawem – co odbierano jako próbę odebrania przestrzeni lewicy. 

Jednak po wyborach wciąż trwa dyskusja w sprawie polityki mieszkaniowej nowego rządu. Z jednej strony, mamy zapowiedź programu „Kredyt mieszkaniowy #naStart” (tak zwany kredyt 0 procent), który był jednym ze 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej na kampanię wyborczą. Według ministra rozwoju Krzysztofa Paszyka, może on zostać uruchomiony w 2025 roku. Jednak krytycy mówią, że powiela on błędy wcześniejszego programu PiS-u i będzie powodować dalszy wzrost cen mieszkań. Z drugiej strony, Lewica popiera odmienne podejście, zgodnie z którym to państwo powinno budować albo dotować budowę mieszkań. W tym kontekście Ministerstwo Infrastruktury pracowało nad zwiększeniem funduszu na wsparcie budownictwa społecznego do kwoty 5 miliardów złotych rocznie. Ostateczna forma polityki mieszkaniowej nowego rządu wciąż się jeszcze kształtuje. 

W kontekście problemów mieszkaniowych najczęściej mówi się o sytuacji w największych miastach, takich jak Warszawa. Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, ponieważ ceny są w nich najwyższe, a zainteresowanie zamieszkaniem – największe. Ale mieszkalnictwo nie jest tematem wyłącznie wielkomiejskim. W mniejszych miejscowościach trwa bowiem walka o utrzymanie odpływających mieszkańców albo zachęcenie nowych do osiedlenia się. Dostępność dobrej jakości i niedrogich mieszkań jest jednym z czynników, które wpływają na takie życiowe wybory. Co więcej, w obliczu problemów z polityką mieszkaniową na poziomie krajowym, niektórzy patrzą na mniejsze ośrodki miejskie, które eksperymentują we własnym zakresie, jako źródła inspiracji dla polityki ogólnokrajowej.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o polityce mieszkaniowej w małych i średnich miastach w Polsce. Czego możemy się od nich nauczyć? 

Kinga Kurysia, laureatka konkursu „Kultury Liberalnej” na reportaż w ramach międzynarodowego projektu Perspectives, w ostatnich miesiącach zajmowała się problemami mieszkaniowymi w Polsce małych i średnich miast. Jak pisze, „przez ostatnie trzy miesiące w podróży po Polsce małych i średnich miast zbierałam dane z raportów, rozmawiałam z bohaterkami i bohaterami, mieszkańcami, ekspertkami, politykami. Zobaczyłam, że wielkomiejska dystopia mieszkaniowa utrudnia dostrzeżenie równoległych procesów w obszarze mieszkalnictwa. Tymczasem wystarczy wychylić głowę poza Warszawę, żeby zobaczyć, które miasta wzięły się na poważnie za realizację polityki mieszkaniowej. Częściowo dlatego, że walczą o przetrwanie: potrzebują młodych ludzi i młodych rodzin. W polityce mieszkaniowej i kryzysie widzą szansę”.  

Krzysztof Kukucki, polityk Nowej Lewicy i prezydent Włocławka, a do niedawna wiceminister infrastruktury w rządzie Donalda Tuska, w rozmowie z Kingą Kurysią opowiada o wnioskach z pracy w ministerstwie i polityce mieszkaniowej we Włocławku. Jak mówi, „statystyki wyraźnie pokazują, że samorządowcy się obudzili. Gdy odchodziłem w kwietniu, w ministerstwie były wnioski na blisko 20 tysięcy mieszkań samorządowych za 3 miliardy złotych. Zaproponowaliśmy roczny budżet programu na 5 miliardów złotych i jest to kwota, która umożliwia zbudowanie 20 tysięcy mieszkań na wynajem rocznie”. 

Antropolożka Olga Drenda w rozmowie z Kingą Kurysią mówi o postrzeganiu mniejszych miejscowości i zmieniających się polskich wizjach sukcesu, również na przykładzie własnego życiorysu. Jak mówi, „denerwuje mnie dobroduszny, odwrócony klasizm, który uprawia się w Polsce, czyli traktowanie osób spoza głównych ośmiu miast wojewódzkich albo osób bez wykształcenia wyższego, albo z takim wykształceniem, ale nie na jednym z głównych uniwersytetów, jako tych, nad którymi trzeba się «pochylić» i dać taryfę ulgową. Zakładamy wtedy, że ten ktoś jest z trochę gorszej gliny, z kompetencjami zdeterminowanymi pochodzeniem, których nigdy nie przeskoczy, co trzeba zrozumieć i wybaczyć”. 

Publikacjom towarzyszy fotoreportaż ze zdjęciami autorstwa Marka Kity, pokazujące z bliska osoby i miejsca, o których pisze Kinga Kurysia

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”